Wiesz, co przyjmujesz? "Suplementy diety to cudowna strefa dla szarlatanów"
Na skórę, paznokcie, odporność i poprawę koncentracji - w Polsce można znaleźć suplementy diety praktycznie na wszystko. Choć producenci obiecują spektakularne efekty, rzeczywistość okazuje się wręcz zatrważająca.
W tym artykule:
Suplementy na wszystko
Niedawno Doda reklamowała swoją linię suplementów, które rzekomo pomogły jej wyleczyć Hashimoto. Główny Inspektor Farmaceutyczny złożył w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury, jednak to zaledwie wierzchołek góry lodowej.
W marcu, po tekście WP, Rzecznik Praw Pacjenta zawiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez Huberta Czerniaka, do którego zgłosiła się chora na raka pacjentka. Ten nie skierował jej jednak do onkologa, ale zalecił stosowanie suplementów diety i odczynników chemicznych.
- Rolą państwa jest egzekwowanie od każdego ministra zdrowia, aby dbał o swoich obywateli mądrze, a nie komercyjnie. Ja walczę z suplementami od 20 lat, ale to jest walka z wiatrakami. Nadal oczekuję, że Ministerstwo Zdrowia w końcu się tym zajmie i ukróci ten precedens. Wielokrotnie podnosiłem temat, że trzeba z tym w końcu zrobić porządek - zaznacza w rozmowie z portalem WP abcZdrowie dr n. farm. Leszek Borkowski, były prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych.
Popularny suplement, który jest wielką ściemą
Ostatnio ogromne kontrowersje wywołał także suplement prof. dr hab. Marii Borawskiej z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, czyli etanolowy ekstrakt z propolisu oraz naturalny miód pszczeli, które mają pomóc w leczeniu glejaka. - Te informacje są klasycznymi chwytami marketingowymi, wręcz łajdackimi. Robią zamieszanie w głowach ludzi, którzy nie mają wiedzy medycznej i farmaceutycznej - dodaje ekspert.
Choć doniesienia o "suplemencie na glejaka" mogą wydawać się wręcz sensacyjne, należy powstrzymać nadmierny entuzjazm. - Badanie zostało przeprowadzone laboratoryjnie w modelu in vitro, czyli na hodowlach komórkowych. To bardzo wstępne wyniki, które mogą jedynie posłużyć jako kierunek dalszych analiz - wyjaśnia w rozmowie z WP abcZdrowie prof. dr hab. Agnieszka Szuster-Ciesielska z Katedry Wirusologii i Immunologii Instytutu Nauk Biologicznych UMCS w Lublinie.
Specjalistka dodaje, że następnym krokiem powinno być opracowanie modelu zwierzęcego i weryfikacja wyników. I na koniec dopiero badania kliniczne z udziałem chorych pacjentów, które mogą dać odpowiedź, czy dana substancja jest skuteczna.
- Linia komórkowa glejaka to są same komórki nowotworowe, na które również będzie działał nasycony roztwór soli kuchennej, a przecież nikt nie spożywa takiego roztworu. Nigdy nie wiadomo, jak nowo badana substancja sprawdzi się w żywym organizmie. Zachodzą w nim skomplikowane procesy w kooperacji z układem odpornościowym, a także z odpowiedzią komórek nowotworowych, które będą wykształcały mechanizm obronny - mówi prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska.
- Tego typu badania, które są przeprowadzane in vitro i przypisuje się im jakieś lecznicze właściwości, są zdecydowanie przedwczesne. Mogą być wręcz szkodliwe - podsumowuje prof. Szuster-Ciesielska.
Mogą szkodzić, a zdecydowanie nie leczą
Problem z rynkiem suplementów diety jest jednak znacznie głębszy. Jak pokazuje raport Polskiego Instytutu Ekonomicznego, aż 72 proc. Polaków deklaruje stosowanie suplementów diety, połowa robi to regularnie. - Suplementy diety to jest cudowna strefa dla szarlatanów, ludzi nieuczciwych i nieprzyzwoitych, którzy igrają z życiem - ostrzega dr Borkowski.
