Trwa ładowanie...

Coraz więcej zakażeń tropikalnym wirusem w Europie. Gorączkę Zachodniego Nilu przenoszą komary

 Karolina Rozmus
25.08.2022 14:26
Gorączka Zachodniego Nilu coraz bliżej Polski
Gorączka Zachodniego Nilu coraz bliżej Polski (Getty Images)

We włoskiej Padwie do szpitala w ostatnich dniach trafiło już 15 osób, z czego dziesięć wymaga intensywnej opieki medycznej. 13 osób zmarło, a lekarze obawiają się, że to nie koniec dramatycznych statystyk. Zachorowania odnotowano też w innych krajach europejskich, w tym w Słowacji. Czy zagraża nam kolejna epidemia? Władze ostrzegają, że ochronę przed tropikalnym wirusem mogą dawać środki odstraszające komary. Przypominają również, by unikać pewnego miejsca.

spis treści

1. Przypadki gorączki Zachodniego Nilu w Europie

Dyrekcja Szpitala Uniwersyteckiego w Padwie na północy Włoch alarmuje, że w ostatnich dniach odnotowano znaczący wzrost zakażeń wirusem z rodziny flawiwirusów (wirus Zachodniego Nilu, czyli WNV).

- Niektórzy z pacjentów są stosunkowo młodzi, mają około 50-60 lat. Pozostali to ludzie starsi, poważnie dotknięci tym wirusem, który w tym roku wydaje się szczególnie agresywny – mówi dyrektor szpitala uniwersyteckiego Giuseppe Dal Ben, cytowany przez agencję Ansa.

Zobacz film: "Prof. Szewczyk: Malaria i Denga realnym zagrożeniem dla Europy"

Włoski Instytut Służby Zdrowia zauważa, że najwięcej zakażeń jest w okolicach Wenecji Euganejskiej i przypomina, żeby chronić się przed komarami, stosując środki na komary. Ostrzega, by unikać źródeł stojącej wody, które stanowią najkorzystniejsze środowisko dla komarów.

Według statystyk Europejskiego Centrum Zapobiegania i Kontroli chorób (ECDC) od początku sezonu transmisji wirusa w 2022 roku do 17 sierpnia włącznie kraje Unii Europejskiej i Europejskiego Obszaru Gospodarczego (UE/EOG) zgłosiły 292 przypadki zakażenia WNV (ang. West Nile fever) ludzi. Poza Włochami jest to:

  • Grecja (59),
  • Austria (2),
  • Rumunia (2),
  • Słowacja (1).

We Włoszech odnotowano 13 zgonów, w Grecji – 2. W sąsiadującej z UE Serbii zgłoszono 53 przypadki zachorowań oraz trzy zgony. Poza Europą z chorobą boryka się także kontynent amerykański – dwa przypadki zgłosił Nowy Jork, jak donosi CNN. Z kolei rządowy kalifornijski portal notujący zakażenia WNV wskazuje aż 18 przypadków zachorowań.

2. Czym są flawiwirusy i tropikalna choroba?

Gorączka Zachodniego Nilu jest chorobą zakaźną, zaliczaną do gorączek krwotocznych. Wywoływana jest przez wirus endemicznie spotykany w krajach tropikalnych.

Skąd się zatem wziął w innych częściach świata, w tym Europie? Wirusolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, dr hab. Tomasz Dzieciątkowski twierdzi, że sami sobie na to zapracowaliśmy, bo to działania ludzkie wpłynęły na zmiany klimatyczne.

- Pierwsze zakażenia poza rejonem Afryki pojawiły się już na przełomie wieku we wschodniej części USA – mówi ekspert w rozmowie z WP abcZdrowie. - Rezerwuarem wirusa Zachodniego Nilu są ptaki wróblowate i w związku z tym, gdy przywieziono je do Stanów, stały się ogniwem łańcucha epidemicznego i padły ofiarą komarów. Te z kolei żywią się także krwią ludzką i stąd WNV w USA.

Transmisja wirusa jest w rzadkich przypadkach możliwa także przez przeszczepianie narządów, transfuzje krwi i transmisję z matki na płód w czasie ciąży. Wirus gorączki Zachodniego Nilu nie przenosi się jednak z człowieka na człowieka przez bezpośredni kontakt.

- Taka sama jest geneza WNV na terenie basenu Morza Śródziemnego. Jest bardzo ciepło, ptaki zaczęły migrować, komary zatem również. To nie tylko problem Włoch, bo WNV obecny jest także na Bałkanach. Od co najmniej kilku lat te rejony są objęte działaniem wirusa, a co więcej on zbliża się nawet już w okolicy Alp – znajdziemy go w Słowenii, a także w południowej Austrii – przypomina.

A co z Polską? Zdaniem wirusologa istnieją szanse na to, że WNV pojawi się niebawem i u nas, a co więcej – takie przypadki już się w przeszłości zdarzały.

- Jeśli komary z rodzaju Aedes będą wędrowały dalej, a warunki w Polsce umożliwią im domknięcie cyklu rozrodczego, to będziemy mieli problem. Jednak przypadki gorączki Zachodniego Nilu były już stwierdzane w Polsce, choć wówczas był to skutek zawleczenia wirusa na grunt polski. To nie jest specjalnie trudne, zważywszy na to, ilu Polaków jeździ do Włoch czy Grecji lub krajów byłej Jugosławii. Przywiezienie stamtąd takiego nieprzyjemnego prezentu nie jest szczególnie trudne – tłumaczy ekspert.

Choroba faktycznie może być nie tylko nieprzyjemną, ale wręcz groźną pamiątką z wakacji. Choć według danych CDC 80 proc. zakażeń przebiega bezobjawowo, to pozostałe zachorowania dają objawy grypopodobne. To gorączka, bóle głowy, silne zmęczenie i bóle mięśniowe, wysypka oraz powiększenie węzłów chłonnych, a nawet nudności i wymioty. Choć powikłania zdarzają się rzadko, to są bardzo groźne – skaza krwotoczna czy zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych lub zapalenie mózgu mogą prowadzić nawet do zgonu.

- Każdy jest narażony na ciężki przebieg, a co więcej, choć wydaje się, że dotyka on zaledwie mniej niż 1 proc. osób, to im więcej osób zakażonych, tym i większe ryzyko ciężkiego przebiegu. To mogą być dzieci i seniorzy, ale także osoby dorosłe, w sile wieku – mówi dr Dzieciątkowski.

3. Czy wirus Zachodniego Nilu powinien nas martwić?

Wirusolog mówi, że wieści płynące z Włoch powinny być sygnałem ostrzegawczym zwłaszcza dla lekarzy.

- Gdy pojawi się pacjent z objawami grypopodobnymi w sezonie wakacyjnym, lekarz powinien zachować czujność i w wywiadzie zwrócić uwagę na ewentualne podróże, niekoniecznie bardzo egzotyczne, pacjenta.

Wirusolog przypomina, że na WNV nie ma leków ani szczepień, a co więcej jest pewien problem z testami w kierunku patogenu przenoszonego przez komary.

- Są testy wykrywające przeciwciała przeciwko wirusowi Zachodniego Nilu, ale z tym jest pewien problem. Flawiwirusy dają pomiędzy sobą reakcje krzyżowe, a do tej grupy należy także wirus powodujący KZM [kleszczowe zapalenie mózgu, przyp. red.]. Czasem więc testy wykrywające WNV mogą być pozytywne mimo zakażenia KZM i odwrotnie – przyznaje.

4. Te choroby są przenoszone przez komary

Eksperci od dawna alarmują, że ingerencja człowieka w naturalne środowisko zwierząt, skup i sprzedaż egzotycznych gatunków fauny, ogromne przeludnienie miast to potencjalne czynniki zwiększające ryzyko pojawiania się endemicznych chorób w innych częściach świata. Również prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska z UMCS w Lublinie przypomina, że za ociepleniem klimatu stoi człowiek.

- Zjawisko to powoduje rozszerzanie się stref klimatycznych i zwiększanie zasięgu występowania np. owadów przenoszących niebezpieczna dla człowieka wirusy, jak żółtej gorączki, dengi czy Zika. Nawet w Polsce spotykany był już azjatycki komar tygrysi, który przenosi właśnie te wirusy. W pewnej perspektywie musimy się liczyć z pojawieniem się tych dotychczasowych tropikalnych chorób także w naszej szerokości geograficznej – mówi wirusolog w rozmowie z WP abcZdrowie.

Komary mogą przenosić także takie choroby jak leiszmanioza, malaria czy Chikungunya.

Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze