Złote algi w Odrze. Minister Moskwa uspokaja, ale eksperci ostrzegają: To mogą być też bruzdnice
We wtorek pisaliśmy o podejrzeniach znanej lekarki w sprawie skażenia Odry. Dr Magdalena Cubała-Kucharska zgłosiła się do naszej redakcji z informacją o tym, że złożyła zawiadomienie na policję. Jej zdaniem za katastrofę ekologiczną i tony śniętych ryb mogą być odpowiedzialne mikroorganizmy. Jak się okazuje, odważna teoria lekarki może okazać się trafnym tropem.
1. Bruzdnice odpowiedzialne za masową śmierć ryb?
Pierwsze śnięte ryby zaobserwowano już 26 lipca w Lipkach, na granicy woj. opolskiego i dolnośląskiego. Do 3 lipca wędkarze z Polskiego Związku Wędkarskiego (PZW) wyłowili osiem ton martwych ryb. W województwach zachodniopomorskim, lubuskim i dolnośląskim wprowadzono zakaz wstępu do Odry.
Prowadzone są liczne badania, w tym dodatkowe sekcje ryb i badania behawioralne, badania dna rzeki i zdjęcia satelitarne. Zwrócono się także o badania w laboratoriach zagranicznych. Pierwsze hipotezy o skażeniu Odry związane były z węglowodorami aromatycznymi i cyklicznymi, toksycznym rozpuszczalnikiem oraz rtęcią.
- Abyśmy mogli mówić na temat przyczyn zatrucia Odry, musielibyśmy mieć całkowity wgląd do szczegółowych analiz wody na przestrzeni sięgającej Zalewu Szczecińskiego i mam na myśli nie tylko parametry chemiczne wody, ale także i biologiczne - zwracał uwagę w rozmowie z WP abcZdrowie ichtiolog, dr hab. inż. Adam Tański z Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie.
Minister klimatu i środowiska Anna Moskwa powiedziała w środę rano w rozmowie z PAP, że badania zarówno wody, jak i ryb nie potwierdziły obecności toksyn. W międzyczasie okazało się, że trop, o którym wspomniała dr Cubała, jest prawdopodobną teorią.
Jak informuje niemiecki portal rbb24, naukowcy z berlińskiego Instytutu Ekologii Wód i Rybołówstwa Śródlądowego Leibniza, podejrzewają, że za masowym śnięciem ryb w Odrze może stać niezidentyfikowany dotąd gatunek toksycznych alg.
- Według niemieckich naukowców powodem katastrofy ekologicznej w Odrze może być tak zwana złota alga, która występuje jednak tylko w przypadku zasolenia wody - mówiła w TVN24 dr Alicja Pawelec, specjalistka do spraw ochrony wód z WWF. Dodała, że wciąż jednak poruszamy się w sferze hipotez.
Złota alga (Prymnesium parvum) to mikroskopijny gatunek alg, żyjących w szerokim zakresie temperatur wody i zasolenia. Choć początkowo nikt nie brał tej hipotezy na poważnie, to w czwartek po południu ministerstwo poinformowało, że potwierdziły się badania niemieckich naukowców.
Minister Anna Moskwa napisała w mediach społecznościowych: "Wyniki badań naszych ekspertów z Instytutu Rybactwa Śródlądowego wskazały obecność w wodzie z Odry mikroorganizmów (złotych alg). Ich zakwit może spowodować pojawianie się toksyn zabijających ryby i małże. Nie są szkodliwe dla człowieka. Wkrótce więcej informacji".
Wyniki badań naszych ekspertów z Instytutu Rybactwa Śródlądowego wskazały obecność w wodzie z Odry mikroorganizmów (złotych alg). Ich zakwit może spowodować pojawianie się toksyn zabijających ryby i małże. Nie są szkodliwe dla człowieka. Wkrótce więcej informacji.
— Anna Moskwa (@moskwa_anna) August 18, 2022
2. A co, jeśli to inne mikroorganizmy?
Jak widać, mamy pierwszy dowód na to, że to nie tylko człowiek, a i natura doprowadziły do skażenia Odry. Dr Cubała dodaje, że jej zdaniem trzeba zbadać próbki także pod kątem innych, toksycznych alg. Za katastrofę mogą odpowiadać bowiem także kolejne mikroorganizmy - bruzdnice (Dinoflagellata).
O tej hipotezie poinformowała policję, chcąc, by badania zostały zakrojone na szerszą skalę. Przyznała, że już zdawkowe informacje o oparzeniach skóry czy śmierci ryb, a także innych zwierząt były dla niej alarmujące.
- To nie jest tylko kwestia osobistych doświadczeń związanych z tym, co spotkało mnie na Kubie czy ze śmiercią ryb w oczku wodnym w moim ogrodzie. To też wiedza związana z tym, że od lat pracuję z amerykańskimi naukowcami. Oni mają dużo bardziej obszerną wiedzę na ten temat, bo problem zakwitu bruzdnic pojawia się na Florydzie czy w Północnej Karolinie - przyznaje ekspertka w rozmowie z WP abcZdrowie.
Dodaje, że to właśnie bruzdnice były powodem wymierania ryb w Finlandii w 2016 roku, a z kolei odławianie śniętych ryb w Ameryce spowodowało u rybaków nie tylko wystąpienie zmian skórnych, ale i objawów neurologicznych.
O zdanie zapytaliśmy też Adama Tańskiego, prof. ZUT z Katedry Hydrobiologii, Ichtiologii i Biotechnologii Rozrodu Wydziału Nauk o Żywności i Rybactwa Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie, który zwraca uwagę, że nawet jeżeli w wodach Odry są obecne bruzdnice, to nie są one jedyną przyczyną obecnej katastrofy.
- Jest mało prawdopodobne, by podejrzewać, że za obecną katastrofę ekologiczną odpowiadają bruzdnice, ponieważ początkowo wykryto w wodzie środki chemiczne i towarzyszył padającym rybom chemiczny zapach. Zatem w mojej opinii bruzdnice nie są przyczyną pierwotną zaistniałej sytuacji. Najwcześniej badane próbki wody wskazywały na skażenie chemiczne - tłumaczył prof. Tański, dodając, że w pewnych rejonach rzeki nie można mówić o jednym czynniku powodującym skażenie, ale wręcz "zespole czynników".
- Abyśmy mogli mówić na temat przyczyn zatrucia Odry, musielibyśmy mieć całkowity wgląd do szczegółowych analiz wody na przestrzeni sięgającej Zalewu Szczecińskiego i mam na myśli nie tylko parametry chemiczne wody, ale także i biologiczne – podkreśla ekspert.
Jeszcze przed nowym komunikatem od minister Anny Moskwy, zapytaliśmy ministerstwo, czy bada hipotezę podsuniętą przez dr Cubałę.
3. Ministerstwo odpowiada
W odpowiedzi otrzymaliśmy następującą wiadomość. Uprzedzamy - nie odpowiada na postawione przez nas pytania i jest dość zawiła.
"Uprzejmie informujemy, że spośród mikroorganizmów w kompetencji GIOŚ jest prowadzenie badań fitoplanktonu i fitobentosu. Fitoplankton jako multimetryczny indeks fitoplanktonowy (IFPL) dla rzek oraz indeks fitoplanktonowy dla polskich jezior (PMPL) obejmuje: obfitość lub liczebność, skład taksonomiczny, częstotliwość zakwitów i ich intensywność, biomasę. Fitobentos przedstawiany jako multimetryczny indeks okrzemkowy dla rzek (IO) i multimetryczny indeks okrzemkowy dla jezior (IOJ) obejmuje: obfitość lub liczebność, skład taksonomiczny (...) - czytamy.
"Zwracamy również uwagę, że Państwowa Inspekcja Sanitarna monitoruje wodę w kąpieliskach pod kątem występowania przekroczeń zanieczyszczeń mikrobiologicznych (Escherichia coli, enterokoki) oraz obecności w wodzie zakwitu sinic (smugi, kożuch, piana), rozmnożenia się makroalg lub fitoplanktonu morskiego lub obecność innych zanieczyszczeń, takich jak materiały smoliste, szkło, tworzywa sztuczne, guma oraz inne odpady (...)".
Czy ta odpowiedź satysfakcjonuje dr Cubałę? Ministerstwo nie odpowiedziało wprost na zadane pytanie, ale nietrudno domyślić się, że na ten moment takie badania nie są prowadzone.
Niestety, ekspertka przyznaje, że brak badania próbek na obecność bruzdnic wynika z prostego faktu: nie ma takich zaleceń w wytycznych, a co więcej - tego typu badania nie należą do najprostszych.
- W tej chwili wciąż mamy niewystarczającą technologię, żeby odkryć tego typu mikroorganizmy. Do tego są potrzebne bardzo dobre mikroskopy elektronowe o wysokiej rozdzielczości i specjalne techniki barwienia, potrzebne jest też poczynienie pewnych założeń badawczych, żeby móc pójść tropem tej tezy - mówi lekarka.
4. Dlaczego bruzdnice są groźne?
Dr Cubała tłumaczy, że pierwsze doniesienia na temat bruzdnic sięgają 2008 roku, a świat nauki obserwuje ich rozwój od zaledwie kilkunastu lat.
- Bruzdnice to organizmy prehistoryczne, można więc powiedzieć, że same algi są niezwykle stare, ale wiedza o nich - wciąż bardzo młoda - podkreśla ekspertka.
- Bruzdnice żywią się odchodami ryb. Gdy ryb jest dużo, a do tego panują warunki sprzyjające rozwojowi tych mikroorganizmów, takie jak podwyższona temperatura, czy wysokie stężenie fosforanów pochodzących z nawozów, algi atakują: zakwitają w wodzie i wypuszczają toksyny. Następstwem jest masowe śnięcie ryb. Zaraz po wymarciu ryb bruzdnice zmieniają swoją postać: otorbiają się, tworząc cysty i wnikają głęboko w muł, zatem są prawie niewykrywalne w wodzie - dodaje.
Zdaniem dr Cubały ta ogromna katastrofa ekologiczna będzie zbierać żniwo bardzo długo, a nawet jeśli szybko uda się potwierdzić hipotezę o toksycznych algach, to pozbycie się ich nie jest możliwe.
- Jeśli bruzdnice są obecne w Odrze, to pierwszym krokiem jest zbadanie tego tropu i potwierdzenie go. Ale kolejnym krokiem jest niestety pogodzenie się z tym i nauczenie koegzystowania z bruzdnicami. Niestety nie umiem sobie wyobrazić, by możliwa była całkowita eradykacja tego gatunku, natomiast społeczeństwo musi być świadome tego, jak się zachowywać w kontakcie z bruzdnicami - podsumowuje.
Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.