Jak wynika z raportu opublikowanego w ramach kampanii edukacyjnej prowadzonej przez Główny Inspektorat Sanitarny we współpracy z NIK, aż 45,2 proc. konsumentów nie konsultuje przyjmowanych preparatów z żadnym specjalistą. Co jeszcze bardziej niepokojące, 37 proc. społeczeństwa błędnie uważa, że suplementy diety są testowane pod względem skuteczności. Tylko 27 proc. Polaków potrafi poprawnie zdefiniować, czym są suplementy diety.
- Suplement z założenia i nazwy może być jedynie uzupełnieniem terapii konwencjonalnej, która jest prowadzona i zbadana klinicznie - zauważa prof. Szuster-Ciesielska.
Wiele osób uznaje suplementy diety za bezpieczne, przecież są sprzedawane w aptece. Nic bardziej mylnego.
- W przypadku szczepionek i leków, każda partia jest badana, aby zapewnić taki sam skład preparatu. Suplementy nie podlegają takim badaniom, a zatem każda partia może różnić się jakością lub obecnością dodatkowych zanieczyszczeń, co nie gwarantuje takiego samego efektu wzmacniającego. Ponadto, samodzielne spożywanie suplementów może być przyczyną szkodliwych interakcji z dotychczas stosowanymi lekami.
- Lek, żeby został zarejestrowany, musi mieć przeprowadzone badania kliniczne, które czasem trwają do 10 lat, by potwierdzić skuteczność danego preparatu. Leki są kontrolowane, sprawdza się ich jakość. Natomiast w przypadku suplementów nie ma badań, żadnej kontroli - potwierdza dr Borkowski.
Farmaceuta przestrzega też przed przyjmowaniem różnych preparatów jednocześnie z lekami. - Należy pamiętać, że jest bardzo dużo suplementów diety, które interferują z chorobami. Niektóre z nich mogą nawet przyspieszać ich rozwój, wpływając na skuteczność leków - wyjaśnia.
Dlaczego to takie niebezpieczne?
Suplementy diety budzą ogromny niepokój środowiska medycznego ze względu na brak jakiejkolwiek kontroli oraz fakt, że Polacy przyjmują je chętnie, często i bez zastanowienia. - My tak naprawdę nie wiemy, co zawiera taki suplement, ponieważ nikt tego nie sprawdza. Producent twierdzi, że jest to i to, a potem i tak się okazuje, że wcale tego nie zawiera. Zdarzały się takie przypadki, choć sporadycznie - podkreśla dr Borkowski.
Farmaceuta obrazowo wyjaśnia także, jak może wyglądać proces wprowadzania takich preparatów na rynek. - Mogę sobie zrobić w kubku wodę z sokiem malinowym i powiedzieć, że to nowy suplement, po którym każdy będzie piękny, młody i bogaty. Po roku przestanę dodawać sok malinowy i będę sprzedawać tylko wodę barwioną. I nikt tego nie sprawdzi. Tak wygląda rynek suplementów - mówi.
Zamiast stosowania garści "magicznych" pigułek, ekspert sugeruje, by skupić się na zbilansowanej diecie. - Witaminy z owoców lub warzyw zostaną w organizmie, z suplementu wlecą i wylecą. W naturalnych produktach są one odpowiednio zapakowane, by nasz organizm mógł je z łatwością przyswoić. Po syntetycznych substancjach nie należy się spodziewać żadnych efektów - radzi.
Zanim więc chwytliwa reklama skłoni nas do zaopatrzenia się w kolejny suplement diety, najlepiej wykonać badania i skonsultować się z lekarzem. W końcu chodzi o to, by sobie pomóc, a nie szkodzić.
W przypadku niedoborów ogromne znaczenie ma, co dokładnie będziemy przyjmować. Istnieje zasadnicza różnica między lekiem a suplementem diety, nawet gdy obydwa preparaty zawierają te same składniki odżywcze. Warto więc sprawdzić, czy choćby witaminę D przyjmujemy w formie leku, czy suplementu.
Dominika Najda, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła
- raport "Poland and Supplements" Polskiego Instytutu Ekonomicznego
- GIS – Kampania edukacyjna o suplementach diety
- NIK
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.