Trwa ładowanie...

Wciąż ogromne problemy ze szczepionkami. "Jakbyśmy szli po grudzie"

Dawkę przypominającą szczepionki przeciwko COVID przyjęło 360 tys. osób. Eksperci wskazują na błędy organizacyjne akcji
Dawkę przypominającą szczepionki przeciwko COVID przyjęło 360 tys. osób. Eksperci wskazują na błędy organizacyjne akcji (East News)

Polacy nadal mają ogromny problem z umówieniem terminu szczepienia, co może zniechęcić wielu pacjentów. - Wielu seniorów, którzy są wykluczeni cyfrowo, teraz krąży od przychodni do przychodni, od apteki do apteki próbując zapisać się na szczepienie, a to wszystko w środku sezonu infekcyjnego - podkreśla farmaceuta Łukasz Pietrzak.

spis treści

1. 80 tys. wolnych terminów na szczepienie

Akcja szczepień dawką przypominającą szczepionek Nuvaxovid od początku nie ma w Polsce dobrej passy. Eksperci punktują błędy dotyczące działania kolejnych ekip kierujących resortem zdrowia. Pisaliśmy o tym, że pacjenci dosłownie polowali na szczepionki, przemierzając wiele kilometrów, by dotrzeć do punktu, w którym są dostępne. Polska początkowo zakupiła tylko 230 tys. dawek. Dopiero po 6 grudnia zamówiono kolejną partię liczącą 180 tys. dawek, ale to i tak nie pokryło zapotrzebowania.

Rzecznik Ministerstwa Zdrowia zapewnia, że teraz preparatów dla nikogo nie zabraknie, a w punktach szczepień czeka na pacjentów prawie 220 tys. szczepionek.

Zobacz film: "Przychodzą nie tylko po leki. Szukają preparatów na urodę i odporność"

- Mamy 80 tys. wolnych terminów na szczepienie przeciwko COVID-19, dlatego nie powinno być problemów ze szczepieniem. 20 tys. osób jest już zapisanych. To nie wszystko, ponieważ ponad 200 tys. dawek RARS właśnie dostarcza do placówek opieki zdrowotnej, aptek, szpitali, Domów Pomocy Społecznej i zakładów opiekuńczo-leczniczych - deklarował podczas konferencji rzecznik Ministerstwa Zdrowia Damian Kuraś.

2. Pacjenci nadal muszą polować na terminy szczepień

Jak się jednak okazuje, w praktyce umówienie na szczepienie nadal wymaga sporej determinacji.

- Od samego początku, kiedy szczepionki pojawiły się oficjalnie, jest po prostu dramatyczny problem z ich zamówieniem. Pod koniec grudnia Ministerstwo Zdrowia wystosowało apel do punktów, aby każdy określił swój "potencjał szczepienny" w formie ankiety. Jak się później okazało, ankieta stała się zamówieniem. Niemniej jednak od 22 grudnia ani razu nie udało mi się zamówić szczepionek - opowiada w rozmowie z WP abcZdrowie Łukasz Pietrzak, farmaceuta i popularyzator wiedzy medycznej.

- Teraz na podstawie tej wcześniejszej ankiety zaczynają być powoli rozpisywane zamówienia, ale w ilościach wręcz homeopatycznych. U mnie zapas szczepionek już się skończył, a to, co zamówiłem przed 22 grudnia i tak nie pokrywało zapotrzebowania. Każdego dnia mam dziesiątki telefonów i po kilkanaście zapytań pacjentów, którzy przychodzą osobiście zapisać się na wizytę. To ogromny problem. Czy uda się go rozwiązać? Wątpię, bo producent nie jest w stanie z dnia na dzień dostarczyć kilkukrotnie większych dostaw - przyznaje farmaceuta.

Trudności z zamówieniem to tylko jeden z długiej listy problemów z funkcjonowaniem programu szczepień - ogromne zastrzeżenia budzi system elektroniczny i to zarówno jeśli chodzi o samą rejestrację, jak i wypełnienie karty szczepień.

Pacjenci, po zalogowaniu na swoim koncie, mogą wyszukać dostępne terminy wyłącznie po nazwie miejscowości, bez możliwości wskazania jakiegoś obszaru w pobliżu miejsca zamieszkania. To oznacza, że osoba szukająca szczepień w Warszawie może trafić na punkty na drugim krańcu miasta. Jeszcze gorzej mają mieszkańcy mniejszych miejscowości, którzy muszą sprawdzać w ciemno kolejne miejsca, gdzie może być szczepionka.

- Obsługa procesu szczepień wygląda, jakbyśmy szli po grudzie. Kilkukrotnie testowałem ten system i okazuje się, że ta wyszukiwarka pokazuje kilka przypadkowych punktów rozsianych po całej Warszawie, nie mam pojęcia na podstawie jakiego algorytmu to funkcjonuje. Można oczywiście wyszukać termin, wpisując konkretną nazwę punktu szczepień, ale to, że dana placówka jest w wykazie wcale nie oznacza, że ma na stanie szczepionki i wolne terminy - zauważa Łukasz Pietrzak.

Zostaje telefoniczne umówienie wizyty przez infolinię, ale na połączenie trzeba czekać nawet godzinę.

