Coraz więcej Polaków ma ten problem. "Biorą nawet po kilkanaście leków"
Społeczeństwo starzeje się w szybkim tempie, a wraz z wiekiem rośnie ryzyko występowania wielu schorzeń jednocześnie. Choć problem miała częściowo rozwiązać opieka koordynowana w POZ, to wprowadzone zmiany mogą okazać się niewystarczające. - Jestem zwolennikiem pomysłu, aby pacjent, który dba o prawidłową masę ciała, stosuje się do zaleceń lekarza, sumiennie bierze leki i rezygnuje z używek, płacił znacznie niższą składkę zdrowotną - mówi dr Michał Domaszewski.
W tym artykule:
1,6 mld zł na dodatki za wielochorobowość
Aby poprawić jakość opieki nad tą grupą, od lipca 2023 roku poradnie POZ otrzymują specjalny dodatek finansowy, którego wysokość zależy od liczby schorzeń u pacjenta. Warunkiem uzyskania dodatku jest prowadzenie chorego w ramach POZ bez stałego odsyłania do specjalistów. Program obejmuje pięć kluczowych obszarów: kardiologię, diabetologię, pulmonologię, nefrologię i endokrynologię.
- Mamy około 6 tysięcy świadczeniodawców POZ i około 10 tys. miejsc udzielania świadczeń podstawowej opieki zdrowotnej. W 2024 roku NFZ za dodatki za wielochorobowość wypłacił 1,6 mld złotych- powiedział na posiedzeniu Podkomisji stałej do spraw organizacji ochrony zdrowia dyrektor Departamentu Lecznictwa w Ministerstwie Zdrowia Maciej Karaszewski.
Pojawiły się jednak głosy ekspertów, którzy byli zdania, że wprowadzone przez MZ zmiany nie są wystarczające, aby realnie i wymiernie wpłynąć na sytuację pacjentów. - To co dyrektor przedstawił, to jest oczywiście jakiś mechanizm płacenia za wielochorobowość, ale można troszkę odnieść niestety wrażenie, że to jest takie: płacimy za to i już nie mamy problemu. Chciałbym zapytać, jakie są ogólnie systemowe działania i rozwiązania, żeby tymi pacjentami z wielochorobowością dobrze się zaopiekować. Jak zdefiniowane zostały cele dla zarządzania tymi wielochorobowościami i osiągnięcia dobrego stanu zdrowia dla tych pacjentów? Jak mierzymy sukces tych działań? – pytał Krzysztof Zdobylak, ekspert ds. transformacji Naczelnej Izby Lekarskiej.
Coraz więcej wielochorobowości
Jak przekazał na posiedzeniu dyrektor Departamentu Lecznictwa w MZ, w Polsce współwystępowanie co najmniej dwóch przewlekłych chorób dotyczy 70,9 proc. osób w wieku 55-59 lat, ponad 88 proc. w wieku 65-79 lat oraz niemal 84 proc. w wieku powyżej 80. r.ż.
Główne czynniki ryzyka to nie tylko wiek, ale także:
niska aktywność fizyczna,
palenie tytoniu.
Co ciekawe, dane wyróżniają tu także czynniki społeczne, które obejmują niski poziom wykształcenia, bezrobocie, a także ograniczone wsparcie społeczne. Również schorzenia psychiczne i traumatyczne doświadczenia życiowe dodatkowo zwiększają ryzyko zachorowania na kilka chorób jednocześnie.
- Wielochorobowość w dalszym ciągu jest problemem dotyczącym głównie starszych, ale to wynika również z niechęci do badania się. Dopóki pacjent jest młody, objawy nie są zbyt dotkliwe, odwleka wizytę u lekarza. Z wiekiem jednak organizm, obarczony kilkoma schorzeniami, funkcjonuje coraz gorzej i dopiero wtedy zaczyna się leczenie - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie lekarz rodzinny Michał Domaszewski.
- Najczęściej diagnozowane razem są dziś cukrzyca typu 2, dyslipidemia, nadciśnienie i choroba niedokrwienna serca, z reguły na tle otyłościowym - wylicza.
Lekarz wyjaśnia, że leczenie otyłości na poziomie przyczynowym jest w naszym kraju bardzo słabe. - Mamy już skuteczne leki, ale są one kosztowne i często kiepsko dostępne. Co więcej, brakuje nam też lepszego dostępu do dietetyków i psychodietetyków. Nie wygląda to dobrze, bo jeśli nie wyeliminujemy przyczyny, to i leczenie powikłań, a więc np. nadciśnienia, nie będzie do końca skuteczne - dodaje lekarz.
Farmakoterapia pod lupą
Jednym z najtrudniejszych aspektów leczenia pacjentów z wielochorobowością jest farmakoterapia. Często zdarza się, że chorzy przyjmują jednocześnie wiele leków, co niesie ze sobą ryzyko interakcji i powikłań. Eksperci apelują o większe zaangażowanie lekarzy POZ i farmaceutów w kontrolę list leków przyjmowanych przez pacjentów.
- Pacjenci z wielochorobowością zgłaszają się regularnie po kilka, a nawet kilkanaście leków, które mają przyjmować na stałe. Do tego dochodzą suplementy, po które sięgają bardzo chętnie, niestety, na własną rękę - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie farmaceutka Dominika Lewandowska.
Zdaniem ekspertki, wiele suplementów jest reklamowanych jako "remedium na wszystko" - a tego właśnie szukają przewlekle chorzy z kilkoma diagnozami.
- Pacjenci, którzy już mają zdiagnozowane choroby sercowo-naczyniowe, najczęściej sięgają po magnez, potas, witaminę D3, kwasy omega-3, czasem koenzym Q10. Przez pewien czas popularny był też miłorząb. U tych z cukrzycą jest wielkie zainteresowanie berberyną i morwą białą - wylicza farmaceutka.
- Nadal łapiemy się na to, że wszystko rozwiąże za nas "magiczna tabletka", a nie zmiana diety czy stylu życia. Prawda jest jednak taka, że trochę się w ten sposób oszukujemy, bo suplementy nic nam nie dadzą, jeśli np. przy nadciśnieniu wciąż będziemy nieodpowiednio jeść i mało się ruszać - dodaje.
Zdaniem ekspertów, kluczowe jest podejście profilaktyczne: promowanie aktywności fizycznej, zdrowej diety oraz szczepień ochronnych, zwłaszcza wśród seniorów. Dr Domaszewski podkreśla jednak, że jedynym skutecznym sposobem na zmotywowanie pacjentów do profilaktyki, jest metoda "kija i marchewki".
- Jestem zwolennikiem pomysłu, aby pacjent, który dba o prawidłową masę ciała, stosuje się do zaleceń lekarza, sumiennie bierze leki i rezygnuje z używek, płacił znacznie niższą składkę zdrowotną niż ten, który tego nie robi. Nie chodzi o to, żeby karać, ale motywować, bo nie jest tajemnicą, że to właśnie choroby sercowo-naczyniowe czy metaboliczne stanowią dziś ogromne obciążenie systemu opieki zdrowotnej - zaznacza lekarz.
Aleksandra Zaborowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła
- NFZ
- MZ
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.