Afera fentanylowa. Prezes mówi, co odkryli w szpitalu
Nielegalne pozyskiwanie leków zawierających fentanyl i morfinę doprowadziło do aktu oskarżenia wobec trzech osób związanych ze szpitalem w Lipnie w województwie kujawsko-pomorskim. - Zarządziłem analizę celowości wydania leków na podstawie ksiąg rozchodu leków narkotycznych. Oskarżeni pracownicy nie udostępnili mi tych ksiąg, powiedzieli, że zginęły. Powiadomiłem prokuraturę - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie Andrzej Wasielewski, prezes zarządu placówki.
W tym artykule:
Śledztwo zakończone, zarzuty postawione
Prokuratura Okręgowa we Włocławku zakończyła śledztwo w sprawie nielegalnego pozyskiwania substancji odurzających i psychotropowych przez dwóch pracowników placówki medycznej. Oskarżeni usłyszeli zarzuty związane z oszustwami, fałszowaniem dokumentacji oraz posiadaniem narkotyków.
Jak ustalili śledczy, proceder trwał przez kilkanaście miesięcy, a głównym podejrzanym jest 33-letni koordynator oddziału. Mężczyzna fałszował dokumentację, co umożliwiało mu uzyskanie narkotycznych leków od pracownika szpitalnej apteki.
W ten sposób wszedł w posiadanie ponad 2,5 tys. ampułek leków opioidowych i psychotropowych. Dodatkowo ustalono, że część substancji przekazywał innym osobom w zamian za korzyści finansowe.
Jak podaje Prokuratura Okręgowa we Włocławku, mężczyzna pobrał na potrzeby Zespołów Wyjazdowych Szpitala Lipno Sp. z o.o. z Apteki Szpitalnej leki w postaci:
Kolejną osobą objętą aktem oskarżenia jest 36-letnia pielęgniarka, mieszkanka powiatu płockiego. Jej obowiązkiem było dbanie o zabezpieczenie szpitala w odpowiednią ilość leków. Jak wykazało śledztwo, kobieta fałszowała dokumenty, co umożliwiało jej nielegalne pozyskiwanie fentanylu.
O tym, jak działa fentanyl stosowany w celach "rekreacyjnych", pisaliśmy m.in. w artykule Przerażające nagranie z Poznania. Mamy nowy problem w Polsce.
Poza pracownikami szpitala, jest jeszcze trzeci oskarżony: 47-letni mężczyzna, również mieszkaniec z powiatu płockiego. Usłyszał on zarzut nielegalnego posiadania narkotyków.
Wobec wszystkich oskarżonych zastosowano środki zapobiegawcze w postaci dozoru policyjnego oraz obowiązku wpłacenia poręczenia majątkowego. Mają także zakaz kontaktowania się ze sobą.
Koordynatorowi izby przyjęć i pielęgniarce grozi wieloletnie więzienie, natomiast 47-latek może zostać ukarany grzywną, ograniczeniem wolności lub karą pozbawienia wolności do roku. Sprawa trafiła już do sądu.
"Inwentaryzacja nie wykazała braków"
W odpowiedzi na zapytanie skierowane przez redakcję WP abcZdrowie do lipnowskiego szpitala, skontaktował się z nami prezes zarządu placówki Andrzej Wasielewski, który wyjaśnił, w jaki sposób doszło do nielegalnego "wycieku" leków.
- Jedna z osób, przeciwko którym toczy się postępowanie, była wieloletnim, bardzo cenionym pracownikiem. Rozwojowym, z dużym zasobem wiedzy, odpowiedzialnym za dystrybucję i nadzorowanie rozchodu tego typu leków w zespołach ratowniczych. Drugi pracownik był zatrudniony podczas pandemii koronawirusa i organizował funkcjonowanie oddziału covidowego, w związku z czym był również upoważniony do nadzorowania rozchodu leków - wyjaśnia Andrzej Wasielewski w rozmowie z WP abcZdrowie.
- Przeprowadzane inwentaryzacje nie wykazały niedoborów. Oskarżeni pracownicy wskazywali rozchody leków na podstawie książki rochodów leków narkotycznych, a więc stan leków się zgadzał. Innymi słowy: fikcyjnie przypisywali ich zużycie pacjentom. Aptekarz nie ma uprawnień do tego, aby podważać zastosowania czy dawkowania konkretnych leków - zaznacza prezes Wasielewski.
Jak dodaje, w pewnym momencie otrzymał sygnał, że zużycie tych leków w podejrzany sposób wzrasta.
- Zarządziłem analizę celowości wydania leków na podstawie ksiąg rozchodu leków narkotycznych. Oskarżeni pracownicy nie udostępnili mi tych ksiąg, powiedzieli, że zginęły. Wtedy sprawa była dla mnie jasna: wpisy musiały być fałszowane, więc powiadomiłem prokuraturę - mówi.
- Tak to powinno działać w każdym szpitalu: należy składać zawiadomienia do odpowiednich organów w momencie, w którym tylko wykryjemy nieprawidłowości - dodaje.
Na pytanie o możliwości zapobiegania podobnym sytuacjom, prezes Wasielewski uważa, że obecnie funkcjonujące narzędzia zdają egzamin, a oskarżeni pracownicy celowo skorzystali z chaosu towarzyszącego szczytowi pandemii koronawirusa.
Przychodzą nie tylko po leki. Szukają preparatów na urodę i odporność
- Zabezpieczenia są i były. Wyznaczone są osoby odpowiedzialne za dystrybucję leków i ten mechanizm pozwolił nam dość sprawnie ukrócić ten proceder i znaleźć winnych. Niewątpliwie korzystali oni z pewnego przesilenia, który miał miejsce w szczycie pandemii koronawirusa. Trudno mieć wszystko pod kontrolą, kiedy na zewnątrz pacjenci umierają w karetkach, bo nie ma miejsc w szpitalu. To był okres bardzo wzmożonego wysiłku, przy jednocześnie zdziesiątkowanej kadrze, bo i nasi pracownicy chorowali lub przebywali na kwarantannach. Mimo tej trudnej sytuacji, system kontroli zadziałał: ponadprzeciętne zużycie fentanylu zostało wykryte, zgłoszone, a konsekwencje wyciągnięte. Niczego nie ukrywaliśmy - podkreśla prezes zarządu lipnowskiego szpitala.
Jak zaznacza, pierwszy zamieszany w nieprawidłowości pracownik natychmiast został zwolniony dyscyplinarnie, a drugi - porzucił pracę w szpitalu i rozwiązał umowę.
Prezes zarządu szpitala podkreśla jednak, że sytuacja, do której doszło w Lipnie, choć niepokojąca, jest jedynie niewielkim elementem znacznie większej skali nieprawidłowości w dystrybuowaniu leków, na czele z fentanylem.
- Temat nielegalnego pozyskiwania fentanylu regularnie wypływa w mediach, więc myślę, że niestety jest to proceder znacznie szerszy. Wiele się mówiło o "zagłębiu fentanylu" w Żurominie, ale w kontekście sprzedaży, zgonów. A jak on został pozyskany? To oczywiste, że przynajmniej jego część również "wyparowała" z zasobów szpitalnych - przyznaje prezes Wasielewski.
Aleksandra Zaborowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródła
- Prokuratura Okręgowa we Włocławku
- TVP Bydgoszcz
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.