Kryzys wśród lekarzy. Takie rozwiązanie proponuje MZ
Bezpłatna infolinia dla medyków w kryzysie psychicznym, centra wsparcia i zaostrzenie kodeksu karnego, choć bez konkretnego terminu. MZ chwali się pomysłami, ale środowisko jest sceptyczne. - Lepsze to niż nic. Niestety, nadal nie idziemy w stronę, która jest skuteczna - ocenia Marcin Jachimiak, ratownik medyczny i pielęgniarz.
W tym artykule:
Kryzys psychiczny wśród medyków
Bezpłatna i anonimowa infolinia, z której medycy mogą korzystać od 1 czerwca, to jeden z pomysłów Ministerstwa Zdrowia na wsparcie ich zdrowia psychicznego. W planach jest także stała pomoc psychologiczna w ramach centrów wsparcia oraz zaostrzenie kodeksu karnego.
O konkretne rozwiązania pytaliśmy resort w kontekście alarmującego raportu Fundacji Nie Widać po Mnie, o którym pisaliśmy pod koniec maja. Wynika z niego, że 57 proc. medyków myśli o śmierci, 69 proc. czuje obrzydzenie do swojej pracy, a 63 proc. po powrocie do domu czuje się wykończonych.
Nasi rozmówcy alarmowali, że depresja dopada ich już na studiach. Przez brak pomocy psychologicznej, wielu sięga po używki albo uzależniające leki, by jakoś funkcjonować.
- Niezależnie od tego, gdzie pracujemy - w przychodni, szpitalu czy pogotowiu - mamy na dyżurach traumatyczne historie. W tym zawodzie to codzienność. Pracuję tak od 16 lat, przeżyłem śmierć wielu osób i tylko ja wiem, ile mnie to psychicznie kosztowało - przyznawał w rozmowie z WP abcZdrowie Marcin Jachimiak, ratownik medyczny i pielęgniarz z Fundacji Medycy Medykom - Dialog w Leczeniu.
Podkreślał, że wiele takich wydarzeń zostawia w psychice ślad, z którym potem trudno się uporać. Tymczasem system wymaga, by medycy byli niezniszczalni. - Mamy pracować jak taśma produkcyjna - podkreślał Jachimiak.
Wielu z nich ma za sobą próby samobójcze albo walczy z uzależnieniami. Sam po siedmiu latach zrezygnował z pracy w pogotowiu z powodu wypalenia zawodowego.
Ogromnym problemem jest stygmatyzacja. - Medycy często nie sięgają po pomoc, bo boją się, że koledzy po fachu, a przede wszystkim przełożeni, przypną im "łatkę". Nawet jeśli w niektórych szpitalach dostępna byłaby pomoc psychologa, to rzadko kto z niej skorzysta w obawie, że to wyjdzie i koledzy się dowiedzą. Są nawet obawy o utratę pracy. Tymczasem zagrożone może być już nie tylko zdrowie, ale nawet życie - zaznaczał Jachimiak.
Telefon w kryzysie i centra wsparcia
W odpowiedzi na nasze zapytanie o kroki podjęte w kontekście zapewnienia pomocy medykom, Ministerstwo Zdrowia chwali się bezpłatną i anonimową infolinią, z której można korzystać od 1 czerwca. Dodatkowy numer Telefonu Zaufania (800 702 430), uruchomiony w ramach Narodowego Programu Zdrowia na lata 2021-2025, działa codziennie w godzinach 16-24.
Jak zapewnia resort, rozmowy prowadzone są przez doświadczonych specjalistów. Takie rozwiązanie jest odpowiedzią na rosnące potrzeby m.in. w środowisku medyków, którzy mierzą się z ogromnym stresem, a często również traumatycznymi doświadczeniami.
"Nowa linia wsparcia ma na celu zapewnienie szybkiego dostępu do wykwalifikowanych psychologów, gotowych wysłuchać, doradzić i pomóc w trudnych chwilach" - informuje biuro komunikacji resortu zdrowia w e-mailu przesłanym do naszej redakcji. Z takiej pomocy mogą korzystać członkowie zespołów ratownictwa medycznego oraz ich rodziny.
Ponadto MZ zapowiada, że kolejne rozwiązania zostały uwzględnione w ramach projektu Narodowego Programu Zdrowia na lata 2026-2030, nad którym trwają obecnie prace. Jak tłumaczy, chodzi o kwestie dotyczące zwiększenia odporności medyków na sytuacje stresowe, w tym zachowania agresywne.
Jak informuje nas resort, mowa również o "zapewnieniu stałego wsparcia psychologicznego m.in. dla medyków w ramach centrum wsparcia dla osób dorosłych w kryzysie psychicznym". Nie podaje jednak konkretnego terminu, kiedy taka pomoc będzie faktycznie dostępna.
Ponadto, jak dowiedzieliśmy się z przesłanej wiadomości, ratownicy mogą uczestniczyć w szkoleniach z radzenia sobie z agresją. Prowadzi je policja, a do udziału zgłosiło się już blisko 10 tys. ratowników z 11 województw.
Zaostrzenie kodeksu, ale nie wiadomo kiedy
Po raz kolejny padły obietnice nowelizacji kodeksu karnego, a także zaostrzenia kodeksu wykroczeń. "Minister Izabela Leszczyna rozmawiała z ministrem sprawiedliwości Adamem Bodnarem, ministrem spraw wewnętrznych Tomaszem Siemoniakiem i Komendantem Głównym Policji Markiem Boroniem, nt. bezpieczeństwa w placówkach medycznych. Omówiono propozycje rozwiązań, które zostały przedstawione premierowi Donaldowi Tuskowi" - czytamy w odpowiedzi resortu zdrowia.
Tu także nie ma jednak konkretnego terminu, mimo że resort zaznaczył, że "premier oczekuje zdecydowanych, natychmiastowych działań".
"Obecnie zbieramy dane ze szpitali, czy i jakie środki bezpieczeństwa są stosowane, zwłaszcza w SOR. W ramach realizacji przedsięwzięć rekomendowanych do objęcia wsparciem ze środków KPO szpitale mają możliwość realizacji dodatkowych działań nakierowanych na jakość z perspektywy pacjenta, podnoszących komfort i bezpieczeństwo, zarówno pacjenta, jak i personelu medycznego pracującego w placówce" - przekazało nam też eigmatycznie MZ.
"Nie idziemy w skuteczną stronę"
- Rozwiązania, o których wspomina resort, to krok do przodu, bo lepsze to niż nic. Niestety, nadal nie idziemy w stronę, która jest skuteczna - ocenia Marcin Jachimiak, ratownik medyczny i pielęgniarz z Fundacji Medycy Medykom - Dialog w Leczeniu.
- Bezpłatna infolinia czy nawet planowana stała pomoc psychologiczna w ramach centrów wsparcia to dobry pomysł, ale kluczowy problem nie zostaje rozwiązany. Pytanie, ile osób zadzwoni czy przyjedzie do takiego centrum, zwłaszcza jeśli mówimy np. o próbach samobójczych. Tu potrzeba rozwiązania, z którymi system "przyszedłby" do nas - zaznacza nasz rozmówca.
Ocenia, że lepiej sprawdziłyby się tutaj regularne spotkania z psychologiem na zasadzie skriningu, np. raz na pół roku czy raz na rok. - Wtedy nie mamy wątpliwości, że ktoś przyjdzie, bo taki skrining dotyczyłby każdego. Zniewelowałoby to też problem stygmatyzacji ze strony środowiska - dodaje Jachimiak.
Wspomina, że szkolenia - czy to z samoobrony, czy psychologiczne - to dobry pomysł, ale nie wystarczą. - Nawet mając umiejętności z deeskalacji agresji czy znając konkretne chwyty z samoobrony, bez środków przymusu bezpośredniego nie poradzimy sobie z pobudzonym pacjentem pod wpływem alkoholu i środków psychoaktywnych - zaznacza nasz rozmówca.
- Najlepszym wyjściem byłaby możliwość skorzystania z gazu, który jest najbardziej skuteczny. Po użyciu np. paralizatora taki pacjent nadal jest agresywny i jest w stanie atakować. Bezwzględnie potrzeba też zaostrzenia kodeksu karnego, bo powszechne obecnie umarzanie spraw czy dawanie mandatu lub prac społecznych za atak na medyka to pobłażanie, które tylko nasila agresję - podsumowuje Jachimiak.
Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.