Prof. Nessler: Mamy problem z diagnozowaniem niewydolności serca
O tym, jak poważnym problemem jest niewydolność serca mówi prof. Jadwiga Nessler, kierownik Kliniki Choroby Wieńcowej i Niewydolności Serca Instytutu Kardiologii Collegium Medicum UJ w Krakowskim Szpitalu Specjalistycznym im. Jana Pawła II.
Prof. Jadwiga Nessler: Ilu Polaków zmaga się z niewydolnością serca? Jaka jest skala problemu?
Nie mamy żadnych wiarygodnych rejestrów, ale szacujemy, że obecnie w Polsce jest między 750 tys. a 1 mln osób z rozpoznaną niewydolnością serca (NS). To rzeczywiście ogromny problem. Prognozy mówią, że w ciągu najbliższych lat liczba ta może wzrosnąć nawet o 25 proc.
Tak duża liczba chorych wynika z tego, że praktycznie każde schorzenie układu sercowo-naczyniowego, głównie serca, może prowadzić do jego niewydolności. Na przestrzeni ostatnich lat z uwagi na postęp, jaki dokonał się w medycynie, doszło do wydłużenia życia Polaków, a niewydolność serca związana jest między innymi z procesem starzenia się organizmu.
Z drugiej strony, schorzenia układu sercowo-naczyniowego są coraz lepiej leczone. Pacjenci dożywają podeszłego wieku i rozwija się u nich niewydolność serca. Mamy też wysoki odsetek osób, u których niewydolność serca rozwija się w związku z obecnością czynników ryzyka, które prowadzą do rozwoju miażdżycy, a więc w konsekwencji choroby niedokrwiennej serca, która może być przyczyną uszkodzenia serca. To dotyczy nie tylko naszej polskiej populacji. W Polsce szacuje się, że 70-80 proc. pacjentów ma niewydolność serca w następstwie choroby wieńcowej lub nadciśnienia tętniczego.
Mamy problem z diagnozowaniem niewydolności serca?
To jest rzeczywiście problem, dlatego że objawy niewydolności serca, zwłaszcza we wczesnych stadiach, nie są charakterystyczne. Wiele jednostek chorobowych może przebiegać z dusznością, łatwym męczeniem się, ograniczeniem tolerancji wysiłku. Dopiero jak dochodzi do masywnych obrzęków na kończynach dolnych czy napadowej duszności nocnej, wtedy rozpoznanie jest łatwe do postawienia.
Trudności w rozpoznaniu występują zwłaszcza w populacji osób starszych, które prowadzą mało aktywny tryb życia, dlatego dolegliwości mogą być niezauważalne. Także występujące często w starszym wieku schorzenia pulmonologiczne mogą utrudniać rozpoznanie NS.
Przeczytaj także:
Stąd ważna jest wiedza w społeczeństwie na temat tego, że są pewne objawy, a także dane z wywiadu, które mogą sugerować obecność niewydolności serca. Jeżeli na przykład pacjent przebył w przeszłości zawał serca lub od lat leczy się na nadciśnienie tętnicze czy chorobę wieńcową, to oznacza, że jest zagrożony wystąpieniem objawowej niewydolności serca.
Takie podejrzenie wymaga weryfikacji, ponieważ wczesne rozpoznanie i wdrożenie odpowiedniego leczenia może zahamować postęp choroby, a opóźnienie w postawieniu rozpoznania może skutkować skróceniem życia czy pogorszeniem jego jakości. Wiedza i świadomość tego, że niewydolność serca jest konsekwencją różnych schorzeń toczących się w sercu – są ważne nie tylko wśród lekarzy POZ, internistów i kardiologów, ale także wśród samych pacjentów.
Jaką rolę powinni pełnić lekarze POZ?
Lekarze POZ odgrywają ogromną rolę w opiece nad chorymi z NS. I to nie tylko we wczesnym rozpoznaniu, ale także w zapobieganiu rozwinięciu niewydolności serca. Jeżeli chodzi o wczesną diagnozę, to właśnie lekarz, który prowadzi danego pacjenta doskonale na ogół orientuje się, jaki bagaż schorzeń niesie on ze sobą. W związku z tym to lekarz POZ potrafi dobrze określić prawdopodobieństwo rozwoju niewydolności serca.
Aktualne wytyczne opublikowane w 2016 roku, dotyczące diagnostyki i leczenia niewydolności serca (pod redakcją prof. Ponikowskiego), wyraźnie mówią, że właśnie obecność schorzeń sercowo-naczyniowych zwiększa prawdopodobieństwo rozwoju objawowej NS. Do wykluczenia lub potwierdzenia rozpoznania potrzebne są jednak odpowiednie narzędzia diagnostyczne, którymi na chwilę obecną lekarze POZ nie dysponują, ale mam nadzieję, że w najbliższym czasie będą mieć takie możliwości.
Myślę tutaj o możliwości oznaczania stężenia peptydów natriuretycznych, użycie których pozwala na wykluczenie NS.
Dane z ostatnich lat mówią o tym, że niewydolności serca można zapobiegać i skutecznie leczyć. Dlatego powinniśmy korzystać z tej wiedzy i wdrażać terapie, które są skuteczne zarówno w zapobieganiu rozwoju choroby jak umożliwiają zahamowanie jej postępu.
To bardzo ważne, aby lekarze podstawowej opieki aktywnie uczestniczyli zarówno we wczesnym wykrywaniu, jak i w zapobieganiu rozwojowi niewydolności serca. Ich ważnym zadaniem jest także aktywny udział, wspólnie z kardiologami w leczeniu bardziej zaawansowanych postaci niewydolności serca, a zwłaszcza w optymalizowaniu terapii chorych wypisywanych ze szpitala po zaostrzeniu niewydolności serca.
Mamy tutaj wiele do zrobienia. Dzięki współpracy lekarzy specjalistów z lekarzami rodzinnymi, ich wiedzy i świadomości można zmniejszyć skutki obecnej epidemii niewydolności serca.
Co zmieni kompleksowa opieka nad chorymi z niewydolnością serca?
Bardzo ważne jest zapobieganie wystąpieniu objawów niewydolności serca przez skuteczne leczenie schorzeń prowadzących do uszkodzenia serca i wczesne rozpoznanie, ale z drugiej strony ważne jest, aby była właściwa opieka ambulatoryjna nad pacjentami z rozpoznaną niewydolnością serca. Aby ci pacjenci byli skutecznie leczeni, ich stan powinien być aktywnie monitorowany poprzez z góry zaplanowane wizyty kontrolne.
Pacjenci z niewydolnością serca powinni być objęci opieką kompleksową i skoordynowaną. Kompleksową dlatego, że jest to populacja starszych osób, z wieloma różnymi, towarzyszącymi schorzeniami. Pacjent z NS w starszym wieku ma co najmniej trzy towarzyszące schorzenia, które powinny być skutecznie leczone - stąd potrzeba leczenia kompleksowego przez specjalistów.
Z drugiej strony, opieka powinna mieć charakter koordynowany – a więc powinna być opieką aktywną, prowadzoną w taki sposób, aby pacjent po hospitalizacji z powodu zaostrzenia niewydolności serca był wypisywany do domu z ustalonym planem dalszego leczenia u konkretnych lekarzy w ściśle ustalonych odstępach czasowych, a nie jak dotychczas – bez konkretnego programu dalszego leczenia i monitorowania skuteczności zastosowanej terapii. Brak nadzoru nad pacjentem po wypisie ze szpitala skutkuje nawrotem choroby i koniecznością ponownej hospitalizacji często w ciągu 2 pierwszych miesięcy od wypisu ze szpitala.
W Polsce aż 53 proc. pacjentów wypisywanych ze szpitala po dekompensacji jest ponownie hospitalizowanych w ciągu pierwszych 3 miesięcy od wypisu, a co czwarty chory wraca do szpitala przed upływem 30 dni od wypisu. To generuje bardzo wysokie koszty.
Przeczytaj także:
- Naukowcy znów nas zaskoczyli. Twierdzą, że picie wina to sposób na uniknięcie cukrzycy
Każda hospitalizacja jest także sygnałem, że niewydolność serca postępuje, a to oznacza dalsze uszkodzenie nie tylko serca, ale także innych narządów. Ten stan wymaga intensywnego leczenia często w oddziale intensywnego nadzoru kardiologicznego. Dysponujemy danymi z NFZ z 2012 roku, które mówią, że najczęstszą przyczyną leczenia szpitalnego u osób po 65. roku życia w Polsce zarówno u kobiet, jak i mężczyzn, jest właśnie niewydolność serca.
Hospitalizacje pochłaniają w Polsce aż 94 proc. wszystkich kosztów przeznaczonych na leczenie niewydolności serca. Przyczyną tego stanu jest brak skutecznej ambulatoryjnej opieki poszpitalnej. Niewydolne serce po dekompensacji nie może być od razu poddane pełnemu leczeniu, tylko stopniowej optymalizacji terapii wymagającej okresowego monitorowania skuteczności działań.
Takie działania wymagają ścisłej współpracy zespołów leczących – lekarzy kardiologów, internistów – prowadzących leczenie szpitalne z lekarzami POZ, którzy powinni aktywnie uczestniczyć w poszpitalnej optymalizacji terapii, a następnie prowadzić pacjentów w stanie stabilnym.
Wdrożenie takiej kompleksowej i koordynowanej opieki z podstawowego i szpitalnego poziomu powinno przynieść wymierne korzyści, polegające na zmniejszeniu liczby hospitalizacji, poprawie jakości życia pacjentów i ograniczeniu kosztów związanych z leczeniem szpitalnym. Te pieniądze można by wykorzystać na inne, ważne rzeczy w niewydolności serca.
Na co by Pani wydała zaoszczędzone pieniądze?
Na edukację i poprawę świadomości o chorobie, organizację i wdrożenie nowego systemu opieki ambulatoryjnej, zakup nowych leków, aby pacjenci mogliby być - podobnie jak w innych krajach europejskich - leczeni innowacyjnymi lekami i technologiami przedłużającymi im życie, czy poprawiającymi jakość ich życia. Dla niektórych chorych wdrożenie nowoczesnych metod leczenia jest jedyną szansą na przeżycie.
Wspomniała Pani o nowoczesnych lekach. Czy Polscy pacjenci mają do nich dostęp?
Większość leków jest dostępna. W ostatnich wytycznych pojawił się nowy lek z grupy ARNI sakubitryl/walsartan będący nowoczesną cząsteczką, która istotnie poprawia przeżycie pacjentów z niewydolnością serca oraz zmniejsza w tej grupie liczbę hospitalizacji.
Jest on dedykowany na ten moment określonej grupie chorych z niewydolnością serca i obniżoną frakcją wyrzutową lewej komory. Mamy nadzieję na refundację tego leku i jego dostępność przynajmniej dla tych chorych, którzy są w grupie wysokiego ryzyka, a więc po przebytej hospitalizacji z powodu niewydolności serca.
Ci chorzy na pewno będą mieli dużo korzyści z zastosowania tego leku. Ponad to dobrze by było, gdyby była większa dostępność do innych terapii innowacyjnych takich jak np. wspomaganie krótko jak i długoterminowe lewej komory.
Dla niektórych chorych zastosowanie takiego wspomagania w ostrym okresie choroby, jest jedyną szansą przeżycia, pozwala bowiem na regenerację uszkodzonych komórek mięśnia sercowego w przebiegu ostrego zawału serca lub w ostrym zapaleniu mięśnia sercowego. To niewielkie urządzenie do czasowego wspomagania lewej komory, mogłyby na pewno zmienić losy najcięższych chorych.
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.