Przez nowotwór chłopiec stracił oko. Chciałby wyglądać jak inne dzieci
Gdy 12-letni dziś Adam Gryko miał 4 lata, lekarze zdiagnozowali u niego oponiaka. – Nie mogłam w to uwierzyć. W główce mojego małego synka czyhał guz – opowiada jego mama. Nowotwór okazał się łagodny, ale przez niego chłopiec stracił oko. Trwa zbiórka pieniędzy na specjalistyczną operację i protezę dla nastolatka.
Adam Gryko ma 12 lat, a przeszedł w życiu więcej niż niejeden dorosły. – Walka o zdrowie Adasia zaczęła się już, gdy miał 4 latka. Od urodzenia był pod kontrolą okulistów, bo zawsze miał kłopoty z oczkami. Musiał robić specjalistyczne ćwiczenia i chodzić na badania. Jednak właśnie mniej więcej po czwartych urodzinach zauważyłam, że mój synek zaczął tracić wzrok. Zakrawał sobie jedno oczko, tracił równowagę. Od razu zabrałam go do lekarza – opowiada w rozmowie z WP abcZdrowie Katarzyna Gryko, mama Adasia.
Medycy zdiagnozowali wówczas u chłopca oponiaka. Zalicza się go do grupy nowotworów wywodzących się z opony pajęczej, czyli jednej z opon mózgowo-rdzeniowych pokrywających mózg, które zwykle występują w obrębie głowy. Większość oponiaków to nowotwory łagodne.
– Nie mogłam w to uwierzyć. W główce mojego małego synka czyhał guz. Zaczęła się walka o jego zdrowie. Konsultacje, badania i wreszcie operacje. Adaś ma już za sobą cztery poważne zabiegi. Za każdym razem, gdy zamykały się za nim drzwi na blok operacyjny, w moich oczach pojawiały się łzy – wspomina Katarzyna.
Przynoszą więcej szkody niż pożytku. "Łatwo jest rozgrzebać człowieka"
Adaś stracił oko. Trudno dopasować protezę
Mama chłopca wyjaśnia, że w 2020 roku – podczas jednego z zabiegów – konieczne było usunięcie prawej gałki ocznej oraz wszystkich tkanek oczodołu, które zostały zajęte przez guz.
– Zabieg miał miejsce w Centrum Zdrowia Dziecka. Niestety, musieliśmy go wykonać, bo guz zajął oczko mojego synka. Wówczas nasze życie dramatycznie się zmieniło. Lekarze podjęli się wykonania rekonstrukcji oczodołu, wykorzystując do tego własne tkanki Adasia. Dzięki temu udało się odbudować część struktur i Adaś mógł nosić protezę – wyjaśnia.
Chłopiec nosił kilka protez, niestety – jak mówi jego mama – od kilku miesięcy było coraz trudniej dopasować nową. Wszystkie wypadały.
Niedawno proteza, która wypadła Adasiowi, stłukła się. – Nie ma możliwości, by dopasować inną do jego oczka. Synek musi mierzyć się często z ciekawskimi spojrzeniami lub nieprzyjemnymi komentarzami. Wie, że wygląda inaczej, ale chce żyć normalnie – tłumaczy mama chłopca.
Czytaj także: Ciągle bolały ją nogi. Diagnoza: oponiak w mózgu
"Wreszcie wyglądam jak inne dzieci"
– Pamiętam, jak pierwszy raz zobaczył siebie z protezą – powiedział wtedy – "mamo, wreszcie wyglądam jak inne dzieci". Chcę, żeby ta radość i pewność siebie do niego wróciła – opowiada Katarzyna Gryko.
By tak się stało, potrzebna jest kolejna operacja i dobranie specjalistycznej protezy. Mama chłopca twierdzi, że w Polsce nie ma specjalisty, który mógłby przeprowadzić ten zabieg.
– Mowa o plastyce powieki i tkanek oczodołu Jest to bardzo ryzykowna operacja, ze względu na możliwość uszkodzenia unaczynionych, przeszczepionych wcześniej tkanek. Jeden z ordynatorów w jednym z największych dziecięcych szpitali okulistycznych w kraju przyznał, że w całej swojej karierze nie spotkał tak skomplikowanego przypadku – mówi.
– Zabieg zgodził się wykonać wybitny okulista, prof. Schittkowski w Getyndze w Niemczech. Tam na miejscu zostanie dobrana odpowiednia proteza oka, bo profesor ściśle współpracuje z protetykami. To bardzo ważne, bo czaszka Adasia wciąż rośnie i źle dobrana proteza może sprawić, że ulegnie nieodwracanym uszkodzeniom – tłumaczy mama chłopca. – Wierzymy, że po tej operacji Adaś będzie mógł wrócić do normalnego życia i znów cieszyć się, gdy będzie patrzył w lustro – dodaje.
Czytaj także: Była zmęczona i zapominała słów. Diagnoza ją zaskoczyła
Koszty leczenia są spore. Mama chłopca uruchomiła zbiórkę
Jest tylko jeden problem. Chodzi o koszty leczenia, operacji, dojazdów, protezowania i pobytu w Niemczech. To ponad 65 tys. zł.
– To niestety przekracza nasze możliwości finansowe. Zrobię wszystko, by Adaś przeszedł ten zabieg, dlatego muszę prosić o pomoc. By zebrać pieniądze, założyłam zbiórkę na portalu siepomaga. Naprawdę każda złotówka się liczy. Ta operacja może poprawić życie mojego synka i sprawić, że znowu się uśmiechnie i będzie patrzył na siebie z radością. On po prostu chce normalnie żyć, bez oceniającego wzroku innych. Adaś w swoim krótkim życiu przeszedł już tak wiele... Muszę zrobić wszystko, by po tak ciężkiej chorobie miał, jak największe szanse na szczęśliwą przyszłość – podsumowuje mama chłopca.
Wesprzeć Adasia można TUTAJ.
Anna Klimczyk, dziennikarka Wirtualnej Polski
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.