Ernest Kawa o roli fryzjerów. "Fryzjer też powinien mieć wiedzę o zdrowiu"
Czasem to fryzjer jako pierwszy jest w stanie dostrzec niepokojącą zmianę na głowie klienta, o której ten nie miał pojęcia. Poinformowanie o niej daje szanse, że groźny nowotwór zostanie wykryty jeszcze na wczesnym etapie. Na temat kampanii "Stylista Zdrowia", zainicjowanej przez Instytut Fale Loki Koki, rozmawiamy z mistrzem fryzjerstwa Ernestem Kawą.
Anna Piątkowska-Borek, WP abcZdrowie: Czym właściwie jest "Stylista Zdrowia"?
Ernest Kawa, ambasador programu "Stylista Zdrowia": To kampania społeczna, której głównym celem jest podnoszenie świadomości fryzjerów i zwrócenie ich uwagi na problemy skórne, z jakimi mogą zmagać się klienci, niekoniecznie o nich wiedząc. Inspiracją do jej zainicjonowana była historia mojej klientki i to, co wydarzyło się w moim salonie po pandemii.
A co dokładnie się wydarzyło?
Po pandemii przyszła do mnie stała klientka, którą znam od lat. Przez dłuższy czas jednak się nie widzieliśmy – w czasie pandemii salony fryzjerskie były zamknięte, nieczynne były też teatry, a w jednym z nich pracowała. Tak się złożyło, że dość długo nie korzystała z usług fryzjera. Przyszła do salonu, gdy na nowo otworzono teatry. Chciała się ostrzyc. Wtedy zauważyłem, że na jej głowie jest zmiana, której wcześniej nie miała. Ona o niej nie wiedziała. Nie wyczuła jej pod palcami, czesząc się. Nie było też szans, by dostrzegła ją wzrokiem.
Ta zmiana była groźna?
Niestety tak. Gdy powiedziałem klientce, co zauważyłem, poszła na konsultacje do lekarza. Po wycięciu zmiany okazało się, że to złośliwy nowotwór. Wtedy zaczęły się badania.
Na szczęście dziś możemy mówić, że jest już po wszystkim. Ponieważ rak został rozpoznany na bardzo wczesnym etapie. Nie zdążył się rozprzestrzenić, więc obyło się bez poważniejszego leczenia. To był właściwie ostatni moment. Wtedy dowiedziałem się, że nowotwór złośliwy skóry jest najbardziej agresywnym rakiem, ale łatwo go wyleczyć, jeśli zostanie wycięty w odpowiednim momencie.
Później miał pan też inne podobne przypadki?
Tak. Wiem, że niektóre zmiany zostały wycięte. Wiele klientek nie wiedziało, że ma cokolwiek na głowie. Ta kampania naprawdę ma sens. Mało tego. Jak startowaliśmy ze "Stylistą Zdrowia", otrzymywałem wiele informacji od fryzjerów, że zaczęli zwracać uwagę na skórę głowy klientów. I dzięki temu wiele osób poszło do lekarza, a ten sprawdził zmianę i postawił diagnozę.
Dlatego tak ważna jest czujność fryzjerów na różne znamiona na skórze głowy.
Dokładnie. I kampania "Stylista Zdrowia" właśnie temu służy, by uwrażliwić fryzjerów na wszelkie zmiany na skórze głowy klientów i mówić o nich. Myśląc o raku skóry, nie bierzemy pod uwagę skóry głowy. Rzadko kto ma świadomość, że zmiana może się pojawić na głowie. A ona bardzo często tam właśnie jest.
Kilka dni temu, gdy mówiłem jednej z klientek o kampanii "Stylista Zdrowia", powiedziała, że ona w tym tygodniu badała znamiona u dermatologa. I nawet nie pomyślała, by powiedzieć lekarce, by ta obejrzała skórę głowy. Lekarka też tego sama z siebie nie zrobiła. Fryzjer jest natomiast jedyną osobą, która widzi w całości skórę głowy. I jeśli zauważy na niej różne znamiona, powinien o nich powiedzieć.
To ogromna odpowiedzialność.
Zdecydowanie tak. Ważne jest, by fryzjerzy wiedzieli, jak właściwie reagować i jak odpowiednio rozmawiać z ludźmi. Przed rozpoczęciem kampanii psycholog wyjaśnił nam, w jaki sposób przekazywać te informacje klientom. Sam na początku bardzo źle się czułem z tym, że powiedziałem swojej klientce tę straszną wiadomość. Chciałem dowiedzieć się, jak na przyszłość mam rozmawiać o znamionach, które zauważę.
Fryzjerzy zazwyczaj są dobrymi słuchaczami, łatwo nawiązują kontakty. Wydawałoby się, że przekazywanie informacji dotyczących zdrowia również nie sprawi kłopotu.
Łatwość nawiązywania kontaktów to jest część naszego zawodu. Fryzjer bardzo często rozmawia na różne tematy z klientem, ale zazwyczaj nie porusza takich istotnych kwestii, jak skóra i jej zdrowie.
Poza tym muszę przyznać, że wcześniej byłem przekonany, że jeśli widzę coś na skórze głowy klienta, to on na pewno wie, że taką czy inną zmianę ma. Myślałem, że nie muszę o tym mówić. Okazało się, że jednak nie zawsze klient zdaje sobie sprawę z istnienia różnych znamion na ciele. Dlatego ważne jest informowanie, nawet jeśli nam się wydaje, że dana osoba o nich wie.
Jak zmienił się zawód fryzjera na przestrzeni lat?
Myślę, że ten zawód cały czas ewoluuje. Kiedyś fryzjer świadczył usługi związane ze ścinaniem włosów czy brody. W tej chwili powinien mieć wiedzę nie tylko dotyczącą mody, ale i zagadnień psychologicznych, zdrowotnych.
Nie ma nic ważniejszego niż zdrowie i życie. Te wartości zawsze będą ważniejsze niż fryzura na głowie czy dobrze ostrzyżona broda. Fryzjerzy bardzo duży nacisk kładą na szkolenia ze strzyżenia, z koloryzacji, z obsługi klienta, z bardzo wielu różnych rzeczy, a nie szkolą się z tego, jak informować o znamionach, które mogą być niebezpieczne. Mamy katalogi fryzur, a nie mamy broszur wyjaśniających, które znamiona są łagodne, a które nie. Oczywiście nie my podejmujemy decyzję, nie stawiamy diagnozy, ale ważne żebyśmy uczulali klientów na takie ewentualności.
Sprawdzenie skóry głowy pod kątem znamiom powinno być priorytetem. Dopiero później można dobierać fryzurę do kształtu twarzy.
Do kogo skierowany jest program "Stylista Zdrowia"?
Właściwie to do całej branży beauty. Fryzjerów, barberów, kosmetyczek, osób zajmujących się head spa, czyli wykonujących m.in. masaże głowy i twarzy. Chcemy, by kampania trafiła do wszystkich, którzy zawodowo mają do czynienia ze skórą i ją obserwują. Chcemy uświadomić całej branży beauty, że zabiegi upiększające nie są tak ważne, jak ważna jest profilaktyka i zwracanie szczególnej uwagi na to, by wyłapywać te przypadki, które mogą być niebezpieczne dla zdrowia i życia.
Rozmawiała Anna Piątkowska-Borek, dziennikarka Wirtualnej Polski
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.