Polacy uwielbiają tę rybą. A to siedlisko ołowiu, kadmu, rtęci
Tilapia jest jedną z najchętniej kupowanych ryb w Polsce - filetowana, tania, delikatna w smaku i łatwa do przyrządzenia. Jednak za tą pozornie niewinną rybą kryje się szereg zagrożeń, które powinny skłonić nas do ostrożności przy wyborze ryb na obiad.
W tym artykule:
Popularna, ale kontrowersyjna ryba
Tilapia to słodkowodna ryba pochodząca głównie z hodowli w Azji, zwłaszcza z Chin, Wietnamu i Indonezji. Naturalnie występuje w ciepłych wodach Afryki, ale na potrzeby masowej produkcji przeniesiono ją do stawów hodowlanych, gdzie warunki sanitarno-hodowlane bywają dalekie od ideału. Niestety, to właśnie przemysłowa hodowla wpływa na jakość i bezpieczeństwo jej mięsa.
Mięso tilapii jest chude, lekkie i łatwe w obróbce, ale często ubogie w cenne kwasy tłuszczowe omega-3, które są jednym z głównych argumentów za jedzeniem ryb. Co więcej – zawiera znacznie więcej kwasów omega-6, które w nadmiarze działają prozapalnie, a ich obecność w diecie w zbyt dużych ilościach może zwiększać ryzyko chorób przewlekłych.
Toksyczne pierwiastki w tilapii
Największym zagrożeniem są jednak szkodliwe substancje obecne w mięsie tej ryby. Jak wykazały badania Morskiego Instytutu Rybackiego, tilapia dostępna w polskich sklepach może zawierać niepokojąco wysokie poziomy metali ciężkich: ołowiu, kadmu i rtęci. Te pierwiastki mają udowodnione działanie toksyczne – uszkadzają układ nerwowy, odpornościowy, a także mogą powodować mutacje genetyczne i zwiększać ryzyko nowotworów.
Wynika to m.in. z warunków, w jakich ryby te są hodowane. Tilapie często żyją w przepełnionych, zanieczyszczonych zbiornikach, karmione są paszami zawierającymi antybiotyki i hormony wzrostu. Taka praktyka przekłada się na skład chemiczny ich mięsa i podważa jego bezpieczeństwo. Inne ryby zawierające szkodliwe substancje
Choć tilapia bywa wskazywana jako jedna z najbardziej zanieczyszczonych ryb, nie jest jedyna. Inne gatunki również mogą stanowić zagrożenie, zwłaszcza jeśli pochodzą z niekontrolowanych źródeł lub są wysoko przetworzone.
Ryby o wysokiej zawartości rtęci:
miecznik,
tuńczyk (szczególnie ten z puszki),
węgorz,
makrela królewska,
łosoś hodowlany.
Ryby o dużej zawartości dioksyn i polichlorowanych bifenyli (PCB):
łosoś bałtycki,
dorsz bałtycki,
szprot,
śledź bałtycki.
Związki te kumulują się w organizmach drapieżnych ryb żyjących długo i wysoko w łańcuchu pokarmowym. Ich nadmiar w organizmie człowieka może prowadzić do zaburzeń hormonalnych, neurologicznych, a nawet nowotworów.
Zobacz także: Te osoby nie mogą przesadzać z rybami. Chodzi o toksyny
Jakie ryby wybierać?
Eksperci nie mają wątpliwości: ryby powinny pozostać w naszej diecie, ale musimy nauczyć się je wybierać świadomie. Lepszym wyborem niż tilapia będą ryby bogate w kwasy omega-3, pochodzące z czystych akwenów lub kontrolowanych hodowli, np.:
sardynka,
pstrąg tęczowy,
dorsz (z certyfikowanych łowisk).
- Powinniśmy jeść śledzie, dorsze, a więc ryby tłuste, które nienasyconych kwasów tłuszczowych mają więcej. To akurat w naszym kraju dość popularne ryby, zwłaszcza śledź, królujący na naszych stołach nie tylko w tradycyjny post, śledzika czy popielec. W Polsce popularna jest też wędzona makrela, ale tu radziłabym ostrożność - wędzone ryby zawierają dużo soli, a ta w nadmiarze jest dla nas niekorzystna - wyjaśnia prof. Bronkowska Monika Bronkowska z Wydziału Biotechnologii i Nauk o Żywności Uniwersytetu Wrocławskiego w publikacji dostępnej na stronie uczelni.
Najbezpieczniejsze są małe, szybko rosnące ryby, które nie mają czasu na akumulację toksyn. Warto też zwracać uwagę na pochodzenie - lepiej wybierać ryby z certyfikatem MSC lub oznaczeniem "zrównoważony połów".
Spożycie ryb w Polsce – daleko do ideału
Europejczyk średnio zjada rocznie ok. 22 kg ryb, Portugalczyk aż 60 kg, Norweg 46 kg. A Polak? Zaledwie 12 kg. Co gorsza, aż 20 proc. Polaków nie je ryb wcale - takie informacje podał TNS OBOP w 2018 roku. Wynika to m.in. z braku nawyku, ceny świeżych ryb i obaw o jakość produktów dostępnych w sklepach.
Najczęściej wybierane w Polsce ryby to:
mintaj,
śledź,
panga,
tilapia,
łosoś norweski.
Problem w tym, że aż trzy z tych gatunków, tj. mintaj, tilapia i panga, pochodzą z masowych hodowli i bywają ubogie w składniki odżywcze lub zanieczyszczone. Dlatego eksperci apelują: zamiast ilości - postawmy na jakość. Ryby jedzmy przynajmniej raz w tygodniu, ale nie byle jakie.
Magdalena Pietras, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła
- Uniwersytet Wrocławski
- abcZdrowie
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.