Lekarze alarmują: Limitowanie wizyt uderzy w pacjentów. NFZ się tłumaczy
Lekarze alarmują, że w przyszłym roku szykują się cięcia w poradniach. Może być mniej wizyt i mniej personelu, mimo że pomysł powrotu do limitów w opiece specjalistycznej nie doczekał się na razie realizacji. - W teorii wizyty nadal będą nielimitowane, ale można to obejść, wydłużając kolejkę. Chodzi o to, by zmniejszyć przepływ pacjentów - zaznacza Jakub Kosikowski, rzecznik NIL. A jak sytuacja wygląda z perspektywy NFZ?
W tym artykule:
Mniej wizyt w poradniach od przyszłego roku?
"Siedzę w poradni i przyjmuję do oporu pacjentów. Trwają przesunięcia z przyszłego roku na ten na NFZ. W przyszłym roku ma być obcięta liczba wizyt + będzie limit przyjęć. W tym roku jeszcze non limit. Koledze już podziękowali i nie będzie już przyjmował w poradni od nowego roku" - alarmuje w serwisie X kardiolog, który publikuje tam pod pseudonimem @blueeyedboy.
Przypomnijmy, że wśród pomysłów resortu zdrowia na oszczędności w związku z narastającym kryzysem w NFZ, znalazło się przywrócenie limitów w opiece specjalistycznej oraz leczeniu zaćmy czy diagnostyce obrazowej, czy np. zmiany dotyczące listy bezpłatnych leków.
Pisaliśmy o tym na początku grudnia. Rzecznik MZ Jakub Gołąb zaznaczył wówczas w rozmowie z WP abcZdrowie, że żadne decyzje w sprawie realizacji tych pomysłów jeszcze nie zapadły, ale rozstrzygnięcie ma być jeszcze w tym roku.
- Na razie są analizy pod kątem możliwości finansowych - przekazał nam wówczas rzecznik resortu zdrowia.
Tymczasem Jakub Kosikowski, lekarz-rezydent i rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej wskazuje, że problem z ograniczeniem wizyt jest jak najbardziej realny również w sytuacji, gdy pomysł resortu zdrowia nie doczeka się realizacji.
- Nawet jeśli pomysł przywrócenia limitów w opiece specjalistycznej nie zostanie wprowadzony, dyrektorzy szpitali, czy poradni mogą podjąć własne decyzje, mając na uwadze coraz bardziej dramatyczną sytuację finansową NFZ i potencjalne kolejne zaległości w płatnościach za świadczenia. Co więcej, docierają do nas informacje od lekarzy, że część placówek w Polsce dostaje propozycje niższych kontraktów w porównaniu do tegorocznych umów - zaznacza w rozmowie z WP abcZdrowie Jakub Kosikowski, rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej.
- Jeśli przykładowo mamy poradnię, która w ramach kontraktu mogła przed nadwykonaniami przyjąć tysiąc pacjentów, to teraz w ramach kontraktu będzie ich mogła przyjąć nawet o połowę mniej, a reszta chorych zostałaby przesunięta do świadczeń nielimitowanych. Pytanie, czy i w jakim stopniu placówki zaryzykują więcej takich wizyt, w kontekście wielomiesięcznych zaległości w płatnościach ze strony NFZ - dodaje.
Ucierpią pacjenci
Efekt? - Jeśli nic się nie zmieni, poradnie wprowadzą własne ograniczenia. W teorii wizyty nadal będą nielimitowane, ale można to obejść, wydłużając kolejkę. Chodzi o to, by zmniejszyć przepływ pacjentów - wskazuje Kosikowski
- Zgłosili się już do nas pierwsi lekarze z informacjami, że ich poradnie otrzymały propozycję obniżenia wycen na przyszły rok. W jednym przypadku jest to wycena niższa nawet o 60 proc. Takie cięcia uderzą w pacjentów, a nie w lekarzy. Lekarz sobie poradzi, w ostateczności pójdzie tam, gdzie kontraktu nie brakuje lub do opieki prywatnej. Pacjent w najgorszym scenariuszu będzie natomiast zmuszony do skorzystania ze świadczeń prywatnych, jeśli będzie chciał szybko skorzystać z konsultacji czy zabiegu - dodaje rzecznik.
Problem niższych kontraktów pojawił się też na Podkarpaciu i dotknął szpitali. Jak podał na początku tygodnia PAP, starostowie i dyrektorzy szpitali powiatowych z tego regionu nie zgodzili się na "abstrakcyjne" ich zdaniem propozycje NFZ. Piotr Chęciek, starosta dębicki i przewodniczący Konwentu Powiatów Województwa Podkarpackiego stwierdził nawet, że akceptacja proponowanych umów zagraża zdrowiu i życiu pacjentów, a także stabilności finansowej powiatów.
- Efekt, którego realnie się obawiamy, będzie taki sam: mniej wizyt i związana z tym redukcja personelu. Dziura w NFZ raczej się nie skurczy do przyszłego roku, a wręcz będzie coraz większa, więc nie są to tylko hipotetyczne scenariusze - przyznaje Iwona Kania z NIL. - Te ograniczenia tak naprawdę już widać, nawet w dużych warszawskich szpitalach pod koniec tygodnia hula wiatr, korytarze są puste, nie ma ludzi przy rejestracjach - dodaje.
NFZ: Efekt niewspółmierny do kosztów
- Nie ma przepisów, które zmieniałyby warunki udzielania tych świadczeń. Te wizyty nadal są więc nielimitowane - zaznacza w rozmowie z WP abcZdrowie Paweł Florek, dyrektor Biura Komunikacji Społecznej i Promocji Narodowego Funduszu Zdrowia.
Zwraca jednocześnie uwagę, że zniesienie limitów w opiece specjalistycznej nie przyniosło oczekiwanych korzyści w postaci realnego wzrostu liczby przyjmowanych w poradniach pacjentów. - Z naszych danych wynika, że między 2018 a 2024 rokiem liczba pacjentów w AOS (ambulatoryjna opieka specjalistyczna - przyp. red.) właściwie się nie zmieniła. Różnica to 200 tys. osób, a w tym samym czasie koszt świadczeń wzrósł trzykrotnie z 6 do 18 mld zł. Efekt jest więc niewspółmierny do kosztów - wskazuje Florek.
Z czego to wynika? - Jednym z powodów jest na pewno wzrost stawek za leczenie. Ponadto nielimitowane finansowanie świadczeń z jednej strony daje większą swobodę w zlecaniu badań, ale z drugiej strony wiemy też o negatywnych przypadkach celowego rozliczania świadczeń w ramach kilku wizyt, które mogłyby zostać sfinalizowane podczas jednej wizyty - zwraca uwagę.
Przypomina, że NFZ wprowadził w kwietniu tego roku mechanizm motywujący poradnie do przyjmowania większej liczby pacjentów, którzy chcą się dostać na pierwszą wizytę np. do kardiologa czy diabetologa. Jeśli placówka utrzymuje się na określonym dla swojej dziedziny pułapie (konkretny procent pacjentów, którzy mają być przyjęci w ramach pierwszej wizyty) lub w ciągu trzech miesięcy poprawi się o minimum 3 punkty procentowe, wtedy ma rozliczaną wizytę po pełnej stawce. Jeśli nie spełni tych kryteriów - dostaje mniej pieniędzy za wizytę.
- Porównując trzeci kwartał 2024 roku i trzeci kwartał tego roku widzimy wzrost pierwszorazowych wizyt o 12 proc., co oznacza ponad 200 tys. pacjentów więcej przy jednoczesnym wzroście liczby wszystkich pacjentów przyjmowanych w poradniach specjalistycznych o 4 proc. - wskazuje Florek.
Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła:
- Narodowy Fundusz Zdrowia,
- Naczelna Izba Lekarska,
- X.
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.