- Przykre jest to, że wielu seniorów, którzy są wykluczeni cyfrowo, teraz krąży od przychodni do przychodni, od apteki do apteki próbując zapisać się na szczepienie, a to wszystko w środku sezonu infekcyjnego. W pewnym sensie zostali z tym problemem sami, a to grupa, która najchętniej decyduje się na szczepienia - przyznaje Pietrzak.

Dodaje, że sytuację skomplikował jeszcze nowy system e-rejestracji, który jest tak zawiły i czasochłonny, co sprawia, że wiele punktów nawet nie udostępnia w nim wolnych terminów, tylko ogranicza się do pacjentów, którzy przychodzą osobiście.

- Okazuje się, że tych niedoróbek jest bardzo dużo. Ja żartuję, że system jest półanalogowy, bo wymaga przepisania wielu danych będących pierwotnie w skierowaniu na szczepienie. Dodatkowo trzeba sprawdzić każdego pacjenta, czy jest ubezpieczony, a żeby było ciekawiej co jakiś czas zdarzają się pomyłki. Na przykład jednego dnia system trzykrotnie automatycznie zamienił końcówkę numeru PESEL pacjenta, którego osobiście umawiałem na szczepienie.

Farmaceuta przypomina, że w ubiegłym roku było 8 tys. punktów, w których można było się zaszczepić, teraz zostało ich 2,5 tys., w tym 400 aptek.

- Niektórzy żartują, że wszystkie te utrudnienia mają chyba zniechęcić ludzi do szczepień. To pokazuje, jak zostało to wszystko zaniedbane – dodaje Pietrzak.

3. W ciągu miesiąca zaszczepiło się 360 tys. osób

Z danych resortu zdrowia wynika, że na szczepienie zgłosili się przede wszystkim seniorzy - największą grupę stanowią osoby w wieku 60-79 lat. - W tej grupie wiekowej szczepionkę przyjęło 216 tys. osób i to prawie 60 proc. wszystkich zaszczepionych tą szczepionką - mówił Damian Kuraś.

Do tej pory do Polski dotarło prawie 800 tys. dawek Nuvaxovid, preparat łącznie przyjęło 360 tys. osób. Trudno więc mówić o sukcesie frekwencyjnym, jak zauważa Łukasz Pietrzak.

- To jest tragicznie mało. Pamiętajmy, że na początku programu szczepień byliśmy w stanie zaszczepić kilkaset tysięcy osób dziennie. Oczywiście nie ma się co oszukiwać, że dawkę przypominającą przyjmie tyle osób co pierwsze szczepienia. Sądzę, że ta liczba przy lepszym dostępie mogłaby być porównywalna do liczby osób, które regularnie szczepią się na grypę. Gdyby dostępność do szczepień była łatwiejsza, na pewno więcej osób przyjęłoby dawkę przypominającą, bo zainteresowanie jest duże. W każdym punkcie, który wystawi terminy szczepień, znikają one błyskawicznie - komentuje Łukasz Pietrzak.

Eksperci dodają, że kolejny raz zabrakło też kampanii uświadamiającej sens szczepień i ryzyko związane z przebiegiem COVID-19.

- Spora część społeczeństwa, nie tylko w Polsce, "odpuściła" sobie COVID-19, gdzie wszyscy są już nim zmęczeni. Wiele osób nie przyjęło dawek przypominających szczepionek. Musimy mieć świadomość, że jeżeli chcemy ograniczyć prawdopodobieństwo zakażenia, będziemy musieli się każdego roku doszczepiać - mówi doc. Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog z Katedry i Zakładu Mikrobiologii Lekarskiej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

- Przy czym te szczepionki powinny być znacznie wcześniej dostępne, niż było w tym roku, myślę że najlepszym momentem będzie okres od połowy września do połowy października, żeby później wytworzyła się odporność poszczepienna. COVID-19 związał się z nami raczej na złe niż na dobre. Zaklinanie rzeczywistości, że ja już przechorowałam albo że to lekka grypka, jak mówią niektórzy nieodpowiedzialni ludzie, nie są do końca prawdziwe - dodaje naukowiec.

A lista możliwych powikłań po przejściu COVID-19 ciągle rośnie. Ostatnie badania przeprowadzone przez zespół badawczy z Uniwersytetu Umeå w Szwecji potwierdziły zwiększone ryzyko powikłań kardiologicznych u osób, które przeszły infekcję. Naukowcy wykazali, że osoby chorujące na COVID-19 mogą mieć zaburzenia rytmu serca, zarówno w postaci tzw. tachykardii, gdy tętno jest zbyt wysokie, jak i bradyarytmii, gdy serce pracuje zbyt wolno. Z badania wynika, że ryzyko tych powikłań utrzymuje się nawet przez dwa miesiące po przejściu infekcji, a w pierwszym miesiącu jest dwunastokrotnie większe niż u osób, które nie przeszły COVID.

- Odkryliśmy, że ryzyko było wyższe u osób starszych, osób z ciężkim przebiegiem COVID-19 oraz podczas pierwszej fali pandemii. Zaobserwowaliśmy również, że osoby niezaszczepione są obarczone większym ryzykiem niż osoby zaszczepione. Ogólnie rzecz biorąc, najsilniejszym czynnikiem ryzyka była ciężkość infekcji - mówi Anne-Marie Fors Connolly, która kierowała grupą badawczą na Uniwersytecie w Umeå.

Katarzyna Grzęda-Łozicka, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze