Trwa ładowanie...

Świadczenie po nowemu. "Pacjent będzie musiał za nie zapłacić"

Avatar placeholder
Aleksandra Zaborowska 06.11.2024 07:44
Zarządzenie NFZ ma wejść w życie w styczniu. "Najbardziej nam zagraża"
Zarządzenie NFZ ma wejść w życie w styczniu. "Najbardziej nam zagraża" (Getty Images)

Fizjoterapeuci i rehabilitanci alarmują, że zmiany wprowadzane przez MZ i NFZ ograniczą pacjentom dostęp do rehabilitacji domowej i doprowadzą do utraty pracy tysięcy specjalistów. Według nich ministra Leszczyna wykazuje chęć współpracy, ale zarząd NFZ - już nie.

spis treści

1. Brak ambulatoryjnych rehabilitacji domowych

Zmiany w ambulatoryjnych rehabilitacjach domowych to kolejny objaw problemów finansowych i logistycznych, z którymi boryka się dziś Narodowy Fundusz Zdrowia. Choć NFZ wraz z resortem zdrowia zapewniają, że reformy mają na celu "poprawę dostępności do tych świadczeń", wielu specjalistów fizjoterapii i rehabilitacji uważa, że przyniosą one odwrotny skutek.

Zobacz: "Opóźnienia są rekordowe". W szpitalach widać skutki problemów NFZ

Zobacz film: "Przychodzą z diagnozą, nie ufają medykom. Lekarze gorzko o pacjentach"

Projekt rozporządzenia Ministerstwa Zdrowia ukierunkowany na ograniczenie rehabilitacji domowych i skierowanie pacjentów do korzystania ze świadczeń stacjonarnie w placówkach ambulatoryjnych ma wejść w życie w połowie 2025 roku. To wtedy, jeśli projekt zostanie zatwierdzony, rehabilitacja domowa w ramach rehabilitacji ambulatoryjnej ma być zlikwidowana. Do tego czasu obowiązywać ma okres przejściowy, który, zarządzeniem prezesa NFZ, w ramach fizjoterapii ambulatoryjnej przewiduje jedynie 20 proc. czasu fizjoterapeutów na świadczenia domowe.

Wśród najważniejszych punktów projektu wymienia się też zmniejszenie liczby wskazań, na podstawie których pacjent ma otrzymać dostęp do rehabilitacji na NFZ. W zakresie rehabilitacji szpitalnej mowa o redukcji z 900 wskazań do 170, a w rehabilitacji domowej – zaledwie do 40.

- Redukcje były rekomendacją poprzedniej krajowej konsultant MZ, działającej przy poprzednim rządzie. W tym momencie zapis ten jest zawieszony, bo trwają intensywne rozmowy na ten temat - wyjaśnia w rozmowie z WP abcZdrowie Monika Dębińska, członkini zarządu Ogólnopolskiego Porozumienie Pracodawców Rehabilitacji.

Władze NFZ i MZ zapewniają, że zmiany są konsultowane ze środowiskami lekarskimi i mają na celu dobro pacjenta. Fizjoterapeuci, rehabilitanci i inni przedstawiciele ochrony zdrowia nie wierzą: planują protest przed sejmem w środę 6 listopada.

2. Środowiska uderzają w NFZ

Zmiany, zdaniem środowiska rehabilitantów i fizjoterapeutów, bezpośrednio wpłyną na pozbawienie pacjentów dostępu do świadczeń. Ministra Izabela Leszczyna podkreśla jednak, że projekt rozporządzenia był już gotowy, gdy obejmowała stanowisko w resorcie zdrowia.

Przedstawiciele sprzeciwiającego się przepisom Ogólnopolskiego Porozumienie Pracodawców Rehabilitacji również są wstrzemięźliwi w zarzutach kierowanych pod adresem ministry i zaznaczają, że największy problem stanowi NFZ.

- Po stronie ministry Leszczyny widzę chęć wypracowania wspólnego stanowiska i pełną gotowość do współpracy. Niestety, po stronie kierownictwa NFZ napotykamy opór i brak reakcji na argumenty - wyjaśnia Monika Dębińska, członkini zarządu OPPR.

- Najbardziej nam zagraża w tym momencie zarządzenie NFZ, które już weszło w życie i zacznie mieszać od stycznia 2025. Ten temat się dziś omija, bo jest trudny i złożony, ale jego skutki bardzo szybko boleśnie odczują najsłabsi, a więc pacjenci. Tych, którym zdrowie nie pozwala na korzystanie z rehabilitacji w ambulatorium, jest, wbrew temu, co twierdzi NFZ, dużo. Oni zostaną praktycznie pozbawieni do niej dostępu i to już zaraz – alarmuje przedstawicielka OPPR.

Monika Dębińska wylicza, że w tym momencie mamy ok. 2750 podmiotów świadczących usługi rehabilitacji domowej. Wśród nich jest 408 zespołów rehabilitacji domowej, a resztę stanowią placówki fizjoterapii ambulatoryjnej.

- Przez wiele lat budowało się siatkę tych placówek, wręcz przyznając dodatkowe punkty w konkursach za wykonywanie świadczeń domowych, bo to nie są łatwe usługi i nie było na to chętnych. Jeżeli zdejmiemy możliwość wykonywania tych świadczeń ponad 2 tys. placówek, zostanie nam jedynie tych 408 zespołów na cały kraj. One nie są stanie zabezpieczyć całej potrzeby na świadczenia domowe, to jest po prostu niemożliwe - argumentuje.

Poproszone o komentarz Ministerstwo Zdrowia zapewnia jednak, że ilość ta w zupełności pokrywa potrzeby pacjentów.

"W całej Polsce NFZ zabezpiecza rehabilitację domową dla pacjentów. Fundusz ma podpisanych 400 umów na realizację tych świadczeń" - odpowiada rzecznik MZ Jakub Gołąb w wiadomości przesłanej redakcji WP abcZdrowie.

3. Pacjent będzie musiał płacić

Brak dostępu do świadczeń to tylko część problemu. Resztę stanowią branżowe konsekwencje decyzji MZ i NFZ, które zaczynają się od likwidacji tysięcy stanowisk pracy dla fizjoterapeutów i rehabilitantów, a kończą, zdaniem ekspertów, na nieuchronnym przejściu rehabilitacji domowych do sektora prywatnego.

- Choć rehabilitacja medyczna nie jest moją specjalizacją, to nietrudno przewidzieć, do czego prowadzić mogą utrudnienia w dostępie do określonych świadczeń: do pół- lub całkowitej prywatyzacji pewnego segmentu usług medycznych, jak ma to miejsce chociażby w stomatologii. Pacjent pozbawiony dostępu do potrzebnego świadczenia zdrowotnego będzie zmuszony znaleźć je na wolnym rynku, czyli za nie zapłacić. I jeżeli policzono, że nie mamy pieniędzy na finansowanie tego obszaru, to wydaje się to być jedyna droga - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie reumatolog lek. Bartosz Fiałek.

- To, że część fizjoterapeutów będzie musiało skomercjalizować swoje usługi, jest nieuchronne, bo przy takiej skali redukcji kontraktów po prostu nie będzie dla nich pracy. Nie wspominając o tym, że prywatne świadczenia będą jedyną drogą, by zaopiekować pacjentów na obszarach znacznie oddalonych od tych ambulatoriów, które przetrwają zmiany – podsumowuje Monika Dębińska.

4. MZ: "koszty są ogromne"

Poproszone o komentarz Ministerstwo Zdrowia argumentuje, że rehabilitacje domowe realizowane w ramach ambulatoriów są ogromnym obciążeniem budżetu.

"Z danych NFZ wynika, że część podmiotów fizjoterapii ambulatoryjnej (ok. 11 proc.) realizuje powyżej 20 proc. świadczeń w warunkach domowych. W skrajnych przypadkach jest to nawet 99 proc. Oznacza to, że taki podmiot ma umowę z NFZ na rehabilitację w ambulatorium, ale de facto realizuje świadczenia w domu pacjenta. Do tego rozlicza świadczenia wykonywane w domu stawką za świadczenia w ambulatorium, które są wyżej wyceniane. Różnica to średnio ok. 25 zł na pacjenta. Jednak, gdy pomnożymy te pieniądze przez liczbę pacjentów rozliczanych w ten sposób, koszty są ogromne" - zaznacza rzecznik MZ w wiadomości przesłanej redakcji WP abcZdrowie.

"Kluczowym elementem reformy, opracowanej we współpracy z konsultantem krajowym, jest przejście od kwalifikowania pacjentów na podstawie rozpoznania medycznego do oceny ich stanu funkcjonalnego" - dodaje.

Zgodnie z NFZ, resort tłumaczy wprowadzenie zmian głównie nadużyciami nadwyrężającymi budżet. Przedstawicielstwo OPPR zaznacza jednak, że podjęte środki są zupełnie nieadekwatne.

- Do takich nadużyć dochodziło w znikomej liczbie podmiotów. Dlaczego, zamiast je ograniczać i zwalczać, chce się wywrócić cały, wypracowywany latami system do góry nogami i karać pacjentów niepełnosprawnych? - pyta retorycznie Dębińska.

MZ podkreśla także, że "placówki, które nie mają umowy na rehabilitację domową, będą mogły przystąpić do konkursów ogłoszonych przez NFZ w miejscach, gdzie zasadne jest wzmocnienie zabezpieczenia pacjentów w te świadczenia". OPPR jest jednak zdania, że rozwiązanie to w żaden sposób nie stanowi odpowiedzi na nadchodzący kryzys.

- NFZ i MZ mówią, że będą ogłaszać konkursy, ale po pierwsze, jest już na to za późno z uwagi na czas trwania formalności, a po drugie, planują to robić na tzw. białych plamach, a więc w miejscach, które obecnie nie są zabezpieczone odpowiednim dostępem do świadczeń. Wszystko dobrze, tylko że po usunięciu 2 300 podmiotów, ta mapa się kompletnie wywróci do góry nogami. To jest podejście na zasadzie: wylejmy dziecko z kąpielą, a potem zobaczymy, co z tym zrobić - argumentuje Monika Dębińska z OPPR.

Aleksandra Zaborowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze