Nie podróżowała, a ma bakterię cholery. Zakaźnik wymienia możliwe przyczyny
Na wyniki badań, które ostatecznie potwierdzą lub wykluczą zachorowanie na cholerę u pacjentki ze Stargardu, trzeba poczekać kilka dni. - Nawet jeśli ten przypadek nie zostanie potwierdzony, nie oznacza to, że o chorobie mamy zapomnieć. Należy zachować czujność, bo nigdy nie można wykluczyć, że dojdzie do epidemii - zaznacza prof. Joanna Zajkowska z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.
Źródła zakażenia cholerą
Jak pisaliśmy w niedzielę, u pacjentki ze Stargardu wykryto bakterię cholery. Kobieta przebywa w szpitalu, ale jej stan jest stabilny. - U pacjentki wykryto materiał genetyczny vibrio cholerae. To znaczy, że mamy wyłącznie wykrycie bakterii. Nie mamy wykrytej toksyny - tłumaczył prof. Miłosz Parczewski, konsultant krajowy ds. chorób zakaźnych z Samodzielnego Publicznego Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Szczecinie podczas spotkania dla mediów.
Prof. Joanna Zajkowska tłumaczy, jakie mogą być faktycznie źródła zakażenia tą chorobą, przy czym zastrzega, że na razie to tylko hipotezy.
- Cholera należy do tzw. chorób brudnych rąk, więc najczęstsza droga zakażenia to droga pokarmowa, przy braku higieny osobistej, ale też braku higieny przy przygotowywaniu jedzenia. Źródłem może być też woda skażona szczepami przecinkowca cholery, które produkują enterotoksynę, bo tylko one mogą wywołać cholerę - zaznacza w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Joanna Zajkowska z Kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, podlaska konsultant w dziedzinie epidemiologii.
- W przypadku osoby, która nie wyjeżdżała, czyli sytuacji, z jaką mamy teraz do czynienia przy podejrzeniu cholery, możemy myśleć np. o spożyciu ryb, które w sklepie lub na targu leżały na lodzie przygotowanym ze skażonej wody. Takie produkty mogą być przecież przywożone do Polski. Ryzyko rośnie, jeśli takie potrawy spożywamy na surowo lub ich nie dogotujemy - dodaje lekarka.
Ekspertka wskazuje, że nie można też wykluczyć, że ktoś, kto był nosicielem bakterii, mógł zanieczyścić żywność przy przygotowywaniu, nie zachowując odpowiedniej higieny. - Taka sytuacja jest jednak mało prawdopodobna, bo takie sytuacje zdarzają się na ogół w krajach o niskim standardzie sanitarnym - wyjaśnia ekspertka.
"Choroba katastrof i kataklizmów"
Prof. Zajkowska zaznacza, że dopóki nie będzie potwierdzenia, że mamy do czynienia ze szczepem enterotoksycznym, nie możemy wskazywać jednoznacznie na żadną przyczynę.
- Dopiero po potwierdzeniu rozpocznie się dochodzenie środowiskowe, będzie też analizowana żywność, którą spożywała seniorka - tłumaczy lekarka.
- Jednak w moim przekonaniu zakażenie enterotoksycznym szczepem nie potwierdzi się, bo w Polsce od lat nie było takich przypadków. Co jakiś czas identyfikujemy w Polsce bakterie cholery, ale do tej pory żadne nie należały do szczepów produkujących toksynę - podkreśla.
Wyjątkiem jest potwierdzony w 2019 roku przypadek, ale jak przypomina prof. Zajkowska, dotyczył on zakażenia przywleczonego z zagranicy przez marynarza (według informacji na gov.pl cholera występuje epidemicznie w wielu krajach rozwijających się, ostatnie ogniska odnotowano na Haiti, w Ghanie, Meksyku i Jemenie).
- Cholera to choroba katastrof, kataklizmów czy konfliktów wojennych, bo wtedy bardzo łatwo o zniszczenie infrastruktury, która zabezpiecza wodę przed skażeniem. Jeśli mamy złe warunki sanitarno-higieniczne plus duże zagęszczenie ludzi, to ryzyko może być znacznie większe - tłumaczy prof. Zajkowska.
Jeśli już jednak dojdzie do zakażenia, może się ono szybko rozprzestrzeniać. - Świetnym przykładem jest Haiti, gdzie cholery nie było przez sto lat, a po trzęsieniu ziemi zakażeń zaczęło przybywać lawinowo i do dzisiaj tlą się tam ogniska tej choroby - zwraca uwagę ekspertka.
Grozi nam epidemia?
- Nawet jeśli podejrzewany obecnie przypadek cholery nie zostanie potwierdzony, nie oznacza to, że o chorobie mamy zapomnieć. Wręcz przeciwnie - zaznacza prof. Zajkowska.
Wyjaśnia, że takie bakterie mogą się namnażać np. w płytkiej wodzie morskiej, a konkretnie w miejscach, gdzie woda z rzeki łączy się z morską. - Może dochodzić do wymiany materiału genetycznego między bakteriami żyjącymi w planktonie. Ich namnażaniu sprzyja też wysoka temperatura. Należy zachować czujność, bo nigdy nie można wykluczyć, że dojdzie do epidemii - zaznacza prof. Zajkowska.
Lekarka wskazuje, że główną przyczyną powrotu tzw. zapomnianych chorób (dotyczy to także błonicy czy odry) jest ignorowanie szczepień, a także masowe przemieszczanie się turystów, a wręcz rosnąca z roku na rok mobilność, która sprzyja przywlekaniu zakażeń. - Na to nakłada nam się wakacyjny luz i zapominanie o profilaktyce, omijaniu ryzykownych potraw czy miejsc i brak higieny - zaznacza lekarka.
Przeciwko cholerze można się zaszczepić, korzystając z jednej z dwóch dostępnych w Polsce doustnych szczepionek. - Szczepienie jest płatne, można je zrealizować w dowolnym gabinecie, który wykonuje szczepienia - wyjaśnia prof. Zajkowska. Koszt jednej dawki to 300-450 zł.
Źródło: WP abcZdrowie
Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.