Prezes WOPR mówi, skąd tyle utonięć w Polsce. "Wielu o tym nie wie"
Brawura, alkohol, arogancja i przecenianie własnych możliwości. Zdaniem ratowników medycznych i WOPR, to te czynniki nadal najczęściej stoją za utonięciami w polskich wodach, ale nie tylko. - Wielu nie wie, że w rzece prąd może być najsilniejszy na głębokości 20-30 cm pod poziomem tafli wody - ostrzega prezes dolnośląskiego oddziału Krzysztof Skrzyniarz.
W tym artykule:
Rzeki i jeziora. Tu Polacy toną najczęściej
Statystyki utonięć stale utrzymują się na wysokim poziomie. W lipcu 2025 r. ofiarą wód padło 52 Polaków, a już w pierwszy weekend sierpnia utonęły 4 osoby. To liczby niższe niż rok temu: w lipcu 2024 policja odnotowała 83 utonięcia. Ratownicy podkreślają jednak, że spadek ma związek głównie z pogodą, a nie rosnącą świadomością Polaków na temat bezpiecznego pływania. Co więcej, choć dane letnie są, póki co, nieco niższe, w skali całorocznej spadków nie widać.
Zbiornikami, w których w 2024 r. najczęściej dochodziło do utonięć, były rzeki (121) i jeziora (112). Do największej liczby tragedii doszło w trakcie kąpieli w miejscach, gdzie pływanie było niestrzeżone lub zabronione. Dlaczego to właśnie te miejsca generują najwięcej tragedii? Tłumaczy wiceprezes Zarządu Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratowniczego i prezes dolnośląskiego oddziału WOPR Krzysztof Skrzyniarz.
- Wielu nie wie, że w rzece prąd może być najsilniejszy na głębokości 20-30 cm pod poziomem tafli wody. Pozornie może nam się więc wydawać, że woda jest spokojna, ale wkrótce po wejściu porwie nas prąd, który sprawi, że nie będziemy w stanie wrócić na brzeg. W naszym regionie takie przypadki niejednokrotnie kończyły się tragicznie - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie.
- Faktycznie jest tak, że najwięcej utonięć zdarza się w miejscach, gdzie pływanie jest zabronione lub niestrzeżone, w nocy, często po alkoholu. Używki, ciemność i woda, której głębokości i siły prądu nie znamy, to połączenie potencjalnie zabójcze - dodaje.
Chcą się popisać, piją przed pływaniem, lekceważą ratowników
O tym, że zbiorniki wodne nadal nie wzbudzają w Polakach odpowiedniego respektu, mówi także w rozmowie z WP abcZdrowie pani Anna z Warszawy, turystka, która ostatni weekend spędzała właśnie nad stawem.
- Byłam zdziwiona tym, jak bardzo rodzice nie przywiązują wagi do samodzielnej kąpieli dzieci. Przyjeżdżali całymi grupami, odpoczywali, rozmawiali ze znajomymi, oczywiście popijali piwo, a dzieci siedziały w wodzie same. Oczywiście, można mówić, że nie ma co przesadzać, woda płytka, a dzieci na widoku, ale przecież wystarczy moment nieuwagi, dziecko się potknie, straci równowagę i katastrofa gotowa - relacjonuje.
Kobieta podkreśla, że bardzo wielu dorosłych, którzy przyjeżdżali nad wodę z dziećmi, przez cały pobyt piło alkohol. - Jak nie przywozili swojego, to był dostępny w barze plażowym. I to nie tylko piwo, ale i drinki na mocnych alkoholach czy nawet szoty. Dla mnie to absolutna głupota, żeby takie napoje były dostępne nad wodą - podsumowuje.
- Nadal często się zdarza, że osoby, którym udziela się pomocy przy podtopieniu, są pod wpływem substancji psychoaktywnych. To nie tylko zmniejsza ich czujność, ale i zwiększa brawurę. W połączeniu z wodą, zwłaszcza przy nie do końca znanej głębokości, podłożu dna, może to skończyć się tragicznie - mówił w rozmowie z WP abcZdrowie ratownik medyczny Wiktor Filipowski.
