Lekarze obalają mit związany z jodem nad Bałtykiem. Wielu Polaków wciąż w niego wierzy
Jednym z argumentów za wypoczynkiem nad morzem jest możliwość zaczerpnięcia jodu. Spacery plażą wydają się świetnym sposobem na poprawę stanu tarczycy. Eksperci są jednak innego zdania.
Dlaczego jod jest ważny?
Jod to niepozorny, ale niezwykle istotny pierwiastek, bez którego organizm człowieka nie może prawidłowo funkcjonować. Jego główną rolą jest udział w produkcji hormonów tarczycy – tyroksyny (T4) i trójjodotyroniny (T3). Te hormony regulują metabolizm, wpływają na pracę serca, temperaturę ciała, rozwój układu nerwowego i sprawność umysłową.
U dzieci jod warunkuje prawidłowy wzrost i dojrzewanie, a jego niedobór może prowadzić do poważnych zaburzeń rozwoju fizycznego i intelektualnego. Typowe objawy niedoboru to między innymi przewlekłe zmęczenie, brak energii, odczucie chłodu, przybieranie na wadze, sucha, łuszcząca się i podrażniona skóra, problemy z pamięcią i koncentracją, choroby tarczycy.
W organizmie nie magazynuje się dużych zapasów jodu, dlatego należy regularnie dostarczać go z zewnątrz. Zaleca się, by niedobory uzupełniać poprzez dietę, spożywać ryby morskie, jodowaną sól i nabiał.
Czy faktycznie powinniśmy obawiać się niedoborów? Czy wyjazd nad Bałtyk pomoże przyswoić więcej jodu?
Rzadki niedobór
Skutki niedoboru jodu mogą zaburzyć codzienne funkcjonowania. Eksperci jednak twierdzą, że w Polsce nie jest to szeroki problem. Endokrynolog dr n. med. Mariusz Witczak zaznacza, że przez proces jodowania soli wprowadzony od 1994 roku, niemal w każdym posiłku znajduje się mała dawka tego pierwiastka.
- Ostatnie badania kontrolne pokazują, że nie stwierdza się niedoboru jodu u nikogo w tej populacji - rozciągamy te wnioski na całą Polskę, bo odżywiamy się podobnie. W związku z tym można uznać, że w Polsce niedoborów jodu w tej chwili nie ma. Obserwujemy to zresztą również, jeżeli chodzi o zachorowania na choroby tarczycy - zupełnie zmienił się ich rodzaj. Kiedyś najczęstszym schorzeniem było wole endemiczne, czyli powiększenie tarczycy, często można było spotkać osoby z ogromnymi wolami na szyi. Takich przypadków już się prawie nie obserwuje. Obecnie z kolei dominują choroby autoimmunologiczne tarczycy, choroba Hashimoto czy Gravesa-Basedowa - wyjaśnił lekarz w rozmowie z WP abcZdrowie.
Zobacz także: Jod dla Polaków na wypadek skażenia. MZ określiło dawki
Jod nad Bałtykiem to mit?
Panuje przekonanie, że wyjazd nad Bałtyk to świetny sposób na zaczerpnięcie jodu. Jednak zdaniem ekspertów wchłanianie tego pierwiastka przez skórę czy płuca jest minimalne. Co więcej, poziom jodu w nadmorskim powietrzu nie jest na tyle wysoki, by miał istotne znaczenie dla gospodarki hormonalnej człowieka.
- Przede wszystkim wchłanianie jodu przez skórę czy przez płuca jest dość znikome. W dodatku rzeczywista zawartość jodu w tym powietrzu nad Bałtykiem nie jest tak wysoka, by po kilkudniowym oddychaniu czy nawet kąpielach w morzu, mogło to realnie wpłynąć na funkcję tarczycy. To oznacza też, że nie ma przeciwwskazań do wyjazdów nad morze dla pacjentów, którzy mają problemy z tarczycą - wyjaśnił lek. Szymon Suwała z Katedry Endokrynologii i Diabetologii CM UMK w Szpitalu Uniwersyteckim nr 1 w Bydgoszczy.
Jeśli zależy nam na dużej zawartości jodu w powietrzu, lepiej wybrać bardziej zasolone morza.
- Były prowadzone badania tego stężenia nad Bałtykiem, okazało się, że nie jest ono tak wysokie, jak powszechnie się uważa. Dużo wyższe jest np. w tężni w Ciechocinku. Gołym okiem widać, że w Bałtyku nie ma ogromnego zasolenia, w związku z tym również nie ma dużej zawartości jodu. Największa podaż jodu jest tam w okresie sztormowym, czyli jesienno-zimowym. Jeżeli rzeczywiście chcielibyśmy "powdychać jod", to lepiej wybrać morza bardziej zasolone, tam gdzie rosną wodorosty, morszczyny - tam jest dużo jodu, np. Morze Czerwone w Egipcie - tłumaczył dr Witczak.
Czy wobec tego wizyty nad Bałtykiem nie mają sensu dla poprawy zdrowia. Eksperci mimo wszystko zachęcają do wizyt nad wodą. Spacer nad polskim morzem to świetna forma wypoczynku, korzystna dla zdrowia psychicznego i krążenia. - Klimat morski zawsze wpływał korzystnie, zwłaszcza na pacjentów z chorobami układu krążenia czy układu oddechowego. Tam jest jednak inna wilgotność powietrza, dużo lepiej nam się oddycha, to normalizuje też wartości ciśnienia tętniczego. Duża grupa pacjentów w klimacie nadmorskim zyskuje poprawę samopoczucia - przyznał endokrynolog.
Magdalena Pietras, dziennikarka Wirtualnej Polski
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.