Ratujemy serduszko Antosia - ostatnia prosta
Pół serduszka, brak prawej komory. Wada serca. Pytanie, dlaczego zdarzyła się najcięższa, najtrudniejsza do zwalczenia, śmiertelna... już zawsze pozostanie bez odpowiedzi. Największy strach, jaki nosimy w sobie to strach o dziecko. To pierwotny i niezmienny na przestrzeni dziejów instynkt nakazujący nam walkę o ich przetrwanie. Jak ogromne zamieszanie i dewastację w psychice wywołuje więc zagrożenie życia maleństwa, wie każdy rodzic walczący o serca bicie swojego maleństwa…
O tym, że Antoś urodzi się chory, rodzice po raz pierwszy dowiedzieli się w 20. tygodniu ciąży. Od razu podejrzewano serduszko, ale dopiero w 22. tygodniu było wiadomo, że jest go tylko połowa. Ta słabsza połowa. Brzuszek rósł, a w nim Antoś.
Strach był ogromny, tym większy, gdy zbliżał się termin porodu, bo wtedy Antek miała opuścić bezpieczne schronienie, jakim był brzuch mamy. Zanim Antoś pojawił się na świecie, zdążyliśmy przygotować się na wszystko, co nas czeka. Wiedzieliśmy, że z połowy serduszka konieczne będzie stworzenie serca jednokomorowego, że konieczne będą operacje oraz leki, które już do końca życia będzie musiał brać. Ogromny strach i obawy zamieniliśmy na pozytywne myślenie.
Po porodzie wszystko było wiadomo. Pół serduszka wystarczy na całe życie, jeśli na czas uda się je zoperować. Nie wiedzieli jednak, że o ten "czas" przyjdzie im walczyć z urzędniczym murem obojętności... Pierwsza operacja odbyła się po niespełna dwóch tygodniach.
Antoś ze szpitala trafiło prosto w ramiona rodziców, którzy odliczali dni do kolejnej „planowanej” operacji serduszka. Czas mijał nieubłagalnie, a o terminie kolejnej niezbędnej operacji nikt nie wspominał. Z uwagi na schorzenia współistniejące - brak śledziony i wynikające z tego zwiększone ryzyko infekcji lekarze wyznaczali jedynie kolejne terminy konsultacji, bez wzmianki o niezbędnej operacji.
W kolejce po serce, wśród wystraszonych spojrzeń niewinnych dzieci, wyczerpanych czekaniem rodziców dowiedzieliśmy się, że musimy wziąć w swoje ręce serduszko naszego synka i szukać pomocy, gdzie tylko się da.
12 marca Antoś trafił w najbezpieczniejsze ręce, jakie mogli sobie wymarzyć dla syna. Operacja II etapu korekty wady wykonana przez profesora Malca przebiegła prawidłowo, a po tygodniu mogliśmy nacieszyć się sobą w domu.
Termin tej operacji miał dla nas podwójne znaczenie. Pojechaliśmy do kliniki z Antosiem w wózku, bez bucików, a tuż po operacji Antek stanął na nóżkach i wbiegł w moje ramiona – wyznaje tata. To niesamowite, jak jedna operacja zmieniła naszego spokojnego maluszka, w pełnego energii brzdąca.
Jak opisać szczęście? Czym ono właściwie dla nas jest? Nie mamy wątpliwości, że dla rodziców największym szczęściem jest Antoś. Już nie chodzi, a biega, uroczym spojrzeniem rozkochuje w sobie wszystkie sąsiadki, a gdy trzeba daje też popalić głośno manifestując swój sprzeciw - z dumą rozpoczyna rozmowę tata. A miało go nie być… lekarze przecież proponowali przerwanie ciąży, pozbycie się „problemu”, który jest największą miłością rodziców.
Na pytanie, czy w codziennych radościach czerpanych z macierzyństwa jest coś, co przypomina o chorym serduszku, głos taty przygasa, radosne opowieści cichną, zapada niezręczna cisza, po której padają smutne słowa… „Tak, po każdej nocy paluszki Antosia sinieją, lodowate niczym lód uwieszają się na mojej szyi”.
Radość dzieciństwa znika na dalszy plan, gdy w grę wchodzi walka o życie. Przepełnione bólem i cierpieniem pobyty w szpitalu sprawiają, że na widok białego fartucha Antoś reaguje płaczem… Choć Antek przeszedł już 2 poważne operacje korekty wady, bez drugiej połówki serduszka jego organizm męczy się dwa razy szybciej. Przed nami jeszcze jedna operacja, ta najważniejsza…
Im dłuższe oczekiwanie na kolejną operację, tym większe jest prawdopodobieństwo pojawienia się powikłań i wytworzenia się nadciśnienia płucnego, które dyskwalifikuje do dalszego leczenia, odbierając raz podarowaną szansę na normalne życie dla chłopca.
W przypadku chorych serduszek – ważny jest czas. Zbyt długie oczekiwanie na kolejną operację wiąże się z wieloma powikłaniami, trudnym przebiegiem operacji, a także wydłużającym się powrotem do sprawności. Niejednokrotnie opóźnienie wykonania operacji pociąga za sobą konieczność dodatkowych mocno obciążającym operacji.
Kiedy wszystko zaczyna się walić, nie oszczędzając dosłownie niczego, w sercach zdruzgotanych rodziców zawsze jest nadzieja, że może jest coś, co można zrobić, aby maleńkie serduszko, bić nie przestało… Gdyby cokolwiek zależało od niezwykle silnej woli Antka, całe serduszko by pracowało, a tak została go tylko połówka, która musi wystarczyć maluszkowi na całe jego życie… Dla Antosia jest nadzieja. Tą nadzieją są ludzie. Ludzie, którzy sprawią, że operacja będzie mogła zostać przeprowadzona.
Zachęcamy do wsparcia akcji zbierania pieniędzy na leczenie Antka. Jest ona prowadzona za pośrednictwem strony Siepomaga.pl.
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.