Tę tendencję potwierdza ekspert WOPR. - Brawura i alkohol to największy problem dla wodnych służb ratowniczych. Zaraz po nich jest arogancja: Polacy nie mają szacunku do wody ani do służb. Nie respektują zasad, nie rozumieją, że zakaz pływania znajduje się w konkretnym miejscu z konkretnego powodu, mówią "ja tu zawsze pływałem, będę pływał i nic mi nie zrobicie" - zaznacza.
Podkreśla także, że pływający rzadko biorą pod uwagę, jak ich organizm może zareagować na wejście do wody - zwłaszcza pod wpływem alkoholu.
- Wielu stosuje taką logikę: zimna woda, to rozgrzeję się alkoholem, a alkohol wcale nie rozgrzewa, tylko przytępia zmysły, co znacząco wpływa na czas reakcji, na to, że szybciej się męczymy, mamy mniej siły - mówi szef dolnośląskiego WOPR.
W utonięciach dominuje jedna grupa wiekowa
Choć można by się spodziewać, że wśród ofiar wód będą dominować młodzi, z potrzebą popisania się, często odurzeni alkoholem, prezes dolnośląskiego WOPR podkreśla, że najwięcej utonięć zdarza się w grupie 50+.
- Tutaj przyczyną rzadziej jest potrzeba wrażeń czy zabawy, a częściej przecenienie swoich możliwości i kondycji zdrowotnej. To może być m.in. wędkarz, który od lat jeździł w dane miejsce łowić, ale w międzyczasie rozwinęły mu się problemy sercowe. Nachylił się nad wodą, zasłabł i wpadł - przywołuje Skrzyniarz.
Do wypadków dochodzi także na skutek nagłych zawałów czy szoków termicznych.
- Może się też zdarzyć, że po wejściu do zimnej wody dostaniemy skurczu, nie będziemy w stanie płynąć i nie utrzymamy się na powierzchni. Szoki termiczne również nie należą do rzadkości: zwłaszcza, gdy po wielu godzinach wygrzewania się w upale albo po intensywnym wysiłku, wchodzimy do zimnej wody - wymienia wiceprezes WOPR.
Zobacz też: Umierają po trzech dobach od kąpieli. "Wystarczy nawet niewielka ilość, by doszło do tragedii"
Ratownicy stale przypominają także o możliwości wystąpienia tzw. utonięć suchych oraz wtórnych, które mogą wystąpić nawet kilka godzin po wyjściu z wody.
Utonięcie suche to sytuacja, w której dochodzi do zatrzymania oddechu i krążenia bez przedostania się wody do płuc. Jest to wynikiem silnego skurczu krtani (tzw. skurcz krtaniowy, laryngospazm), który zamyka drogi oddechowe w odpowiedzi na kontakt wody z tylną ścianą gardła, głośnią lub krtanią.
Mechanizm utonięcia suchego:
osoba zanurza się i odruchowo wstrzymuje oddech,
dochodzi do laryngospazmu - organizm broni się przed wodą, całkowicie zamykając krtań,
brak dopływu powietrza prowadzi do niedotlenienia (hipoksji), a następnie do zatrzymania krążenia, mimo że woda nie dostaje się do płuc.
Utonięcie wtórne to przypadek, w którym osoba zostaje uratowana po incydencie podtopienia, lecz kilka godzin później dochodzi u niej do nasilających się objawów niewydolności oddechowej.
Mechanizm utonięcia wtórnego:
niewielka ilość wody dostaje się do dróg oddechowych podczas podtopienia,
może dojść do uszkodzenia nabłonka pęcherzyków płucnych i rozwinięcia się obrzęku płuc,
skutkiem jest pogłębiająca się niewydolność oddechowa, prowadząca do hipoksji, a w skrajnych przypadkach do zgonu.
Objawy mogące pojawić się po kilku godzinach:
kaszel, duszność, świszczący oddech,
uczucie zmęczenia, niepokój, senność,
sinica (zasinienie skóry i ust),
przyspieszenie pracy serca i częstotliwości oddechów.
Aleksandra Zaborowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła
- policja.gov.pl
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.