Zarabiają nawet 200 tysięcy złotych na miesiąc. "To rodzi frustrację"

Niektórzy lekarze są w stanie rocznie zarobić nawet 2 mln zł, co wzbudza skrajne emocje nie tylko wśród pacjentów, ale też innych medyków. Dyrektorzy szpitali mówią wprost: system od lat działa patologicznie. - Możemy mówić o dwóch świetnych specjalistach, ale zarobki jednego z nich mogą być nawet kilkakrotnie niższe - przyznaje Youssef Sleiman, dyrektor szpitala w Czerwonej Górze.

Zarobki lekarzy przekraczają nawet 200 tys. zł miesięcznieZarobki lekarzy przekraczają nawet 200 tys. zł miesięcznie
Źródło zdjęć: © Getty Images/czerwonagora.pl
Katarzyna Prus

Zarabiają nawet 2 miliony złotych rocznie

2 grudnia kolejne starcie w sprawie wynagrodzeń medyków. W ramach Zespołu Trójstronnego ds. ochrony zdrowia, resort ponownie spotka się ze związkowcami i przedstawicielami pracodawców.

Przypomnijmy, że aktualne propozycje MZ dotyczą zmian w ustawie o minimalnym wynagrodzeniu (m.in. wolniejsza waloryzacja płac, przesunięcie podwyżek o pół roku). Resort wycofał się natomiast z pomysłu zaostrzenia zasad wynagradzania lekarzy na kontraktach. Tymczasem to właśnie zarobki takich specjalistów wzbudzają największe emocje.

- Faktem jest, że kilku lekarzy w naszym szpitalu ma zarobki w skali miesiąca przekraczające 100, czy 200 tys. zł. Nie zaprzeczam: kłuje w oczy, ale jak się przyjrzymy temu, jaką wartość ma taki lekarz dla finansów szpitala, to perspektywa się zmienia - ocenia w rozmowie WP abcZdrowie Paweł Gawroński, rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kaliszu.

Wskazuje m.in. na kardiologię, bo to lekarze tej specjalności należą do grona najlepiej zarabiających w kaliskim szpitalu. - Kardiologia w tym roku realizuje kontrakt z NFZ w wysokości 67,5 mln zł. Mimo że w skali miesiąca któryś z lekarzy mógł mieć wynagrodzenie przekraczające 200 tys., czyli w skali roku na poziomie ok. 2 mln zł, to nadal jest to ułamek przychodu dla oddziału. Gdyby nie fakt, że mieliśmy specjalistów, dzięki którym wyrobiliśmy taki kontrakt, ucierpiałyby nie tylko finanse szpitala, ale przede wszystkim pacjent - argumentuje rzecznik.

- Jeśli ograniczylibyśmy liczbę procedur i zamknęli kontrakt na poziomie 40 mln zł, to mogłoby skutkować przyznaniem niższego kontraktu na przyszły rok. Żaden dyrektor w ten sposób nie zaryzykuje - podkreśla.

Jednocześnie przyznaje, że ten rok szpital "z pewnością zamknie ujemnym wynikiem finansowym", choć zachowuje jeszcze płynność finansową.

Frustracja i karta przetargowa

Dyrektor szpitala w Czerwonej Górze wskazuje, że to właśnie lekarze na kontraktach (m.in. chirurdzy, urolodzy, anestezjolodzy) zarabiają u niego najwięcej. - Te stawki nie przekraczają u nas 100 tys. zł miesięcznie, przy czym jest kilka przypadków, dotyczących głównie anestezjologów, którzy wykonują też procedury w innych szpitalach, więc sumarycznie te zarobki będą wyższe - przyznaje w rozmowie z WP abcZdrowie Youssef Sleiman, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Czerwonej Górze.

Ocenia, że "system ochrony zdrowia od lat funkcjonuje patologicznie". - Część procedur przynosi zyski, a część straty, mamy kolosalne różnice w wycenach świadczeń zdrowotnych. Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji zdaje sobie z tego sprawę od dawna, ale najwyraźniej nie jest zainteresowana zmianą tej sytuacji. Z tego natomiast biorą się m.in. ogromne różnice w zarobkach lekarzy - zaznacza dyrektor.

- Możemy mówić np. o dwóch tak samo świetnych specjalistach w swoich dziedzinach, ale zarobki jednego mogą być nawet kilkakrotnie niższe. To rodzi frustrację pracowników, bo lekarz, który "zarabia" na szpital jest traktowany priorytetowo - dodaje.

W szpitalu w Kielcach na kontraktach pracuje 200 lekarzy, ale jak informuje rzeczniczka, przypadki zarobków przekraczających 100 tys. zł są "incydentalne". - Taki wymiar płacowy jest związany z dużym zaangażowaniem godzinowym lekarza - wskazuje w rozmowie z WP abcZdrowie Anna Mazur-Kałuża, rzeczniczka Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach.

Dodaje, że przez wadliwie działający system "szpital jest postawiony w pewnym sensie pod ścianą, a odpowiedzialność scedowana na dyrektora". - Pojawiają się nieprzychylne głosy, że o kształtowaniu polityki płacowej decyduje dyrekcja - przyznaje. - Ale z drugiej strony, trzeba zapewnić pacjentom ciągłość świadczeń.

- Tymczasem poziom wynagrodzenia stał się jedynym istotnym czynnikiem w procesie pozyskania specjalisty, szczególnie w niszowych specjalnościach - podkreśla rzeczniczka.

- Argument finansowy stał się główną kartą przetargową, zwłaszcza gdy mówimy o specjaliście spoza regionu świętokrzyskiego - dodaje.

"Podrzucają" nieopłacalnych pacjentów

Mazur-Kałuża wyjaśnia, że szpital musi więc wybrać "mniejsze zło" w sytuacji, gdy jakiemuś oddziałowi może grozić problem z zabezpieczeniem kadrowym. - Dotyczy to specjalizacji deficytowych, którymi w naszym szpitalu są m.in. neurochirurgia czy medycyna ratunkowa - wskazuje Mazur-Kałuża. I dodaje, że problem dotyczy też kardiochirurgii, chirurgii naczyniowej, anestezjologii.

- Mówimy o wysokospecjalistycznych i niszowych procedurach, które wykonuje wąska grupa lekarzy w skali kraju. Przez to mamy oddziały, na których jest to jedynie dwóch lekarzy. Tak jest np. w neurochirurgii - wskazuje rzecznik szpitala w Kaliszu.

- To przekłada się na wysokość zarobków, bo nie rozkładają się one na większy zespół. Są zarzuty, że szpital może negocjować stawki, szukać innych specjalistów. Jeśli ktoś zna takich, którzy przyjadą za inne stawki, to niech wskaże konkretnie. To nie jest takie proste, a rynek rządzi się swoimi prawami - dodaje.

W przypadku szpitala w Czerwonej Górze do "opłacalnych" procedur należy np. endoprotezoplastyka. - Z kolei w pulmonologii to operacje pacjentów z rakiem płuc, podczas gdy leczenie POChP, czy zapalenia płuc - przynosi straty. W przypadku zapalenia płuc mamy do czynienia wręcz z absurdem, bo wycena jest niższa niż w przypadku zapalenia oskrzeli - podkreśla dyr. Sleiman.

- Jako szpital publiczny leczymy wszystkich chorych - obojętnie czy oznacza to zysk, czy stratę. Tymczasem mniejsze prywatne kliniki, które mają kontrakty z NFZ, zawierają umowy tylko na to, co im się opłaca - dodaje.

Chory może więc zgłosić się tam na operację, ale w przypadku powikłań jest już "podrzucany" do szpitala publicznego. - Widzimy tę praktykę od lat - zwraca uwagę dyrektor.

Stawki dla lekarzy będą "korygowane"

W szpitalu w Kaliszu szykują się zmiany dotyczące ginekologii i położnictwa. - Jeden ze specjalistów w skali roku zarabia ponad 2 mln zł, ale po analizach okazuje się, że w tym przypadku nie łączy się to z takimi zyskami dla szpitala jak np. w przypadku kardiologii. Te stawki w najbliższym czasie będą korygowane - zapewnia rzecznik.

- Ze stanowiska resortu zdrowia wynika, że wycofuje się z regulacji dotyczących kontraktów, a chce wprowadzać zmiany tylko w ustawie o minimalnym wynagrodzeniu. Nie wyobrażam sobie, żeby to było ostateczne stanowisko, bo w mojej ocenie nie mielibyśmy wówczas o czym rozmawiać - zaznacza w rozmowie z WP abcZdrowie Wojciech Wiśniewski z Federacji Przedsiębiorców Polskich.

- Nie może być tak, że regulacje wynagrodzeń dotyczą tylko pracowników zatrudnionych na umowy o pracę, bo to nasili jeszcze rozwarstwienie w wynagrodzeniach. Poza tym astronomiczne sumy, które wzbudzają dzisiaj najwięcej emocji, dotyczą umów cywilnoprawnych - dodaje.

Zwraca uwagę, że w innych krajach Europy są określone granice wynagrodzeń wszystkich lekarzy, np. w Wielkiej Brytanii w przeliczeniu na złotówki to 290-500 tys. brutto miesięcznie. - Z opublikowanego w połowie listopada raportu OECD wynika, że Polska ma o połowę więcej łóżek szpitalnych, niż wynosi średnia dla całego obszaru OECD. Utrzymujemy za dużo szpitali, a ich dyrektorzy muszą zabezpieczyć kadrę i zdarza się, że decydują się na bardzo niekorzystny dla szpitala podział środków - zaznacza Wiśniewski.

Dodaje, że w skrajnych przypadkach to nawet proporcje: 90 proc. dla lekarza, 10 proc. dla szpitala, ale taka "zachęta finansowa" nie zawsze poprawia dostęp do świadczeń. - Zwiększa natomiast ryzyko pracy "na akord", czyli byle jak najwięcej, ale nie zawsze w uzasadnionych sytuacjach - podsumowuje ekspert.

Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Źródła: 1. WP abcZdrowie 2. Raport OECD Health at a Glance 2025

Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.

Wybrane dla Ciebie
Wspiera jelita, serce i daje uczucie sytości. Po ten napój warto sięgać codziennie
Wspiera jelita, serce i daje uczucie sytości. Po ten napój warto sięgać codziennie
Farmaceutka ostrzega przed brakiem leku. "Mogą nie mieć ciągłego dostępu do terapii"
Farmaceutka ostrzega przed brakiem leku. "Mogą nie mieć ciągłego dostępu do terapii"
Do niedawna mieliśmy "zero" zachorowań. Obecnie chorują dziesiątki tysięcy osób
Do niedawna mieliśmy "zero" zachorowań. Obecnie chorują dziesiątki tysięcy osób
Innowacyjne terapie raka trzustki. "To może być największy od 30 lat krok w leczeniu"
Innowacyjne terapie raka trzustki. "To może być największy od 30 lat krok w leczeniu"
Wirus z dzieciństwa, rak w dorosłości? BK na celowniku naukowców
Wirus z dzieciństwa, rak w dorosłości? BK na celowniku naukowców
Powikłania po wypełniaczach. Jak ultrasonografia może im zapobiec?
Powikłania po wypełniaczach. Jak ultrasonografia może im zapobiec?
Leki, które mogą niszczyć kości. Ciche ryzyko, o którym warto wiedzieć
Leki, które mogą niszczyć kości. Ciche ryzyko, o którym warto wiedzieć
Pomagają sercu i poprawiają trawienie. Sięgaj po nie codziennie
Pomagają sercu i poprawiają trawienie. Sięgaj po nie codziennie
Kardiolożka ostrzega. To "subtelne objawy zawału", od razu wzywaj pomoc
Kardiolożka ostrzega. To "subtelne objawy zawału", od razu wzywaj pomoc
Wczesne wykrycie raka z krwi. Na czym polega test Galleri?
Wczesne wykrycie raka z krwi. Na czym polega test Galleri?
Świadczenie wspierające w 2026 roku. Nawet 4134 zł miesięcznie
Świadczenie wspierające w 2026 roku. Nawet 4134 zł miesięcznie
Smog dusi Polskę. Zagrożenie głównie w dwóch województwach
Smog dusi Polskę. Zagrożenie głównie w dwóch województwach