Psychiatra o 57-latku ze Starej Wsi. "Ten konflikt był dłuższy czas i narastał"
Zbrodnia w Starej Wsi poruszyła opinię publiczną i wywołała falę pytań o motywy oraz stan psychiczny sprawcy. Jak podkreśla psychiatra sądowy dr Jerzy Pobocha, sprawca działał w stanie silnego napięcia, ale w końcu zrozumiał, że jego sytuacja jest beznadziejna.
W tym artykule:
Groźby, zakazy i napięcie psychiczne
W piątek 24 czerwca br. 57-letni mężczyzna miał zastrzelić teściową w jej domu w Starej Wsi, a następnie, zaledwie pół kilometra dalej, dokonać zabójstwa córki i jej męża w ich domu. Roczne dziecko, obecne na miejscu, przeżyło. Teściowa przeszła ciężką operację ratującą życie.
Po dokonaniu zbrodni mężczyzna porzucił niebieskie Audi A4 combi i uciekł do pobliskiego lasu. Od piątku trwa intensywna obława z udziałem setek funkcjonariuszy, śmigłowców, dronów i psów tropiących. W sobotę wieczorem oddał strzał w kierunku policjantów – nikt nie został ranny.
- Ten konflikt był dłuższy czas i narastał. Być może pojawiła się przysłowiowa kropla, która przelała czarę goryczy (...). To nie było tak, że w sekundzie, w której strzelał, dopiero pomyślał o zabójstwie – ocenił w rozmowie z PAP psychiatra, biegły sądowy dr Jerzy Pobocha.
Nerwica - kiedy warto udać się do specjalisty?
57-latek miał wcześniej wypowiadać groźby karalne i usłyszeć zarzuty znęcania się nad rodziną. Sąd wydał wobec niego zakaz zbliżania się do bliskich i nałożył dozór policyjny.
Według nieoficjalnych informacji PAP, sprawca mógł użyć tzw. obrzyna, domowej roboty broni palnej. Miał być kłusownikiem i doskonale znał teren lasów wokół Starej Wsi.
- Była to broń długa ze skróconą lufą – zaznaczył psychiatra, podkreślając, że użyta przez sprawcę broń była przygotowana wcześniej.
Zobacz także: Zaburzenie psychiczne to nie to samo, co niepoczytalność. Eksperci: Większość zabójców wie, co zrobiła
Po dokonaniu zbrodni
Po zbrodni mężczyzna porzucił auto i uciekł do lasu. Jak wyjaśnia ekspert, ten ruch jest typowy. - Taki człowiek w sposób spontaniczny, naturalny ratuje się ucieczką tam, gdzie jest to możliwe. W przypadku tego mężczyzny takie możliwości dawał las, który bardzo dobrze znał.
W opinii dr Pobochy sprawca może powracać w okolice miejsca zbrodni. - Najczęściej kieruje nim potrzeba zdobycia wody, pożywienia, pieniędzy, czy wzięcia dokumentów.
Z czasem jednak siły fizyczne i psychiczne zaczną słabnąć. - W tej chwili on jest jeszcze w napięciu i ukrywa się za wszelką cenę. (...) Po pewnym czasie będzie widział, jakie są jego możliwości. Dojdzie do jego świadomości, że jest bez szans, żeby nie zostać złapanym – zaznaczył psychiatra.
Motywy i możliwe mechanizmy psychologiczne
Dr Pobocha wskazał, że mężczyzna mógł traktować teściową, córkę i zięcia jako osoby mu wrogie. - Być może robili jakieś zarzuty, pretensje i dlatego on ich potraktował jak wrogów, których trzeba wyeliminować. Dziecka nie zabił, bo nie miał do niego żadnych pretensji i było ono poza kręgiem jego "wrogów" – podkreślił biegły.
Policja przeszukuje lasy, pustostany i prywatne posesje. W działania zaangażowano śmigłowce, drony, psy tropiące i oddziały kontrterrorystyczne. Policja apeluje do mieszkańców Limanowszczyzny o ostrożność i pozostanie w domach.
Dominika Najda, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła
- PAP
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.