Kilkadziesiąt osób pod nadzorem sanepidu. "Bardzo szeroka akcja"
W związku z potwierdzeniem pierwszego od ponad 20 lat przypadku błonicy u sześcioletniego chłopca sanepid może objąć nadzorem epidemiologicznym nawet kilkadziesiąt osób. - Uruchomiona jest bardzo szeroka akcja poszukiwania i powiadamiania pasażerów - powiedział dr n. med. Paweł Grzesiowski, szef GIS.
W tym artykule:
Nawet kilkadziesiąt osób pod nadzorem
W szpitalu we Wrocławiu sześcioletni chłopiec, u którego potwierdzono błonicę, nadal walczy o życie. Jest tam też hospitalizowany 43-letni mężczyzna, u którego lekarze podejrzewają zachorowanie. Wyniki jego badań mają być znane jutro.
Według informacji, które przekazał nam Główny Inspektorat Sanitarny, nadzorem epidemiologicznym może być objętych nawet kilkadziesiąt osób.
- Musimy mieć świadomość, że dziecko, u którego potwierdzono pierwszy przypadek błonicy, leciało samolotem, w czasie tej podróży były też międzylądowania. Ponadto, po powrocie do Polski było u lekarza, więc narażony jest też lekarz, który je badał i pacjenci z poczekalni - wskazuje w rozmowie z WP abcZdrowie Marek Waszczewski, rzecznik GIS.
- Nadzór dotyczy osób, które miały styczność z czynnikiem chorobowym, ale nie mają objawów. Różni się od znanej nam z pandemii COVID-19 kwarantanny, bo w tym przypadku nie ma przymusu przebywania w domu - zaznaczył rzecznik.
Osoby objęte nadzorem mogą wychodzić z domu, ale zaleca się im, by w razie wystąpienia objawów, skontaktowały się jak najszybciej z lekarzem.
- Bardziej przypomina to więc monitoring stanu zdrowia - dodaje Waszczewski.
Tłumaczy, że okres inkubacji w przypadku błonicy wynosi do 10 dni, ale objawy pojawiają się zwykle w ciągu 2-5 dni, przy czym na początku są niespecyficzne.
"Bardzo szeroka akcja"
- Jest to jeszcze na etapie podejrzenia błonicy. Trwają badania mikrobiologiczne, zostały pobrane wymazy, czekamy na wyniki - powiedział podczas wtorkowej konferencji prasowej dr n. med. Paweł Grzesiowski, główny inspektor sanitarny.
Zaznaczył, że bakteria wywołująca błonicę produkuje toksynę, która może uszkadzać z pewnym opóźnieniem mięsień sercowy, nerki czy nawet mózg.
- O wyleczeniu możemy mówić dopiero mniej więcej po 7-10 dniach od momentu rozpoznania choroby - dodał dr Grzesiowski.
Przekazał, że sześciolatek wracał do Polski z Afryki samolotem z dwoma przesiadkami, więc pojawiła się "konieczność ustalenia list pasażerów poprzez system IHR, międzynarodowy system powiadamiania".
- Przesłaliśmy informacje do dwóch krajów przesiadkowych. Trwają ustalenia szczegółowe list pasażerów, bo dochodzenie dotyczy tylko osób siedzących w bezpośredniej bliskości chorego - przekazał Grzesiowski.
- Uruchomiona jest bardzo szeroka akcja poszukiwania i powiadamiania pasażerów, w tym polskich obywateli. Nasze stacje próbują dotrzeć do tych osób - dodał szef GIS.
Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła
- WP abcZdrowie
- GIS
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.