Wykończone maleńkie serce
Nie ma siły siedzieć, osłabiony nie potrafi stanąć na nóżki. Spożycie jednego posiłku to wysiłek niczym przebiegnięcie maratonu. Sprawia, że tuż po nim kładzie się spać i ze zmęczenia odpoczywa. Mimo skończonych 16 miesięcy mówi niewiele. Nie dlatego, że nie potrafi tylko dlatego, że sprawia mu to ogromne trudności. Dla chorego serduszka nawet zwykła rozmowa to ogromne obciążenie. Zdrowy człowiek wykonuje około 30 oddechów na minutę, serduszko Wojtusia ponad 60. Jego maleńkie serduszko ze względu na zwężone tętnice bije zbyt szybko, męczy się mocno i czeka na całkowitą korektę. Na jak długo starczy mu sił? Nie chciejmy się o tym przekonać.
Mama Wojtusia z ogromną radością nosiła go pod swoim sercem, nie wiedząc, że niedługo przyjdzie jej walczyć o serduszko swojego synka. Dopiero po porodzie jego życie zawisło na włosku, ponieważ nie wykryto wady serca w brzuchu mamy. Wojtek przyszła na świat 15 grudnia 2013r. – i był najwspanialszym prezentem dla swoich rodziców i dziadków. W chwili narodzin jego ciało z minuty na minutę zaczynało sinieć, a maluszek nie mógł złapać samodzielnego oddechu. Pierwsze dni były przepełnione troską o jego życie – trzeba było bardzo szybko operować. Nikt nie był na to przygotowany. Nie było chwili na zastanawianie się – bez operacji chłopiec nie miałaby szans. Szpital, w którym się urodził Wojtuś, nie był gotowy by poradzić sobie z gwałtownie spadającą saturacją i walką o każdy oddech. W pierwszej dobie wyjechał w drogę po życie. Dopiero lekarze w Legnicy zdiagnozowali poważną wadę serca. Wspomagany przez respirator oddech, znikające tętno i gasnące serce… Wojtuś nie mógł dłużej czekać. Już po 7 dniach w szpitalu w Zabrzu przeszedł pierwszą operację. Nie korygującą, ale ratującą jego życie. Bez niej jego maleńkie serduszko nie mogłoby dalej bić. Mijały tygodnie, a stan Wojtusia nie pozwalał na opuszczenie szpitala. Zamiast powrotu do domu, był powrót na salę operacyjną i konieczne cewnikowanie.
Niewydolność serca została opanowana, a my po raz pierwszy mogliśmy nacieszyć się sobą, ukołysać w ramionach i utulić do snu we własnym łóżeczku. Cewnikowanie było powtórzone jeszcze dwukrotnie. Podczas ostatniego cewnikowania wykonano balonową angioplastykę LPA. Maleńkie, kruche żyły nie wytrzymały ogromnego ciśnienia - rozerwane, zalały płuca Wojtusia. W listopadzie przyszło załamanie. Duszący własną krwią kaszel, zalane płuca i powrót na wspomagający respiratorem oddech... Dramatyczna walka o każdy oddech rozrywała serca rodziców.
Na pierwsze urodziny Wojtuś podczas zwołanego konsylium z możliwych otrzymał najgorszą niespodziankę. Brak kwalifikacji do dalszego leczenia ze względu na fatalny stan jego serca i złe rokowania. W niespełna rocznym życiu przeszedł ogromnie trudną drogę. Swoim uśmiechem i siłą pokazał to co najważniejsze, ogromną chęć życia mimo chorego serduszka.
Nie potrafiliśmy nie robić nic. Zaczęliśmy szukać ratunku w internecie. Nie wiele było trzeba szukać by trafić na nazwisko wybitnego profesora. Bez chwili zawahania przesłaliśmy całą dokumentację z zapytaniem czy Wojtuś przeżyje kolejną operację na jego serduszku.
Odpowiedź przyszła niemal natychmiastowo. „Wada serca Wojtusia ma ogromny wpływ na jego rozwój ruchowy. Wojtuś musi przejść operacje, która poprawi jego stan. Wykonane dotychczas cewnikowania nie poprawiły w pracy jego serduszka, jedynie osłabiły już i tak wykończone maleńkie serce. Potrzebna jest operacja, aby dokonać całkowitej korekty wady. W przypadku Wojtusia liczy się czas, którego nie pozostało wiele”. Cena za szczęście do łez, że uda nam się naprawić serduszko Wojtusia jest wysoka. Od razu rozpoczęliśmy zbiórkę. Nasze oszczędności, pomoc bliskich to za mało by udało się zebrać całą kwotę przed ukończeniem przez Wojtusia drugiego roku życia.
Mając specjalistów w kraju, musimy jechać za granicę, bo tu serduszko Wojtusia nie zostało zakwalifikowane do operacji. Nie mając pieniędzy na opłacenie operacji, musimy prosić ludzi o pomoc, żeby Wojtuś mógł dalej żyć. O swoje serduszko walczył już dwukrotnie. Pozostało niewiele czasu. Wciąż nie wiemy, czy zdążymy, na jak długo starczy mu sił... Dlatego zwracamy się do dobrych ludzi o pomoc na odzyskanie szansy na zdrowe serduszko dla naszego synka póki jest czas.
Rodzice
Zachęcamy do wsparcia akcji zbierania pieniędzy na leczenie Wojtusia. Jest ona prowadzona za pośrednictwem strony Fundacji siepomaga.
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.