"Złamanie zasad". Kontrowersje wokół "wrzutki" PiS, aptekarze podzieleni
Senacka Komisja Zdrowia odrzuciła w poniedziałek "wrzutkę" o aptekach PiS, wskazując, że łamie konstytucję. Podzieleni są sami aptekarze. - Rozumiem obawy pacjentów, bo apel Pracodawców RP zagrał na emocjach, strasząc chorych, że nie będą mieli, gdzie kupić leków albo nie będzie ich na to stać - mówi Konrad Madejczyk, rzecznik Naczelnej Izby Aptekarskiej.
1. "Złamanie zasad konstytucji"
Chodzi o budzącą skrajne emocje poprawkę PiS do projektu ustawy o ubezpieczeniach eksportowych. Ma ona uszczelniać wprowadzoną w 2017 roku zasadę "Apteka dla aptekarza", która miała zapobiegać przejmowaniu aptek przez sieci.
W poniedziałek senacka Komisja Zdrowia odrzuciła poprawkę wskazując na bezprawny tryb wprowadzania zmian.
- To było ewidentne złamanie zasad legislacji i konstytucji. Zmiany zostały wprowadzone szybko, "na kolanie" i na dodatek znalazły się w projekcie ustawy, która nie ma nic wspólnego z prawem farmaceutycznym - podkreśla w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Alicja Chybicka, wiceprzewodnicząca Komisji Zdrowia, senator KO.
- Na podjęcie decyzji, które mogą zaważyć na losie wielu aptek, ich pracowników oraz pacjentów potrzeba czasu i opinii wszystkich środowisk. Środowisko pacjenckie nie zostało w ogóle wysłuchane. Podzielone jest środowisko aptekarskie, swoje argumenty mają też pracodawcy. To wymaga merytorycznej oceny - dodaje.
Głosowanie w Senacie zaplanowano na piątek.
Organizacje pacjenckie alarmują tymczasem, że to uderzenie w chorych, którzy mogą mieć przez to problem z dostępem do leków.
- Już sama filozofia tych zmian legislacyjnych, która odbywa się pod hasłem uszczelnienia zasady "Apteki dla aptekarza", uderza w pacjenta, bo apteka jako część systemu ochrony zdrowia powinna być przede wszystkim dla pacjenta. Tymczasem nad jego dobrem stawia się interesy biznesowe - podkreśla w rozmowie z WP abcZdrowie Stanisław Maćkowiak, prezes Federacji Pacjentów Polskich.
- Każde ograniczenie liczby aptek, przy i tak rosnących problemach z dostępnością leków, jeszcze tę dostępność ograniczy, tego efektu nie da się uniknąć. Dostawa i dystrybucja leków to naczynia połączone. Jeśli mamy coś zmieniać w systemie dystrybucji, to tak, aby go ulepszyć a nie ograniczyć - uważa prezes.
Chodzi o jeden z zapisów, który znalazł się w treści poprawki. Wskazuje on, że wojewódzki inspektor farmaceutyczny może cofnąć zezwolenie na prowadzenie apteki, jeśli jej przejęcie było niezgodne z prawem.
Obawy dotyczą nie tylko problemu z fizycznym dostępem do aptek, których może być mniej, ale też z dostępnością wynikającą z ceny leków, szczególnie tych bez recepty.
- Jeśli będzie mniejsza konkurencja, to ceny wzrosną, bo tak działa rynek - dodaje Maćkowiak.
2. Ucierpi pacjent?
Prezes FPP także krytykuje sposób wprowadzenia zmian poprzez "wrzutkę" poselską. Według niego powinien to być tryb standardowego procesu nowelizacji ustawy Prawo farmaceutyczne.
- Nie widzę tutaj zasadności tak pilnego działania, które wynikałoby z troski o bezpieczeństwo i dobro pacjenta - ocenia Maćkowiak.
- Takich decyzji, które mogą, jak słyszymy, zagrozić bezpieczeństwu lekowemu, nie powinno się wprowadzać poprzez "wrzutkę" poselską. Jak dotąd nie usłyszeliśmy też jednoznacznego zapewnienia, że pacjenci są bezpieczni i nie mają powodów do obaw. Dodatkowy chaos wprowadza fakt, że samo środowisko farmaceutyczne jest podzielone w opiniach. Komu w takiej sytuacji ma wierzyć pacjent? - zwraca uwagę Anna Śliwińska, prezes Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków.
- Pacjent nie będzie zagłębiał się w niuanse, które dotyczą działalności farmaceutów, bo nawet nie jest w stanie. Dla niego liczy się to, czy będzie miał dostęp do leków, czy też zostanie on ograniczony. A od momentu, kiedy te zmiany zostały przyjęte przez Sejm (13 lipca - red.), trafiają do nas liczne informacje, że pacjenci mogą na tym ucierpieć - dodaje Śliwińska.
Zaznacza, że w ciągu ostatnich lat dostęp do leków dla diabetyków się poprawił, a wiele z nich jest na liście antywywozowej (leki zagrożone brakiem dostępności, które nie mogą być wywożone za granicę).
- W przypadku takich preparatów, jak analogi GLP-1 (Ozempic i Trulicity - red.), problem nie zniknął, a pacjenci często w ogóle nie mogą ich zdobyć. Dlatego nadal apelujemy o merytoryczną dyskusję - zaznacza prezes.
O tym, że ucierpi pacjent, można też przeczytać w "Apelu środowiska aptekarzy i właścicieli aptek", pod którym podpisało się 187 podmiotów. Pełna treść jest dostępna na stronie internetowej Pracodawców Rzeczypospolitej Polskiej.
W ramach ogólnoplskiej kampanii "Apteka dla pacjenta! Stop drożyźnie lekowej!" Pracodawcy RP alarmują, że kontrowersyjna poprawka skutkować będzie "droższymi lekami, likwidacją tysięcy aptek, ograniczeniem dostępności leków, likwidacją miejsc pracy".
3. Uszczelnienie przepisów
Samorząd aptekarski stanowczo temu zaprzecza.
- Rozumiem obawy pacjentów, bo apel Pracodawców RP zagrał na emocjach, strasząc chorych, że nie będą mieli, gdzie kupić leków albo nie będzie ich na to stać. Tymczasem nie chodzi o ograniczanie wolności aptek, ale o ograniczenie obchodzenia prawa przez sieci, co się dzieje cały czas mimo wprowadzonych w 2017 roku przepisów "Apteka dla aptekarza" - zaznacza Konrad Madejczyk, rzecznik Naczelnej Izby Aptekarskiej.
Zwraca uwagę, że blisko 200 podmiotów, które podpisały się pod apelem, to w większości apteki sieciowe, a w Polsce działa ponad 12 tysięcy aptek.
- By obejść przepisy, przejmuje się apteki przez podstawione "słupy". Chodzi o to, by taki proceder ograniczyć do minimum. Dlatego trzeba było doprecyzować kryteria w prawie, które trzeba spełnić, by prowadzić aptekę, a także zwiększyć kary za ich omijanie (nawet do 5 mln zł - red.). Chodzi o to, by nie dopuścić do monopolu sieci aptecznych na rynku aptek, bo to mogłoby się stać źródłem prawdziwych problemów dla pacjentów, m.in. dyktowania cen leków, czyli w praktyce ich wzrostu - tłumaczy rzecznik.
Kryteria, na które wskazuje rzecznik, to prowadzenie apteki wyłącznie przez farmaceutę lub farmaceutów, którzy mają nie więcej niż cztery apteki, a także geograficzne - 3 tys. mieszkańców na jedną aptekę i odległość między placówkami co najmniej 500 metrów.
Co z obawami o zamykanie aptek?
- Kontrolą działalności aptek zajmuje się inspekcja farmaceutyczna i to ona może nakładać kary lub cofać zezwolenia, jeśli jakiś punkt nie działa zgodnie z prawem. Jest jednak wyraźny zapis, że ewentualne cofanie zezwoleń jest też rozpatrywane w kontekście interesu pacjenta, czyli m.in. dostępności do leków - tłumaczy Madejczyk.
Zaznacza też, że ceny leków refundowanych są stałe, więc nie ma zagrożenia, że wzrosną.
Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.