Czy podatek cukrowy uratuje zdrowie Polaków? "To nie jest sposób na zasilenie budżetu"
Według proponowanego przez Ministerstwo Finansów projektu od 2026 roku słodkie napoje miałyby znacznie podrożeć. Rząd chciał podnieść akcyzę i opłatę cukrową, argumentując to troską o zdrowie publiczne. Jednak podobne rozwiązanie sprzed kilku lat nie wpłynęło znacząco na preferencje zakupowe, a prezydent zapowiada weto ustawy. Czy podatek cukrowy faktycznie miałby szansę zmienić nawyki Polaków?
W tym artykule:
Rząd chce wyższej akcyzy, prezydent - weta
Ministerstwo Finansów przedstawiło projekty ustaw, które zakładają korektę stawek akcyzy na napoje alkoholowe.
Propozycja przewiduje dwustopniowy wzrost: od 1 stycznia 2026 r. akcyza miałaby pójść w górę o 15 proc. względem obecnych poziomów, a od 1 stycznia 2027 r. - o kolejne 10 proc. Resort tłumaczy, że przy rosnącej sile nabywczej Polaków alkohol pozostaje wciąż relatywnie tani na tle Unii Europejskiej, co sprzyja nadmiernej konsumpcji. Jak jednak zapowiedział szef kancelarii prezydenta Zbigniew Bogucki, Karol Nawrocki nie planuje podpisywać ustawy zwiększającej akcyzy do 15 proc. To oznacza, że 2026 rok przyniesie 5-procentowy wzrost, zatwierdzony ustawą przyjętą jeszcze za rządu Prawa i Sprawiedliwości.
Mimo podwyżek ceny alkoholi w Polsce nadal są niskie. Z danych Eurostatu wynika, że w UE tańsze trunki znajdziemy jedynie w Rumunii, Bułgarii i na Węgrzech. Rząd podkreśla, że celem nie jest zasilenie budżetu samo w sobie, ale ograniczenie szkód zdrowotnych i społecznych wynikających z nadużywania alkoholu.
"Podatek cukrowy". Czy może mieć wpływ na zdrowie?
Drugim filarem zmian jest aktualizacja tzw. opłaty cukrowej dotyczącej słodzonych napojów. Obecna konstrukcja - obowiązująca od 2020 r. - według MF nie wpływa wystarczająco na zmianę zachowań konsumentów, a część producentów omija regulacje, dodając do receptur soki owocowe.
- Czy zastąpienie pewnej ilości cukru sokiem owocowym sprawi, że napój będzie zdrowszy? Bardzo minimalnie, bo ilość samego cukru będzie taka sama lub bardzo podobna – ocenia w rozmowie z WP abcZdrowie dr n. o zdr. Hanna Stolińska.
Co ważne, według rządowego projektu, podwyżki miałyby objąć także napoje typu "zero", które, choć mogą nie zawierać cukru, są bogate w słodziki i nierzadko kofeinę lub taurynę.
- Oczywiście, słodkie napoje bez cukru są w pewien sposób "zdrowszą" alternatywą, jeśli zestawimy je z tymi klasycznymi. Nie eliminują jednak podstawowego problemu: dalej napędzają potrzebę na słodkie. To prowadzi do ciągłego "głodu cukrowego", zwiększa apetyt, sprawia, że więcej się podjada. Poza tym, w dalszym ciągu nie znamy do końca wpływu słodzików na nasze zdrowie. Cały czas są prowadzone badania na ten temat - podkreśla dietetyczka.
Projekt zakłada podniesienie komponentu stałego z 0,50 zł do 0,70 zł za litr napoju (dla zawartości cukru do 5 g/100 ml lub przy użyciu słodzików) oraz zwiększenie komponentu zmiennego z 0,05 zł do 0,10 zł za każdy gram cukru powyżej 5 g/100 ml. Najmocniej uderzy nowa stawka za kofeinę lub taurynę (obecne w napojach energetycznych) - z 0,10 zł do 1,00 zł. Maksymalna opłata wzrosłaby z 1,20 zł do 1,80 zł za litr.
Dziś opłaty w napojach takich jak Coca Cola czy energetyki wynoszą ok. 0,90 zł/l, a w wersjach "bezcukrowych" - ok. 0,60 zł/l. Po zmianie byłoby to odpowiednio 1,80 zł/l i 1,70 zł/l, czyli wzrost o ok. 0,90 zł/l dla klasyków i ok. 1,10 zł/l dla wersji bezcukrowych. Według zapowiedzi kancelarii prezydenta, "podatek cukrowy", wraz z podwyższeniem akcyzy, ma jednak również zostać zawetowany przez Karola Nawrockiego.
Czy wprowadzenie projektu miałoby realny wpływ na zdrowie Polaków?
- To są tzw. sin taxes, czyli "podatki od grzechu". Nie jest to zła strategia, ale ma ona sens, kiedy idzie w parze z innymi działaniami systemowymi, przede wszystkim edukacją o zdrowiu. Jeśli człowiek, najlepiej już na wczesnym etapie życia, nie zyska świadomości, że konkretne produkty mu szkodzą, to dodatkowa złotówka czy dwie na rachunku nie zmienią jego zwyczajów - ocenia w rozmowie z WP abcZdrowie prof. dr hab. Andrzej Fal, lekarz internista, alergolog i ekspert zdrowia publicznego.
Wpływy do budżetu nie mogą być celem
Światowa Organizacja Zdrowia zalicza alkohol do głównych czynników ryzyka chorób przewlekłych - zaraz obok palenia. Skala kosztów społecznych w Polsce jest ogromna: szacuje się je na 93,3 mld zł rocznie, przy czym wpływy z akcyzy są o ponad 80 mld zł niższe. Równie alarmująco wygląda sytuacja w obszarze żywienia. Według NFZ w 2019 r. nadmierną masę ciała miało już blisko dwie trzecie dorosłych, a koszty leczenia otyłości i jej powikłań w 2022 r. sięgnęły 36 mld zł.
Ministerstwo Finansów przekonuje, że wyższe ceny napojów wysokoprocentowych i słodzonych mogą ograniczyć popyt, a dodatkowe wpływy zasilą system ochrony zdrowia.
- Warto nadmienić, że rządzący nie powinni traktować tych podatków jako sposobu na zasilenie budżetu. Ponosimy ogromne koszty leczenia chorób wynikających z nadużywania cukru czy alkoholu i to właśnie tam te środki powinny trafić: na profilaktykę, leczenie, edukację - ocenia prof. Fal.
Ekspert podkreśla także, że "przepis nie ma sensu, jeśli z łatwością można go obejść".
- Osobiście jestem zdania, że podobne "sin taxes" powinny obejmować znacznie więcej produktów niż tylko słodkie napoje czy alkohole – przede wszystkim żywność przetworzoną i fast foody. Musi to jednak iść w parze ze skutecznym egzekwowaniem tych przepisów, żeby producenci nie mogli zastąpić większego zła tylko odrobinę mniejszym i z systemową edukacją. Inaczej nie odniesie to wielkiego sukcesu - podsumowuje lekarz.
Rząd liczył na efekt podwójny: zdrowsze wybory konsumenckie i mniejsze obciążenie budżetu kosztami chorób cywilizacyjnych. Kancelaria prezydenta podkreśla jednak, że Nawrocki złożył obietnicę, że nie podniesie żadnego podatku i zamierza jej dotrzymać.
Aleksandra Zaborowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła
- Eurostat
- PAP
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.