Trwa ładowanie...

Rekord za rekordem zakażeń SARS-CoV-2. W tym kraju już zaczęły się masowe protesty

W Chinach zaczęły się masowe protesty przeciwko polityce "zero covid"
W Chinach zaczęły się masowe protesty przeciwko polityce "zero covid" (Getty Images)

Chińska Narodowa Komisja Zdrowia poinformowała w niedzielę o kolejnej rekordowej liczbie zakażeń koronawirusem od początku pandemii. Poprzedniego dnia wykryto tam niemal 40 tys. nowych zakażeń koronawirusem. Mimo wzrostu zakażeń mieszkańcy wielu chińskich metropolii wyszli na ulice, aby protestować przeciwko polityce "zero covid". Twitter zalała fala relacji z tych wydarzeń.

spis treści

1. Rekordowe liczby zakażeń w Chinach

W sobotę zarejestrowano 39 791 nowych przypadków, z których 36 082 określono jako bezobjawowe a 3 709 jako objawowe. Dzień wcześniej tych przypadków było 35 183 - 3474 objawowych i 31 709 bezobjawowych.

Odnotowano jeden zgon, co zwiększyło liczbę ofiar śmiertelnych do 5 233.

Zobacz film: "Dlaczego warto wykonywać badania profilaktyczne?"

Do soboty 26 listopada władze chińskie potwierdziły łącznie 307 802 przypadki objawowe. Wzrost liczby zachorowań następuje mimo stosowanych przez władze drastycznych restrykcji wpływających negatywnie na chińską gospodarkę.

Władze stosują politykę "zero covid", która wiąże się z restrykcjami określanymi jako najsurowsze na świecie. Według opublikowanego w czwartek raportu firmy analitycznej Nomura lockdowny dotykają obecnie obszary odpowiadające za 21,1 proc. PKB Chin, podczas gdy miesiąc temu było to tylko 9,5 proc. PKB.

Prognozuje się że w nadchodzących tygodniach w lockdownach będzie już 30 proc. chińskiej gospodarki. Restrykcje dotykają obecnie 412 mln Chińczyków.

2. Chińczycy mają dość. W kraju wybuchły protesty

Chińczycy mają dość restrykcji – protesty przeciwko chińskiej polityce "zero covid", w sobotę w Pekinie, Szanghaju, Xianie, Nankinie i innych miastach Chin. "Chcemy wolności" – krzyczeli ludzie zgromadzeni przy ulicy Wulumuqi Zhonglu w Szanghaju, widoczni na nagraniach opublikowanych na Twitterze przez holenderską dziennikarkę Evę Rammeloo.

Z filmików wynika, że domagali się również odsunięcia od władzy Komunistycznej Partii Chin i jej sekretarza generalnego Xi Jinpinga oraz w niecenzuralnych słowach krytykowali utrzymywaną przez władze politykę "zero covid".

Według relacji z miejsca protestu uczestniczyło w nim kilkaset do tysiąca osób, które ze wszystkich stron otoczone były przez policję.

Bezpośrednią przyczyną protestów była śmierć co najmniej 10 osób w czwartkowym pożarze budynku mieszkalnego w borykającym się od ponad trzech miesięcy z lockdownami mieście Urumczi (chiń. Wulumuqi), stolicy regionu Sinciang, gdzie znaczny odsetek ludności stanowią Ujgurzy.

Chińscy cenzorzy blokowali w internecie pytania, czy restrykcje covidowe uniemożliwiły ludziom ucieczkę z płonącego budynku, a strażakom – szybkie ugaszenie pożaru. Miejscowe władze twierdzą, że wyjście ewakuacyjne nie było zamknięte, a strażakom utrudniły dojazd samochody zaparkowane w pobliżu.

"Pożar w Urumczi wstrząsnął wszystkimi w tym kraju" – powiedział agencji Reutera mieszkaniec Pekinu, przedstawiony jako Sean Li. W stolicy kraju wybuchały mniejsze protesty przeciwko wprowadzanym tam lockdownom, a na niektórych osiedlach mieszkańcom udało się wymusić przedwczesne zniesienie restrykcji.

W Nankinie na wschodzie Chin na ulice kampusu wyszli studenci Uniwersytetu Komunikacji, którzy skandowali między innymi hasło: "niech żyje lud!" i świecili latarkami telefonów komórkowych, by oddać cześć ofiarom pożaru w Urumczi – wynika z doniesień w chińskiej sieci społecznościowej Weibo, zebranych przez portal What’s on Weibo.

Swój gniew wyrażali też studenci Akademii Sztuk Pięknych w Xianie w północnej części kraju.

W piątek wieczorem na ulice Urumczi wyszły setki osób, rozgniewanych w związku z pożarem i protestujących przeciwko lockdownom. "Mogą zamknąć miasto, ale blokowanie wyjścia ewakuacyjnego nie jest w porządku (…) Jesteśmy ludźmi, nie zwierzętami" – powiedział dziennikowi "Financial Times" jeden z uczestników protestu.

Powracające lockdowny, regularne przymusowe badania, ograniczenia podróży, wszechobecne kontrole i inwigilacja przy użyciu aplikacji śledzących w telefonach komórkowych wywołują niezadowolenie społeczne i uderzają w gospodarkę, co dodatkowo irytuje mieszkańców. Władze przekonują natomiast, że środki te pomagają zapobiec milionom potencjalnych zakażeń i zgonów.

(PAP)

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze