Wystarczy jeden pocałunek. "Mogą występować fale zachorowań"
Wystarczy chwila, by zarazić się wirusem, który w organizmie zostanie już na zawsze i może wywołać poważne problemy zdrowotne. Nie dość, że zwiększa ryzyko chorób autoimmunologicznych, to sprzyja nowotworom. - Obserwuję znaczny wzrost zakażeń wirusem EBV - przyznaje dr n. med. Karolina Pyziak-Kowalska.
W tym artykule:
Choroba pocałunków
By zarazić się wirusem Epsteina-Barr (EBV), wystarczy nawet jeden pocałunek. Stąd też wzięła się potoczna nazwa mononukleozy zakaźnej, czyli "choroba pocałunków", którą EBV wywołuje najczęściej. - W ostatnim czasie obserwuję znaczny wzrost zakażeń wirusem EBV, co może być związane z coraz lepszą diagnostyką, ale też z pewną cyklicznością, podobną do tej, którą niedawno widzieliśmy w przypadku krztuśca - wyjaśnia w rozmowie z WP abcZdrowie dr n. med. Karolina Pyziak-Kowalska, specjalistka chorób zakaźnych, ekspertka w dziedzinie hepatologii.
- Po pandemii mamy do czynienia z tzw. epidemiami wyrównawczymi, dlatego okresowo mogą występować fale zachorowań - podkreśla.
Dodaje, że zakażenia są rozpoznawane przede wszystkim u młodzieży, szczególnie w wieku licealnym. - Organizm obciążony intensywną nauką i stresem egzaminacyjnym jest bardziej podatny nie tylko na samą infekcję, ale i na jej powikłania - dodaje lekarka.
- Najwięcej przypadków mononukleozy zakaźnej obserwujemy właśnie po wakacyjnych wyjazdach, gdy młodzież spędza czas w dużych grupach i nawiązuje bliższe relacje. Do zakażenia dochodzi przede wszystkim przez ślinę w czasie pocałunku, ale również poprzez wspólne używanie sztućców czy picie z tej samej butelki – tłumaczy dr Pyziak-Kowalska.
Choć droga zakażenia wirusem EBV jest banalna, sama mononukleoza może przebiegać podstępnie – bezobjawowo albo z symptomami bardzo podobnymi do przeziębienia. Dolegliwości mogą pojawić się dopiero po kilku tygodniach, nawet do 50 dni od zakażenia. - To może być gorączka, ból gardła, trudności w przełykaniu, powiększone migdałki, zmęczenie - wylicza lekarka.
Mylona z anginą i białaczką
Brak charakterystycznych objawów sprawia, że mononukleoza jest błędnie diagnozowana. - Bywa rozpoznawana, np. jako angina czy zwykła infekcja wirusowa. Zdarza się też, że ze względu na powiększone węzły chłonne choroba jest mylona z białaczką - wskazuje dr Pyziak-Kowalska.
- Zdarzają się także sytuacje odwrotne. Niedawno miałam kilku pacjentów z podejrzeniem mononukleozy, a po badaniach okazało się, że to zakażenie HIV. Objawy były bardzo podobne - mówimy wtedy o zespole mononukleozopodobnym - dodaje.
Tymczasem, jak wyjaśnia dr Pyziak-Kowalska, rozpoznanie mononukleozy jest stosunkowo proste. Wystarczy morfologia z rozmazem. - Jeśli stwierdzimy obecność limfocytów atypowych, mamy bardzo silną przesłankę, bo występują one tylko w mononukleozie i cytomegalii. Warto też oznaczyć CRP, by odróżnić infekcję wirusową od bakteryjnej, a także sprawdzić enzymy wątrobowe - w mononukleozie często są wyraźnie podwyższone, czasem nawet kilkunastokrotnie - wyjaśnia ekspertka.
- Niestety zdarza się, że pacjent otrzymuje zbyt szybko antybiotyk przeznaczony do leczenia anginy, bez pogłębionej diagnostyki. Tymczasem w przypadku mononukleozy takie leczenie nie tylko nie działa, ale może wywołać wysypkę - dodaje.
Wirus na całe życie
Dobra wiadomość jest taka, że mononukleoza jest chorobą samoograniczającą się. Objawy ustępują zwykle po 2–3 tygodniach, choć zdarzają się pacjenci, którzy wymagają hospitalizacji. - Nie dysponujemy leczeniem przyczynowym, dlatego zalecamy odpoczynek, odpowiednie nawodnienie, lekkostrawną dietę bez alkoholu, a w przypadku zajęcia wątroby także leczenie wspomagające. Jedynym objawem, który może się utrzymywać nawet przez wiele miesięcy, bywa przewlekłe zmęczenie związane z przebytym zapaleniem wątroby - podkreśla ekspertka.
- Kolejnym ryzykiem jest powiększenie śledziony. Dlatego osoby aktywne fizycznie powinny stopniowo wracać do sportu. Przy splenomegalii nawet niewielki uraz może doprowadzić do jej pęknięcia, a takie przypadki znam z praktyki - zaznacza.
Trzeba też pamiętać, że przechorowanie mononukleozy nie oznacza, że pozbyliśmy się problemu. Wręcz przeciwnie, EBV pozostaje w organizmie w formie utajonej. - Może się reaktywować przy spadku odporności i prowadzić do powikłań, choć nie zawsze i nie u każdego. To podobny mechanizm jak w przypadku wirusa ospy wietrznej, który po latach może spowodować półpasiec - tłumaczy dr Pyziak-Kowalska.
- Wirus może np. przebywać w mózgu i prowadzić do kolejnych chorób. Do najpoważniejszych należą m.in. choroby neurologiczne, w tym zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych i mózgu - wskazywała też w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Joanna Zajkowska z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku i podlaska konsultant w dziedzinie epidemiologii.
Od SM po raka
Infekcja EBV jest również związana ze zwiększonym ryzykiem chorób autoimmunologicznych. - Najlepiej udokumentowany jest związek ze stwardnieniem rozsianym – osoby zakażone EBV mają nawet 32-krotnie wyższe ryzyko zachorowania. Analizuje się także powiązania z chorobą Hashimoto, chorobą Gravesa-Basedowa czy reumatoidalnym zapaleniem stawów. Wyniki nie są jeszcze jednoznaczne, ale wiemy, że EBV oddziałuje na układ odpornościowy i może zaburzać jego regulację - zaznacza dr Pyziak-Kowalska.
Szczególnie narażone są osoby z obniżoną odpornością z chorobami współistniejącymi lub przyjmujące leki immunosupresyjne. - Ponadto zakażenie EBV zwiększa ryzyko nowotworów. Badania wskazują, że wirus może sprzyjać rozwojowi niektórych nowotworów, szczególnie w populacjach azjatyckich, przede wszystkim raka nosogardzieli i niektórych chłoniaków. W ostatnich latach pojawiły się również doniesienia, m.in. w "Nature" (badania z lipca tego roku - red.), o możliwym związku EBV z rakiem wątroby czy płuc - podsumowuje lekarka.
Prace nad szczepionką
Nadal nie ma szczepionki, która chroniłaby przed zakażeniem wirusem EBV, choć prace nad nią trwają. Prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska z Katedry Wirusologii i Immunologii UMCS wskazuje na "obiecujące badania kliniczne różnych kandydatów na szczepionkę przeciwko EBV: szczepionek Moderny opartej na mRNA oraz szczepionki nanocząsteczkowej ferrytyny firmy ModeX Therapeutics/Merck".
Ekspertka wyjaśnia też, dlaczego szczepionek jeszcze nie ma, mimo ryzyka poważnych problemów zdrowotnych. Prof. Szuster-Ciesielska wskazuje m.in. na zmienność wirusa i wyjaśnia, że EBV ma wiele białek powierzchniowych, które mutują, co komplikuje stworzenie uniwersalnej szczepionki. Do tego latentna infekcja (po zakażeniu wirus pozostaje w stanie utajonym w organizmie, co sprawia, że układ immunologiczny nie zawsze go rozpoznaje).
Problemem, na który wskazuje ekspertka, jest też "brak pełnego zrozumienia mechanizmów odpowiedzialnych za rozwój chorób, co utrudnia wybór odpowiednich celów dla szczepionki", a także trudności kliniczne. "Testowanie szczepionki jest skomplikowane ze względu na konieczność długoterminowego monitorowania, a infekcja EBV jest powszechna i często bezobjawowa, co obniża priorytet badań" - wyjaśnia prof. Szuster-Ciesielska.
Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła: 1. WP abcZdrowie 2. nature.com, "Epstein Barr virus antibody and cancer risk in two prospective cohorts in Southern China", 1 lipca 2025 3. X
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.