Skok zakażeń o 137 proc. "Leczenie może okazać się niemożliwe"
Choć RSV bije w oficjalnych statystykach kolejne rekordy, lekarze ostrzegają, że zakażeń może być jeszcze więcej. U dorosłych ten problem jest nadal bagatelizowany, podczas gdy infekcja może doprowadzić do śmiertelnie groźnych powikłań.
W tym artykule:
Wzrost zakażeń o 137 proc.
Choć za kilka dni rozpoczyna się maj, sezon infekcyjny trwa w najlepsze. To wina RSV, wirusa, który jest teraz główną przyczyną infekcji, co widać nie tylko w przychodniach, ale też w szpitalach.
Jeśli porównamy aktualne statystyki dotyczące zakażeń (od początku roku do 15 kwietnia) z tymi zebranymi w analogicznym czasie w ubiegłym roku, widać, że skok jest alarmujący. Od początku tego roku zarejestrowano 87 208 zakażeń, podczas gdy w ubiegłym roku było ich 36 692, co oznacza wzrost o 137 proc.
- Choć oficjalne dane epidemiologiczne, które widzimy w raportach PZH [Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Polski Zakład Higieny – przyp. red.], wskazują, jak ogromna jest skala zakażeń, to nadal wierzchołek góry lodowej. Nie wszystkie placówki raportują takie przypadki potwierdzone testami combo czy PCR. Z drugiej strony problem jest niedoceniany u dorosłych. Są oni przez to znacznie rzadziej testowani w kierunku tego wirusa, niż dzieci – przyznaje w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Aneta Nitsch-Osuch, konsultant wojewódzka w dziedzinie epidemiologii na Mazowszu, kierownik Zakładu Medycyny Społecznej i Zdrowia Publicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Dlatego, jak zwraca uwagę lekarka, to właśnie u dorosłych skala zakażeń jest najbardziej niedoszacowana i w rzeczywistości może ich być nawet kilkakrotnie więcej. – To jest groźne z dwóch powodów. Po pierwsze zakażenia mogą się łatwiej rozprzestrzeniać, bo chory myśli, że to "zwykłe" przeziębienie. Po drugie, jeśli nie wiemy, z czym mamy do czynienia, łatwo przegapić moment, kiedy konieczna jest hospitalizacja. Tymczasem przebieg choroby może być piorunujący u seniorów po 65. roku życia, a także osób młodszych, które mają już choroby przewlekłe, jak cukrzyca czy choroby układu krążenia – zaznacza prof. Nitsch-Osuch.
- Jeśli chory trafi do szpitala za późno, może nie przeżyć, bo dochodzi do nadkażeń bakteryjnych, które dodatkowo pogarszają jego stan – dodaje lekarka.
Od infekcji do sepsy
Prof. Grażyna Cholewińska-Szymańska, ordynator w Wojewódzkim Szpitalu Zakaźnym i mazowiecka konsultant w dziedzinie chorób zakaźnych, przyznała w rozmowie z WP abcZdrowie, że RSV jest teraz główną przyczyną hospitalizacji na jej oddziale, a wirus ma "monopol" na infekcje.
To samo zauważają lekarze rodzinni. – Ten sezon jest bardzo ciężki. Infekcje cały czas się utrzymują, ostatniego pacjenta z RSV miałem w Wielki Piątek. Na szczęście udało się u niego uniknąć ciężkiego przebiegu, mimo chorób towarzyszących. Pamiętajmy jednak, że choroby przewlekłe są zawsze silnym czynnikiem ryzyka – zaznacza w rozmowie z WP abcZdrowie lekarz rodzinny Tomasz Zieliński, wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego.
- Obawiam się, że wirus może tak szybko nie odpuścić, zwłaszcza że dopiero były święta. Możemy mieć więc nawet kolejny wysyp takich infekcji. Niestety, nie każdy, kto ma objawy infekcji, od razu robi test i unika spotkań. A do zakażenia może dojść w takich okolicznościach błyskawicznie. Wnuczek może przechodzić zakażenie łagodnie, ale u dziadków, których zarazi, może dojść do groźnych powikłań. I odwrotnie: ciocia, która myśli, że ma zwykłe przeziębienie, może zarazić kilkuletniego siostrzeńca, który trafi z tego powodu do szpitala – dodaje lekarz.
Prof. Nitsch-Osuch zaznacza, że nadkażenia są w przypadku RSV bardzo częste. – Wirus niszczy nabłonek dróg oddechowych, czyli nasze naturalne wrota, które chronią organizm przed wniknięciem patogenów. Szczególnie obawiamy się nadkażeń pneumokokowych w postaci ciężkich zapaleń płuc, ale też zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych czy sepsy – ostrzega lekarka.
- Co gorsze, rośnie liczba nadkażeń pneumokokowych wywołanych serotypem 19A, który jest oporny na antybiotyki, więc leczenie takiego chorego może okazać się wręcz niemożliwe – podkreśla ekspertka.
Nie lekceważ objawów
Niestety, nie ma też leczenia przyczynowego w przypadku samego zakażenia RSV. – Nie ma leków ukierunkowanych na zwalczanie tego konkretnego patogenu. Zostaje więc leczenie objawowe, czyli nawadnianie, wspomaganie oddychania. Jeśli dojdzie do nadkażeń bakteryjnych, podajemy antybiotyki. Dlatego tak ważne są szczepienia u osób, które są szczególnie narażone, bo nawet jeśli dojdzie do zakażenia, możemy je wówczas łatwiej opanować ze względu na brak powikłań – zaznacza ekspertka.
W przypadku dzieci RSV jest szczególnie groźne u tych najmłodszych, do drugiego roku życia. Jak wskazuje prof. Nitsch-Osuch, jedno na 50 niemowląt wymaga hospitalizacji. Może u nich dojść do zapalenia oskrzelików, duszności i błyskawicznego odwodnienia.
- Dlatego tak istotne są także szczepienia kobiet w ciąży, między 32. a 36. tygodniem ciąży. U zaszczepionych wytwarzają się przeciwciała, które chronią dziecko od pierwszych dni po narodzeniu – wskazuje lekarka.
Warto mieć też świadomość objawów zakażenia RSV. Należą do nich:
kaszel,
duszność,
świszczący oddech,
gorączka.
U dzieci sygnałem alarmowym również są duszności. Nie powinno się bagatelizować:
szybkiego, płytkiego oddechu,
ospałości, senności,
faktu, że dziecko niechętnie je, nie chce pić i jest niespokojne.
Coraz więcej szczepionek w aptekach
Od 1 kwietnia z darmowej szczepionki przeciwko RSV mogą korzystać kobiety w ciąży i osoby od 65. roku życia (częściowa refundacja na poziomie 50 proc. przysługuje osobom między 60. a 65. rokiem życia, koszt szczepionki dla takich pacjentów to ok. 400 zł).
Kiedy szczepionka trafiła na listę leków refundowanych, zainteresowanie preparatem gwałtownie wzrosło i na początku kwietnia jej zdobycie graniczyło z cudem. – Po wprowadzeniu refundacji zainteresowanie było tak duże, że szczepionki bardzo szybko się wyprzedały. Producent zareagował jednak na tę sytuację dosyć szybko i 12 kwietnia do aptek trafiła większa dostawa szczepionek – informuje w rozmowie z WP abcZdrowie Klaudia Ćwiąkała, farmaceutka z serwisu gdziepolek.pl.
Na początku kwietnia preparat był dostępny tylko w co dziesiątej aptece połączonej z serwisem gdziepolek.pl. Teraz sytuacja znacznie się poprawiła. – Aktualnie szczepionka jest dostępna "od ręki" już w mniej więcej co trzeciej aptece, a tendencja jest wzrostowa, więc pacjenci nie powinni mieć problemu z kupieniem preparatu – dodaje farmaceutka.
Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła
- Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego PZH-PIB
- WP abcZdrowie
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.