Szkodliwe substancje w naszych domach
Symbolem dzisiejszego świata jest otaczająca nas wszędzie chemia. Wiele rzeczy codziennego użytku produkowanych jest w wielkich fabrykach i przedsiębiorstwach przy użyciu substancji chemicznych. Nic zatem dziwnego, że toksyny gromadzą się w naszych organizmach. Szczegółowe badanie wykryłoby obecność w nim pestycydów, rtęci i ołowiu.
Najwięcej trujących substancji kryje się w mięśniach, tkance tłuszczowej, wątrobie, nasieniu, kościach i w kobiecym pokarmie. Ich usunięcie jest bardzo trudne. Niektóre z nich eliminowane są z ciała stosunkowo szybko, inne zostają w człowieku na dłużej, nawet na więcej niż 40 lat.
Nikt z nas nie konsumuje chemii świadomie, zwłaszcza że wiedza dotycząca zdrowej diety jest na coraz wyższym poziomie. Wiele trucizn kryje się jednak w przedmiotach codziennego użytku. Są wszędzie, a korzystają z nich wszyscy członkowie rodziny. Co stanowi dla ludzkiego organizmu największe zagrożenie?
Rtęć
Rtęć to drugi po plutonie najbardziej toksyczny pierwiastek na kuli ziemskiej. Nie ulega biodegradacji i ma bardzo szkodliwy wpływ na organizm. I dlatego też zdecydowano o całkowitym usunięciu z obrotu popularnych dawniej termometrów rtęciowych. Jak się jednak okazuje rtęć nadal jest obecna w naszych domach, zwłaszcza tych dawno nieremontowanych. Pierwiastek ten znaleźć można w świetlówkach, a nawet w oknach.
Większość okien w Polsce zawiera dodatek rtęci. Pierwiastek ten jest powszechnie stosowany w produkcji szczeliw na bazie poliuretanu. Jest niegroźny, o ile znajduje się w szczelnym oknie. Jeśli jednak okno zostanie uszkodzone lub wyjęte i źle zutylizowane, rtęć z łatwością przedostaje się do środowiska. Wnika w glebę i wody gruntowe.
By zminimalizować to ryzyko, ale też by chronić zdrowie pracowników, którzy narażeni byli na wdychanie trujących oparów, wiele firm produkujących okna zrezygnowała z używania zawierających rtęć mas uszczelniających. Rtęć była stosowana również w stomatologii. Do dzisiaj wielu z nas ma plomby zawierające tej pierwiastek. Gdy jednak dowiedziono, że ma właściwości kancerogenne i negatywnie wpływa na płód, zakazano ich stosowania.
Mieszanie środków chemicznych
Środek do mycia zlewu kuchennego, pianka do czyszczenia piekarnika, żel do dezynfekcji toalet – to tylko niektóre ze środków, jakie mamy w domu. Pełno w nich substancji chemicznych, które wchodzą w reakcje między sobą.
Najbardziej niebezpieczny wydaje się być chlor, który stosowany w dużych ilościach jest drażniący. Może ponadto wywołać ciężkie zatrucia i uszkodzić drogi oddechowe. Nie wolno również łączyć chloru z preparatami o odczynie kwaśnym (odrdzewiacz, ocet). Taka kombinacja powoduje wydzielanie się dużych ilości tlenku chloru. Substancja ta jest śmiertelnie toksyczna.
Warto ograniczyć ilość chemicznych środków do mycia. Coraz większą popularnością cieszą się domowe preparaty do czyszczenia robione na bazie octu, sody oczyszczonej i cytryny.
Bisfenol A (BPA)
Dawniej substancję tę można było znaleźć w plastikowych butelkach dla dzieci, i choć dzisiaj jest to prawnie zakazane, bisfenol A nadal jest obecny w naszych domach. Stosuje się go do produkcji poliwęglanów i żywic epoksydowych. Te z kolei wykorzystywane są do tworzenia różnego rodzaju opakowań do przechowywania żywności.
BPA może być uwalniany z tworzywa, w skład którego wchodzi. Reakcja ta jest szybsza, gdy opakowanie jest podgrzewane lub myte detergentami. Bisfenol A przedostaje się wówczas do pokarmu, a wraz z nim – do naszego organizmu. A w nim substancja ta działa niczym estrogen. Może przyczynić się do rozwoju zaburzenia funkcjonowania hormonów tarczycy i otyłości. Zwiększa ponadto ryzyko zachorowania na raka piersi.
Robiąc zakupy, warto zwrócić uwagę, czy produkt który wybieramy znajduje się w opakowaniu, do produkcji którego użyty został bisfenol A. Dzieciom warto podawać mleko w szklanych butelkach, a napoje – w kubeczkach.
Ołów
Spore ilości tego pierwiastka znaleźć możemy w przedmiotach codziennego użytku, zwłaszcza tych, które znajdują się w kuchni. Dawniej stosowano ołów do produkcji naczyń emaliowanych, kryształów oraz naczyń cynowo-ołowianych. Potencjalnym źródłem tego pierwiastka są również powierzchnie pomalowane starymi farbami oraz biżuteria.
Ten metal ciężki dostaje się do naszego organizmu najczęściej drogą oddechową lub drogą pokarmową. Szacuje się, że w płucach i oskrzelach gromadzi się aż 50 proc. ziaren pyłu unoszącego się w powietrzu. Ołów dostarczany do przewodu pokarmowego (z żywnością lub wodą) wchłaniany jest u ludzi dorosłych w ok. 10 proc., u dzieci – w 50 proc.
Ołów działa niekorzystnie na płód i stan zdrowia niemowlęcia (przenika do kobiecego pokarmu). Uważa się, że metal ten przyczynia się do nadciśnienia tętniczego, uszkadza nerki i komórki odpornościowe, powoduje impotencję i może przyczynić się do wystąpienia mutacji genetycznych.
Pestycydy
Podajemy dzieciom warzywa i owoce, wierząc, że w ten sposób inwestujemy w ich zdrowie. Jeśli jednak skarby natury mamy z niesprawdzonego źródła, wówczas możemy zaserwować swoim pociechom sporo szkodliwych substancji, m.in. arszenik, dieldrynę, dioksyny. A te bardzo negatywnie wpływają na zdrowie.
DDE (dichlorodifenylodichloroetylen) negatywnie działa na układ immunologiczny i nerwowy, zaś pestycydy, np. chlordan, mogą prowadzić do wystąpienia chorób nerwowo-mięśniowych. Pewnym rozwiązaniem jest zakup warzyw i owoców w sklepach z żywnością ekologiczną lub od rolnika, któremu ufamy na tyle, że wiem, iż nie stosuje on chemicznych środków ochrony roślin.