Czwarta fala zbierze wiele niepotrzebnych zgonów. "Podążamy śladem Rosji, a nie Wielkiej Brytanii"
Czwarta fala nabiera rozpędu, a skala zjawiska jest zaskakująca nawet dla ekspertów, którzy bacznie śledzili przyrosty od tygodni. Ich zdaniem przed nami nie tylko fala zachorowań, ale i fala zgonów, podobnie jak w Rosji.
1. Szybki przyrost
- My oczywiście spodziewaliśmy się jesiennej fali, ale nie jej narastania w takim zakresie w krótkim okresie – powiedziała w rozmowie z PAP prof. Joanna Zajkowska, z białostockiego szpitala.
Eksperci są zgodni – czwarta fala zbierze niemałe żniwo, zwłaszcza wśród tych, którzy są przekonani, że COVID-19 nie jest zagrożeniem.
Żebyśmy mogli poczuć się bezpiecznie, konieczne jest uzyskanie odporności stadnej – częściowo plany pokrzyżował nam wariant Delta. W jego przypadku odporność musi nabyć około 85-90 proc. populacji. W tym momencie odporność nabyło 70 proc. z nas. To za mało.
Przy tym tempie zachorowań należy liczyć się, że ozdrowieńców niedługo będzie dużo więcej, ale wirusolodzy zgodnie przyznają – nie tędy droga. Odporność naturalna poza tym, że może w kontekście trwałości nie być wystarczająca, dodatkowo wiąże się z dużym ryzykiem.
Jakim? Oczywiście ryzykiem ciężkiego przebiegu, hospitalizacji i wreszcie zgonu z powodu COVID-19. Alternatywą jest szczepienie – jedyna w pełni bezpieczna, a zarazem skuteczna droga nabywania odporności.
Eksperci podkreślają – zawsze jest dobry czas na szczepienie. Ale nie zwlekajmy zbyt długo.
- Z jednej strony na szczepienie nigdy nie jest za późno, ale w pewnym sensie optymalny czas już minął. Biorąc pod uwagę przerwę między dwiema dawkami - czyli minimum trzy tygodnie plus dodatkowe dwa tygodnie na zbudowanie odporności, to już daje pięć tygodni. W tej chwili jest druga połowa października, widzimy, że liczby zakażeń niemal się podwajają z tygodnia na tydzień, więc trudno przewidzieć, jaki wysoko będzie się rozwijała epidemia i jaki będzie odsetek zachorowań za pięć tygodni, nawet dla osób, które się teraz zaszczepią – ostrzega w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska, wirusolog z UMCS w Lublinie.
2. Niebezpieczny wzorzec
Wirusolog, prof. Włodzimierz Gut porównał dwa modele walki z pandemią – brytyjski i rosyjski.
"W Anglii choruje bardzo dużo, ale umiera niewielu. W Rosji choruje czasami nawet mniej niż w Anglii, ale umiera wielokrotnie więcej. Naśladujemy Rosjan" – powiedział w rozmowie z "Faktem" ekspert.
Duża liczba zgonów spowodowanych COVID-19 w Rosji to skutek niskiej wyszczepialności – obecnie niespełna 33 proc. społeczeństwa jest tam w pełni zaszczepione, podczas gdy w Wielkiej Brytanii – niespełna 67 proc. To ogromna przepaść, która przekłada się na liczbę zgonów.
"W Wielkiej Brytanii przy dużym wzroście zakażeń – to skutek między innymi eksperymentu polegającego na zlikwidowaniu obostrzeń – jest niewielka liczba hospitalizacji i zgonów, co wynika z ochrony, którą daje większa liczba zaszczepionych" – dodaje prof. Gut.
Czy jest szansa na zmianę taktyki w Polsce? Wydaje się, że obecnie jesteśmy pomiędzy – z niespełna 53-procentową wyszczepialnością. Prawdopodobnie więc, tak jak podkreślają to od dawna eksperci, mając broń do walki z COVID-19, przyszłość spoczywa w naszych rękach.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Rekomendowane przez naszych ekspertów
Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.