Trwa ładowanie...

Walka o życie Polaka w Wielkiej Brytanii. Ewa Błaszczyk i prof. Maksymowicz o możliwościach leczenia (WIDEO)

 Maria Krasicka
22.01.2021 16:21

Pan Sławek 6 listopada doznał zatrzymania akcji serca, które doprowadziło do poważnego niedotlenienia i uszkodzenia mózgu. Mężczyzna przebywa w Wielkiej Brytanii. Tamtejsi lekarze wystąpili do sądu o odłączenie aparatury podtrzymującej życie, z czym nie zgadza się część rodziny pacjenta. W programie WP "Newsroom" Ewa Błaszczyk z Kliniki Budzik oraz prof. Wojciech Maksymowicz mówili o tym, czy jest szansa na uratowanie życia mężczyzny.

- Bijemy się o to, żeby nie odebrać szansy na powrót do życia, do rozpoczęcia neurorehabilitacji. Tylko jest problem, że czas płynie i to jest bardzo ważny marker, czy pacjent wytrzyma - mówi Ewa Błaszczyk.

Sąd Opiekuńczy orzekł, że podtrzymywanie życia mężczyzny "nie jest w jego najlepszym interesie" i w związku z tym odłączenie aparatury podtrzymującej życie jest zgodne z prawem. Mężczyzna nie ma dostępu do pożywienia.

- Skoro pacjent jeszcze żyje, to znaczy, że wodę musi dostawać, bo inaczej by nie żył. Na pewno nie jest odżywiany, a to ma takie konsekwencje, że brak pokarmu każdego w końcu zabije - mówi prof. Wojciech Maksymowicz.

Ewa Błaszczyk odpowiedziała również na pytanie dotyczące dalszych losów chorego. Jeśli udałoby się przetransportować pacjenta do Kliniki Budzik, natychmiast rozpocząłby terapię.

- Zadziwia mnie to stwierdzenie, że godnie jest umierać, będąc zagłodzonym i pozostawionym bez nawodnienia, a niegodnym jest być transportowanym. To jest kuriozalne. Na co dzień spotykamy się z takimi pacjentami w naszej klinice. Jak robiliśmy z Japończykami stymulatory, to właśnie byli ludzie, dla których wskazaniem do zabiegu była minimalna świadomość. Tu nie było stwierdzonej śmierci mózgu. Pacjent nie jest na żadnych urządzeniach. Wszystko wskazuje na to, że jest w takim stanie, żeby natychmiast rozpocząć neurorehabilitację - mówi aktorka.

Jak dodaje, z autopsji wie, że powrót do świadomości w przypadkach takiego uszkodzenia mózgu, jest możliwy. Ponad połowa pacjentów z "Budzików" wychodzi na własnych nogach.

- Często pacjenci mówią bardzo ładnie, czasem z różnymi wadami, niemniej uczestniczą w życiu i wygłaszają zdania, że są zadowoleni z jego jakości - mówi Błaszczyk.

Prof. Maksymowicz przyznaje, że wysłał do prawników rodziny deklarację gotowości przyjęcia pacjenta wraz z dokumentacją leczenia chorych z podobnymi uszkodzeniami mózgu.

- Stopień uszkodzenia mózgu można ocenić dopiero, jak się go dokładnie zbada. Jednak to też nie znaczy, że nie uda się wydobyć więcej. Konieczna jest bardzo usilna neurorehabilitacja, która wykorzystuje wszystkie dostępne możliwości i cierpliwość. U niektórych pacjentów wykorzystuje się eksperymentalne formy leczenia, takie jak neuromodulacje, wszczepienie stymulatora itd. - mówi prof. Maksymowicz. - Nawet jeśli jest stan wegetatywny, nie znaczy, że ten mózg nie żyje. Różne przejawy życia mogą być i nie wiemy, na ile generowane są wrażenia, które mogą być we wnętrzu człowieka.

ZOBACZ WIDEO

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Polecane

Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze