Lekarze ponoszą ryzyko kary finansowej za wypisywanie leków refundowanych dla uchodźców. Dr Sutkowski: "Ta ustawa jest do bani"
Lekarze obawiają się, że jeśli wypiszą receptę na leki refundowane uchodźcom z Ukrainy, mogą otrzymać karę nałożoną przez NFZ. Chodzi o to, że większość pacjentów z Ukrainy nie dysponuje żadną dokumentacją medyczną, która jest podstawą prawną do przepisania refundacji na leki. - Jeśli przepiszę taki lek, to działam na korzyść pacjenta, ale liczę się z możliwą kontrolą NFZ, która może skończyć się różnie. Niejednokrotnie to lekarz ponosi karę finansową za podjętą decyzję i musi potem płacić odsetki. W tym zakresie ta ustawa jest do bani – stwierdza dr Michał Sutkowski, lekarz POZ.
1. Recepta na lek refundowany dla uchodźcy
Zgodnie z ustaleniami Ministerstwa Zdrowia uchodźcy z Ukrainy po otrzymaniu numeru PESEL uzyskują takie same prawa do bezpłatnej opieki zdrowotnej jak pacjenci polscy. Medycy boją się jednak kary, którą może nałożyć na nich NFZ. W przypadku kiedy na wizytę przyjdzie pacjent z chorobą przewlekłą, który wymaga utrzymania ciągłości leczenia, ale nie dysponuje żadną dokumentacją medyczną, lekarz może ponieść za to konsekwencje.
- Prawo do otrzymania zniżkowej recepty ma pacjent ze schorzeniem udowodnionym medycznie i pod warunkiem, że lek znajduje się na liście leków refundowanych – tłumaczy w rozmowie z "Rynkiem Zdrowia" Bożena Janicka, prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia, zrzeszającego lekarzy rodzinnych z Wielkopolski.
Tomasz Zieliński, lekarz rodzinny, wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego, największej organizacji zrzeszającej lekarzy rodzinnych, podczas wystąpienia na niedawno organizowanym Europejskim Kongresie Gospodarczym podkreślał, że lekarze, którzy zdecydują się wypisać taką receptę, narażają się kłopoty.
- Część chorób jesteśmy w stanie rozpoznać w trakcie wizyty i określić na tej podstawie, czy pacjentowi należy się refundacja. Jeśli natomiast nie ma dokumentacji, nie ma też możliwości udowodnienia schorzenia i wystawienia refundowanej recepty – wyjaśniał Zieliński.
2. "To nierozwiązany problem, z którym wielu z nas spotyka się na co dzień"
Dr Michał Sutkowski, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych, podkreśla, że takich sytuacji nie brakuje także w jego gabinecie. Jak tłumaczy, w takich przypadkach lekarz musi zdecydować o wypisaniu recepty na lek refundowany, mając na względzie dobro pacjenta, ale i świadomość odpowiedzialności przed NFZ.
- Niestety jest to problem, z którym wielu z nas spotyka się na co dzień, a który wymaga natychmiastowego rozwiązania. Mamy bowiem ogromną liczbę pacjentów z Ukrainy, nie ma dnia, aby taki pacjent się u nas nie pojawił. Zgodnie z ogólną ustawą wojenną pacjenci z Ukrainy powinni być traktowani, jak pacjenci polscy. Jednak sytuację bardzo utrudnia to, że nasze prawo w przypadku przepisania leku na receptę nakazuje okazanie dokumentacji medycznej, a ci ludzie, którzy do nas przyjeżdżają, uciekają ze swojego kraju z reklamówką najpotrzebniejszych rzeczy, które udało im się zabrać w pośpiechu – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie dr Sutkowski.
- Jak zachować ma się lekarz, kiedy takiemu pacjentowi trzeba przepisać lek refundowany? Przede wszystkim kierować się dobrem pacjenta, po pierwsze przeprowadzić szczegółowy wywiad medyczny i na jego podstawie przepisać refundowany lek, biorąc na siebie ryzyko kontroli NFZ i ewentualnych wątpliwości, jakie mogą się pojawić. Ale czy nie łatwiej byłoby stworzyć ustawę, w której mówi się wprost, że w uzasadnionych przypadkach – nie tylko w przypadku obywateli Ukrainy, ale i Polski – to lekarz powinien decydować o refundacji, a nie urzędnik? Prawo powinno być w tym wypadku elastyczne. Sytuacja wojenna jest bowiem sytuacją ekstremalną, która wymaga nowych innych rozwiązań – nie ma wątpliwości dr Sutkowski.
3. Konieczna zmiana w prawie
Lekarz podkreśla, że starsi pacjenci z uwagi na długie terminy do lekarzy specjalistów wielokrotnie nie posiadają ani aktualnych badań, ani recept na leki, które powinny być objęte refundacją, w związku z tym to na barkach lekarzy rodzinnych spoczywa odpowiedzialność za przepisanie takiego leku.
- Przykładowo kiedy jadę na wizytę domową do umierającego pacjenta, który nie ma potrzebnej dokumentacji do wystawienia leku objętego refundacją, to na mnie spoczywa decyzja i ryzyko z nią związane. I co ja mam w tym wypadku zrobić? Przepisać lek, który kosztuje 250 zł, a na którego takiego pacjenta po prostu nie stać? Jeśli przepiszę taki lek, to działam na korzyść pacjenta, ale liczę się z możliwą kontrolą NFZ, która może skończyć się różnie. Nie każda bowiem kończy się przychylnie dla lekarza. W związku z tym niejednokrotnie to lekarz ponosi karę finansową za podjętą decyzję i musi potem płacić odsetki. Dlatego powtarzam, to nie urzędnik powinien decydować o tym, czy lek został właściwie przepisany, czy nie. Powinien to robić lekarz. Trzeba sobie to jasno powiedzieć - w tym zakresie ta ustawa jest do bani – stwierdza dr Sutkowski.
Wiceminister zdrowia Waldemar Kraska odniósł się do obaw lekarzy rodzinnych dotyczących wypisywania recept na leki refundowane podczas kwietniowego Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
- Obawa wśród lekarzy rodzinnych istnieje, ale myślę, że kontrolerzy NFZ nie będą do wypisywania recept podchodzić bezdusznie i wymierzać kary lekarzom – mówił Kraska. - Warto się spotkać w ministerstwie i te obawy lekarzy rodzinnych rozwiać – dodał.
Choć kongres odbył się pod koniec kwietnia, do tej pory spotkanie przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia z lekarzami rodzinnymi nie miało miejsca.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.