Trwa ładowanie...

Zrobiłam biorezonans. Ekspert: "metoda 'leczenia' pokrętnych umysłów i cwaniaków"

 Karolina Rozmus
27.08.2024 22:05
Badania dowodzą, że biorezonans przeczy prawom fizyki i biologii, nie może więc ani diagnozować, ani leczyć
Badania dowodzą, że biorezonans przeczy prawom fizyki i biologii, nie może więc ani diagnozować, ani leczyć (archiwum prywatne)

Ta metoda "leczenia" i "diagnostyki", choć niepoparta nauką, od lat cieszy się niesłabnącą popularnością. Sprawdziłam, jak to działa. I skonfrontowałam diagnozę z medycyną opartą na nauce. - Ktoś zastanawiał się, jak zręcznie okraść ludzi i tak oto wymyślił biorezonans - podkreśla dr n. farm. Leszek Borkowski, farmakolog kliniczny.

spis treści

1. Zapalenie żołądka, pasożyty i niedoczynność tarczycy

Leczenie alergii, terapia odpornościowa, leczenie nerwic i depresji, otyłości, cukrzycy, astmy, chorób serca, nałogów, oczyszczanie organizmu z toksyn, metali ciężkich, pasożytów... Celem terapii jest "normalizacja procesów życiowych, pobudzenie własnych mechanizmów obronnych organizmu i likwidacja wpływów patologicznych" - jak przeczytałam w mediach społecznościowych na jednej ze stron reklamujących gabinet biorezonansu.

Postanowiłam wybrać się do jednego z takich miejsc położonego na mapie Lublina. Prowadzi go fizjoterapeutka i masażystka, która zaadaptowała mieszkanie na lubelskim osiedlu na gabinet biorezonansu i estetyki. Na wizytę musiałam czekać ok. miesiąca. Podczas pierwszej rozmowy zapytałam, czy ma wielu pacjentów.

Zobacz film: "Przychodzą z diagnozą, nie ufają medykom. Lekarze gorzko o pacjentach"

- Zatrzęsienie. Ze wszystkim przychodzą. Szukają pomocy, bo nie znajdują jej u lekarzy. Od stanów depresyjnych, nerwic, bólów brzucha, alergii. Biorezonans też leczy, dobieramy leki i kurację, nie trzeba brać niczego w ciemno - powiedziała mi, lecz badania oparte na nauce temu przeczą.

Przeciwwskazania? Tylko rozrusznik serca lub ciąża, a do gabinetu trafiają także dzieci, a nawet matki z niemowlętami. Najmłodszy pacjent fizjoterapeutki miał dwa tygodnie. Diagnoza: alergia na białko mleka. Leczenie: biorezonansem. Ponoć skuteczne.

Poddałam się badaniu biorezonansem
Poddałam się badaniu biorezonansem (arch. prywatne)

Zgłosiłam się do prowadzącej gabinet z bólem kręgosłupa, przyznałam, że mam też problemy z układem pokarmowym. Cena badania: 350 złotych. Fizjoterapeutka i masażystka obstawiała alergie, boreliozę, ale też niedobór witaminy D. Pierwszy test - w kierunku boreliozy i 61 patogenów, które powodują m.in. babeszjozę, anaplazmozę czy bartonellozę. Miedziana płytka, pojemnik z fiolkami zawierającymi kilkadziesiąt różnych bakterii przenoszonych przez kleszcze i rodzaj wahadełka.

Metoda biorezonansu zakłada, że zarówno każda komórka ludzkiego ciała, jak i inne organizmy, w tym grzyby, pasożyty czy bakterie, a nawet wirusy mają specyficzny dla siebie zakres drgań. Częstotliwości typowe dla naszego organizmu w starciu z patogenami ulegają zakłóceniu z powodu choroby, co skrzętnie odnotowuje urządzenie.

Moje ciało nie rezonowało jednak z bakteriami, więc wniosek był prosty - na szczęście nie choruję na boreliozę ani żadną inną chorobę odkleszczową. Kolejne badanie wykazało jednak, że rzekomo mam alergię na pleśnie, sierść zwierząt, gęsie i kacze pierze oraz owczą wełnę.

Następne badanie było znacznie bardziej precyzyjne. Siedząc ze słuchawkami podłączonymi do komputera, pozwoliłam, żeby biorezonans przeskanował całe moje ciało. Co chwilę na ekranie komputera pojawiał się jakiś narząd, niedługo później otrzymałam wydruk z wynikami testu.

Kandydoza w przewodzie pokarmowym, niedobór enzymów trawiennych, zapalenie żołądka i jelit, enterowirus w wielu narządach, stłuszczenie wątroby, przywra kocia (łac. Opisthorchis felineus) w wątrobie, lamblia (Giardia intestinalis) w jelicie, kurczowe zapalenie okrężnicy, dystonia wegetatywno-naczyniowa, niedoczynność tarczycy i guzkowe toksyczne wole.

To miało rzekomo tłumaczyć wszystkie dolegliwości, które miałam i te, których nie miałam.

2. 570 zł za miesięczną kurację

Badanie poprzedziło zebranie wywiadu: wiek, operacje, stosowane leki. Reakcją na ostatnią informację było zalecenie, by zacząć przyjmować suplement.

- Wiele osób wychodzi z tych leków. Niech pani sobie kupi suplement X od X. Bierze pani dwa razy dziennie, działa rewelacyjnie, przetestowane na niejednej osobie. Mam osoby, które zeszły z tych leków, czują chęć do życia, jakby ten suplement naprawiał coś, co nie działa prawidłowo - powiedziała właścicielka gabinetu.

W gabinecie usłyszałam, że mam zapalenie żołądka i jelit, niedoczynność tarczycy i dwa pasożyty w przewodzie pokarmowym
W gabinecie usłyszałam, że mam zapalenie żołądka i jelit, niedoczynność tarczycy i dwa pasożyty w przewodzie pokarmowym (arch. prywatne)

Badanie reonansem ujawniło również niedobory, których nie potwierdziły tradycyjne badania. W normie rzekomo miałam tylko stężenie witaminy B2 i B12. Zalecenia? Suplement na bazie siedmiu grzybów azjatyckich, przyjmowanie zakwasu z buraka, octu z jabłek, oleju z ostropestu i lnianego. Do tego skrzyp polny i pokrzywa, woda z solą kłodawską, żeby zakwasić żołądek, witamina C, witamina E, magnez z witaminą B6, koenzym Q10, selen, jod, probiotyki. Każdy z suplementów miał być określonej marki, niektóre tzw. końskie, czyli suplementy sprzedawane w sklepie z witaminami dla zwierząt.

Podliczyłam, ile musiałabym wydać na miesięczną kurację:

  • witamina C - ok. 215 zł,
  • witamina E - ok. 40 zł,
  • witamina D3 + K2 MK-7 - ok. 60 zł,
  • magnez - ok. 6 zł,
  • koenzym Q10 - ok. 65 zł,
  • jod (pod postacią suplementu o nazwie kelp) - ok. 53 zł,
  • probiotyk - ok. 35 zł,
  • chlorofil - ok. 70 zł,
  • propolis - ok. 25 zł.

Nie licząc zakwasów, olejów czy ziół, to koszt niemal 570 zł za cztery tygodnie.

- Na razie nie będę pani odrobaczać. Musimy wzmocnić jelita i wątrobę, musimy się pooczyszczać. Musimy wykluczyć to, co będzie potęgowało stany zapalne: cukier, gluten i nabiał, wzmocnić tarczycę i poprawić odporność - usłyszałam na koniec.

3. Skutki mogą być tragiczne

Badania dowodzą, że biorezonans przeczy prawom fizyki i biologii, nie może więc ani diagnozować, ani leczyć. Postanowiłam jednak swoją diagnozę skonfrontować z medycyną EBM (medycyną opartą na faktach - przyp. red.). Wykonałam podstawową morfologię krwi, badanie TSH, testy z krwi na obecność lamblii, amylazę, próby wątrobowe, panel alergiczny, a nawet gastroskopię. Żadne z tych badań nie potwierdziło żadnej diagnozy postawionej w gabinecie medycyny alternatywnej.

Wyniki skonfrontowałam z badaniami obrazowymi oraz laboratoryjnymi
Wyniki skonfrontowałam z badaniami obrazowymi oraz laboratoryjnymi (arch. prywatne)

- Było tak: ktoś zastanawiał się, jak zręcznie okraść ludzi i tak oto wymyślił biorezonans. To metoda "leczenia" pokrętnych umysłów i cwaniaków. Ma na celu wyłudzenie pieniędzy od osób szukających pomocy i borykających się z problemami ze zdrowiem - komentuje w rozmowie z WP abcZdrowie dr n. farm. Leszek Borkowski, farmakolog kliniczny, były prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych (URPL).

Ekspert podkreśla, że biorezonans może stanowić zagrożenie. Zwłaszcza gdy po pomoc zgłaszają się osoby ciężko chore.

- Taki przykład: pacjent onkologiczny, dobrze zaznajomiony z technologią rezonansu magnetycznego, zakłada, że biorezonans ma z MRI coś wspólnego. I po rezonansie, badaniu umiejscowienia i wielkości guza, wybiera się na biorezonans, który poza diagnozą oferuje leczenie choroby nowotworowej. Płacą za to nie tylko pieniędzmi, ale zdrowiem, a nawet życiem - relacjonuje. Jak mówi, to skandaliczne, że państwo polskie nie ma siły, by ukrócić proceder takiego "diagnozowania" i "leczenia".

A bezpieczeństwo? Odstawienie leków przepisanych mi przez specjalistę na rzecz suplementu, przyjmowanie dawki witaminy D przekraczającej dwukrotnie normy dla dorosłej osoby, preparaty przeznaczone nie dla ludzi, ale dla zwierząt. Dr Borkowski wyjaśnia, że stosowanie suplementów bez wskazań lekarza, zwłaszcza kupionych poza apteką, to ryzyko. W przypadku witaminy D, jak mówi, skutki mogą być tragiczne.

- Nawet taka pozornie niewinna witamina C może wchodzić w interakcje z cisplatyną, karboplatyną czy środkami przeciwbólowymi stosowanymi w leczeniu bólu nowotworowego. Gdy te leki przestają działać, domyślamy się, że pacjent idzie dwiema drogami terapii - oficjalną i nieoficjalną. To jest ogromny problem w wielu chorobach, nie tylko onkologicznych - dodaje.

- Mamy i będziemy mieć coraz więcej schorzeń z biegiem lat, więc mogę powiedzieć, że oszuści mają idealny czas, by zarobić duże pieniądze w sposób nieuczciwy - podsumowuje dr Borkowski.

Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze