Stoi za połową udarów mózgu. "Mamy lawinowy wzrost rozpoznań u młodych ludzi"
Skala nadciśnienia tętniczego w Polsce poraża, biorąc pod uwagę szkody, jakie może wyrządzić. To przyczyna ponad połowy udarów, ale też zawałów i demencji. - Udar lub zawał mogą być pierwszym, choć dramatycznym momentem, w którym pacjent dowiaduje się lub zaczyna dostrzegać fakt, że miał nadciśnienie - ostrzega kardiolog dr n. med. Beata Poprawa.
1. 12 mln chorych
Nadciśnienie tętnicze dotyczy aż 12 mln Polaków, ale skutecznie leczy się jedynie 2,6 mln chorych.
Tymczasem to właśnie ten problem stoi za ponad połową udarów mózgu, a także prowadzi do innych poważnych powikłań, które prowadzą do kalectwa i skracają życie.
- Niestety nadal podstawowym problemem, z którym walczymy, jest brak świadomości. Poziom wiedzy pacjentów czasem mnie wręcz przeraża, wielu ludzi w ogóle nie interesuje się swoim zdrowiem, a jeśli nawet zauważa jakieś sygnały, kompletnie je ignoruje - przyznaje w rozmowie z WP abcZdrowie dr n. med. Beata Poprawa, internista i kardiolog.
W przypadku nadciśnienia tętniczego nadal króluje stereotyp, że to problem seniorów.
- Tymczasem obserwujemy wręcz lawinowy wzrost rozpoznań u młodych osób, nawet studentów czy osób, które dopiero zaczęły pracować. To coraz częściej 20- i 30-latkowie, które niestety mają siedzący tryb życia, źle się odżywiają i nie dbają o sen - zaznacza lekarka.
- Niestety mało osób, a zwłaszcza w tak młodym wieku mierzy regularnie ciśnienie. Efekty bagatelizowania tego problemu często widzimy na SOR-ach, gdzie trafiają już pacjenci w stanach ostrych - z udarem, przeważnie krwotocznym czy zawałem. Bardzo dramatycznym powikłaniem nieleczonego nadciśnienia jest także rozwarstwiający tętniak aorty, który przeważnie kończy się śmiercią - ostrzega kardiolog.
Zdarza się też, że w wyniku nagłego skoku ciśnienia dochodzi do migotania komór i nagłego zatrzymania krążenia.
- Takie powikłania, które również mogą dotyczyć młodych ludzi, często są pierwszym, choć dramatycznym momentem, w którym pacjent dowiaduje się lub zaczyna dostrzegać fakt, że miał nadciśnienie - przyznaje dr Poprawa.
2. Nieodwracalne zmiany
Choć nadciśnienie odpowiada za ponad połowę udarów, nie tylko wtedy jest groźne dla mózgu. Zaburzenie krążenia mózgowego, wynikające z braku kontroli ciśnienia tętniczego, może doprowadzić także do trwałych zmian w istocie białej mózgu i demencji.
- Część pacjentów trafia na szpitalny oddział ratunkowy z utratą przytomności. Nawet jeśli chory przeżyje, to zmiany, do jakich doszło już w strukturach mózgu, mogą się okazać nieodwracalne. To znacznie skraca życie i skazuje chorego na kalectwo, które oznacza całkowite uzależnienie od opieki innych osób. U wielu chorych z zaawansowaną demencją przyczyną było właśnie nieleczone nadciśnienie - zwraca uwagę kardiolog.
Lekarka zaznacza, że nieleczone nadciśnienie może także prowadzić do migotania przedsionków, niewydolności serca, a także uszkodzenia nerek i ślepoty. Stwarza więc nie tylko bezpośrednie, ale też pośrednie zagrożenie, bo każda z tych dolegliwości prowadzi do kolejnych powikłań.
- Często te choroby "hodujemy" na własne życzenie. Możemy doprowadzić do gwałtownych powikłań, które są bezpośrednim stanem zagrożenia życia jak udar czy zawał, ale też takich, które rozwijają się podstępnie jak niewydolność serca i dają o sobie znać dopiero po latach - dodaje lekarka.
3. Czterokrotnie wyższe ryzyko udaru
Nieleczone nadciśnienie to jeden z głównych czynników ryzyka, zarówno w przypadku udaru krwotocznego, jak i niedokrwiennego.
- Nadciśnienie tętnicze zwiększa ryzyko udaru mózgu aż czterokrotnie. Brak leczenia tego najpoważniejszego czynnika ryzyka powodu zaburzeń wtórnych w kurczliwości naczyń, a także powstawaniu blaszek miażdżycowych. Im wyższe ciśnienie, tym wyższe ryzyko udaru - zaznacza w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Konrad Rejdak, prezes Polskiego Towarzystwa Neurologicznego.
- Do udaru może dojść zarówno w obrębie dużych, jak i małych naczyń mózgowych, kiedy mamy do czynienia z drobnymi ogniskami niedokrwiennymi rozsianymi w mózgu. U osób z utajonym nadciśnieniem może dojść np. do gwałtownego skoku ciśnienia i pęknięcia naczyń, co często jest pierwszą manifestacją choroby - tłumaczy lekarz.
Niestety w takich przypadkach może być już jednak za późno na skuteczne leczenia. Udar, którego rocznie doznaje ok. 80 tys. Polaków, to trzecia, po chorobach serca i nowotworach, najczęstsza przyczyna śmierci i główny powód niepełnosprawności u osób powyżej 40. roku życia.
Szacuje się, że nawet jedna piąta pacjentów, którzy przeżyją udar, może wymagać stałej opieki.
- Do tak poważnych skutków mogłoby w ogóle nie dojść, gdyby pacjenci nie bagatelizowali profilaktyki nadciśnienia - podkreśla prof. Rejdak.
4. Ignorują badania i leczenie
Niestety Polacy nie tylko ignorują profilaktykę, ale nawet jeśli wiedzą o problemie, nie leczą go właściwie lub w ogóle nie chodzą do lekarza.
- Wielu pacjentów nie wie, jak mierzyć ciśnienie, używają do tego np. ciśnieniomierzy nadgarstkowych czy niecertyfikowanych produktów z supermarketów, które nie dają rzetelnych wyników, często je zaniżając. Ci, którzy mają zapisane leki, często ich nie biorą lub biorą wtedy, kiedy im pasuje - przyznaje dr Poprawa.
- Jeśli ktoś funkcjonował stale z wysokim ciśnieniem i nagle zacznie brać leki, może poczuć się źle, ale to wynik normalizacji ciśnienia, do którego organizm musi się przyzwyczaić. Niestety wiele osób w takim momencie od razu odstawia leki albo samodzielnie zmienia dawkę, przez co wraca do punktu wyjścia - zaznacza kardiolog.
Takie praktyki są nagminne, ale z pacjentami, którzy nie wymagają jeszcze leczenia farmakologicznego, też nie jest tak łatwo.
- Pomóc może zmiana stylu życia, zwiększenie aktywności fizycznej, dawki snu, zmiana diety i redukcja masy ciała. Niestety wielu pacjentów nie ma do tego cierpliwości. Mamy więc paradoks: z jednej strony chorzy nie chcą brać leków, bo mają obawy, a z drugiej lekceważą metody niefarmakologiczne, m.in. dlatego, że oczekują natychmiastowych efektów - zwraca uwagę dr Poprawa.
Optymalne ciśnienie tętnicze nie powinno przekraczać 130/80 mmHg, a tzw. wysokie prawidłowe ciśnienie, które wymaga modyfikacji stylu życia, nie powinno być wyższe niż 140/90 mmHg. Powyżej tej wartości jest już konieczne leczenie farmakologiczne.
Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.