Trwa ładowanie...

Przychodnie już pękają w szwach. "Część Polaków nie zdąży"

 Patrycja Pupiec
21.11.2023 13:12
Dr Grzesiowski ostrzega. "Mamy już codziennie po około 50-100 tys. przypadków zakażeń"
Dr Grzesiowski ostrzega. "Mamy już codziennie po około 50-100 tys. przypadków zakażeń" (East News)

Niektórzy lekarze muszą dłużej zostawać w pracy, bo nie wyrabiają się z przyjmowaniem pacjentów. Wśród Polaków dominują obecnie dwie choroby zakaźne i choć gabinety już pękają w szwach, lekarze nie uspokają dobrymi prognozami. - Mamy już codziennie po około 50-100 tys. przypadków i tego już nie można nie zauważyć - mówi dr Paweł Grzesiowski.

spis treści

1. Atak ze zdwojoną siłą

Zatłoczone przychodnie to już widoczny efekt tegorocznego sezonu infekcyjnego.

- Wykonujemy testy COMBO i widzimy, że szeroko powrócił COVID-19, który atakuje także małe dzieci, często niemowlęta. Drugim problemem jest grypa, zarówno typy A i B, która już się pojawia, dlatego jeśli ktoś odwlekał decyzję o szczepieniu, warto się zdecydować - zaznacza w rozmowie z WP abcZdrowie Bożena Janicka, prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia, a także pediatra i specjalista medycyny rodzinnej.

Zobacz film: "Lekarze o polskiej lekomani. Pacjenci wierzą, że pigułka pomoże na wszystko"

- Mamy falę sezonowych infekcji. Widzą to pracodawcy, którym ubywa z tego powodu kilku pracowników. Obserwujemy to także my - lekarze. Niektórzy koledzy muszą zostawać dłużej na dyżurze, bo jest tak wielu pacjentów do przyjęcia - wyjaśnia w rozmowie z WP abcZdrowie dr n. med. Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. zagrożeń epidemicznych.

Najwięcej przypadków stanowi COVID-19. Od 1 do 15 listopada oficjalnie odnotowano już 206 110 zakażeń, a jak podkreśla lekarz, to kropla w morzu realnych statystyk.

- Wcześniej zachorowań było mało, od sierpnia to narastało, a teraz mamy już codziennie po około 50-100 tys. przypadków i tego już nie można nie zauważyć. Do końca grudnia nadal będzie dominować COVID-19, a potem przyjdzie fala zachorowań na grypę - podkreśla dr n. med. Paweł Grzesiowski.

- Obecna fala zachorowań na COVID-19 jest nietypowa na całym świecie. Były spadki i wzrosty, ale cały czas wirus krąży, jest go dużo, co potwierdzają badania ścieków prowadzone w różnych krajach, m. in. Austrii, Danii, Szwecji i Holandii. Teraz mamy taką "zupę wariantów". W związku z tym może tak się stać, że ktoś zachorował we wrześniu na jeden wariant, a potem zachoruje na kolejny wariant ponownie w listopadzie - dodaje.

2. "Absurdalne, że nie mówimy o tym"

Ekspert podkreśla, że obecnie COVID to temat, o którym się nie mówi.

- Władze nie mają kompletnie nic do zaproponowania. Ludzie mają dość, bo przez trzy lata mówiło się o pandemii non stop, więc widać także zmęczenie społeczeństwa. Wielu Polaków nie chce robić testów, unika tematu jak ognia, myśląc: "niby mam gorączkę, ale to na pewno nie jest COVID" - podkreśla dr Grzesiowski.

- Nawet niektórzy lekarze wychodzą z założenia, że po co robić testy, skoro nie ma leków. Absurdalne, że nie mówimy o tym, udajemy, że tego nie ma. Rok temu w każdym sklepie można było kupić maseczki i testy. Teraz na próżno ich szukać, choć to najprostsza metoda profilaktyki - dodaje.

Tylko potwierdzenie zakażenia, czyli wykonany test, pozwala medykom na skuteczne leczenie, o czym przypomina immunolog.

- My, lekarze, musimy wiedzieć, na co chorują pacjenci i to jest podstawa. Z jednej strony musimy zaplanować leczenie, chociażby dlatego, że może wiązać się z włączeniem konkretnej grupy leków, jak przy COVID-19 środków przeciwzakrzepowych, których nie zalecam pacjentowi chorującemu na grypę czy przeziębienie - wyjaśnia dr Grzesiowski.

3. Tak teraz atakuje COVID-19

Eksperci zwracają uwagę na najczęstsze objawy, które pojawiają się u zakażonych.

- Wróciliśmy do obrazu choroby, jak w początkach wariantów Omikron, więc pacjenci zgłaszają ból gardła, osłabienie, ból głowy, gorączkę, pojawiają się osoby mające problemy z węchem oraz smakiem. Nie ma na szczęście wielu ciężkich przypadków, choć moi koledzy lekarze informują, że zdarzają się już także zapalenia płuc, ale są znacznie rzadszym zjawiskiem niż przy początkowych wariantach - wymienia imunnolog.

- Pacjenci przychodzą z kaszlem, silnym bólem gardła, częściej choroba zaczyna się niestrawnością, niektórych dopada wysoka gorączka, ale najczęściej jest to temperatura około 38 stopni, bóle mięśniowe, ogólne rozbicie - podkreśla lek. Janicka.

Choć przebieg zakażenia jest lżejszy pod kątem płuc, COVID daje się we znaki całemu organizmowi.

- Obserwujemy przebieg pełnoobjawowy z bólami mięśni, gorączką, bólami głowy, osłabieniem. Utrzymują się około 3-4 dni i zaczyna się proces zdrowienia, który może trwać nawet 10-14 dni. Natomiast duży niepokój budzi long COVID, który, jak patrzymy na statystyki, nie maleje, a wiąże się z ryzykiem różnych symptomów przewlekłych - dodaje dr n. med. Grzesiowski.

Niestety, ekspert zwraca uwagę także na inne zagrożenie wynikające z zakażenia.

- COVID to nie jest tylko ostra infekcja, ale także zespół pocovidowy. Musimy więc wiedzieć, że pacjent wcześniej przeszedł zakażenie COVID-19, bo wiele z objawów, które może zgłaszać, takich jak mgła mózgowa czy ból w klatce piersiowej, mogą być powikłaniem zakażenia koronawirusem - zaznacza lekarz.

4. Leków i szczepionek brak

Główny Inspektorat Farmaceutyczny przedstawił ostatnio zestawienie wyników analizy dostępności produktów leczniczych. Szczególną uwagę zwrócono na liczbę wstrzymań w obrocie produktów leczniczych zawierających tramadoli hydrochloridum + paracetamolum, które są często składnikami środków przeciwbólowych. Choć GIF uspokaja, że dostępne są zamienniki, lekarzy nadal martwi brak broni do walki z COVID.

- Leku żadnego, który bezpośrednio leczy, nie ma, a COVID-19 to choroba wirusowa, więc pozostaje ogólne wzmacnianie organizmu, dieta, leki objawowe - wskazuje lekarka Bożena Janicka.

- Jeżeli sprowadzamy szczepionkę w środku sezonu, a właściwie w szczycie zachorowań, nic dobrego z tego nie będzie. Część Polaków nawet nie zdąży się zaszczepić, bo zachoruje, ale jeśli rzeczywiście plotki się potwierdzą, że zamówiono tylko 200 tys. preparatów, to jest nic. To nie starczy nawet na zaszczepienie co dziesiątej osoby z grupy ryzyka i personelu medycznego - dodaje dr Paweł Grzesiowski.

Mimo to w nowym zarządzeniu szefa Narodowego Funduszu Zdrowia poinformowano, że szczepić przeciwko COVID-19 będzie można tylko w aptekach i przychodniach POZ, a inne punkty szczepień zostaną zlikwidowane.

- Z kolei apteka, która będzie chciała wykonywać szczepienia, będzie musiała podpisać nową umowę z NFZ, bo poprzednie zostały anulowane. Czyli podsumowując, nie mamy szczepionki, a jak będą, to pacjent będzie musiał podjąć dodatkowe kroki, by dostać się do punktu szczepień, których po prostu będzie bardzo mało. Same kłody pod nogi, tak jakby ktoś chciał świadomie to utrudnić - mówi dr Grzesiowski.

Kolejna luka systemowa to fakt, że nie ma żadnych rekomendacji profilaktyki niefarmakologicznej ze strony Ministerstwa Zdrowia ani zaleceń sanepidu.

- Zero. Nikt nie mówi, że mamy falę zachorowań, choć rzeczywiście już trwa, więc jest potrzeba ograniczenia do niezbędnych odwiedzin. Każdy ma prawo do odwiedzin, ale nie musi na raz odwiedzać chorego dziesięć osób. Nie róbmy niepotrzebnego tłoku, tym bardziej że wśród odwiedzających mogą znajdować się także osoby chore, które mogą zarażać - podkreśla ekspert.

- Obowiązek noszenia maseczek powinien dotyczyć pomieszczeń zamkniętych, takich jak placówki medyczne, apteki, a także miejsc zatłoczonych, jak poczekalnie. Jeśli jesteśmy chorzy, a musimy wyjść z domu do apteki, weźmy maseczkę. To nie wstyd i żenada, a jak nie musimy, to nie wychodźmy i unikajmy tłoku - podsumowuje dr Grzesiowski.

Patrycja Pupiec, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze