Trwa ładowanie...

Nie pokazuj w sieci zaświadczenia o szczepieniu. Oszuści tylko na to czekają

Nie pokazuj w sieci zaświadczenia o szczepieniu. Oszuści tylko na to czekają
Nie pokazuj w sieci zaświadczenia o szczepieniu. Oszuści tylko na to czekają (Getty Images)

W ostatnich tygodniach w sieci popularne stało się publikowanie zaświadczeń o odbytym szczepieniu. Specjaliści zajmujący się ochroną danych osobowych ostrzegają przed wstawianiem takich zdjęć, ponieważ mogą zostać wykorzystane przez oszustów.

spis treści

1. Publikowanie zaświadczeń o szczepieniu na COVID trendem na całym świecie

Publikowanie zaświadczeń o odbytym szczepieniu stało się popularne na całym świecie. Przed na pozór niewinnymi zdjęciami ostrzega jednak jeden z niemieckich specjalistów od ochrony danych.

- Wszyscy użytkownicy powinni mieć na uwadze, że to bardzo wrażliwe dane, do których w ten sposób zyskują dostęp nie tylko ich znajomi, ale też obce osoby oraz same platformy społecznościowe - powiedział w rozmowie z agencją dpa (Deutsche Presse-Agentur) ekspert z Hamburga, Johannes Caspar.

Zobacz film: "Prof. Flisiak: szczepienie jest przyspieszeniem nabycia odporności"

Caspar wyjaśnia, że fotografie mogą posłużyć do fałszowania dokumentów. Na zaświadczeniu znajdują się pieczątki lekarzy, a także numery serii szczepionek. Takie dane mogą posłużyć oszustom do podrabiania zaświadczeń o szczepieniach na COVID-19 i sprzedawania ich na czarnym rynku.

Kilka dni temu funkcjonariusze Krajowego Urzędu Kryminalnego Dolnej Saksonii namierzyli oszustów, którzy sprzedawali podrabiane paszporty szczepionkowe. Za jeden dokument trzeba było zapłacić od 99 do 250 euro.

Nie pokazuj w sieci zaświadczenia o szczepieniu. Oszuści tylko na to czekają
Nie pokazuj w sieci zaświadczenia o szczepieniu. Oszuści tylko na to czekają (Getty Images)

2. Fałszywe zaświadczenia o testach na COVID-19

W sieci kwitnie także handel fałszywymi wynikami testów na COVID-19. Od ogłoszeń w stylu "Negatywny wynik testu na COVID-19 w 24h. Bez wychodzenia z domu" roi się na stronach lokalnych portali. Wystarczy napisać maila na adres podany w ogłoszeniu i zapłacić 150 zł.

Na tych dokumentach także widnieje autentyczna pieczątka i podpisy lekarzy. Naszej dziennikarce Tatienie Kolesnychenko udało się dotrzeć do lekarza, którego pieczątka widnieje na fałszywym zaświadczeniu. Nie był zaskoczony.

- Już pod koniec ubiegłego roku dowiedziałem się, że moja pieczątka jest wykorzystywana do fałszowania testów. Od razu zgłosiłem sprawę na policję. Jest to bardzo niekomfortowa dla mnie sytuacja, ale nie mam na to wpływu - mówi lekarz, prosząc o zastrzeżenie imienia i nazwiska.

Policjanci ostrzegają, że za tego typu nieuczciwość można usłyszeć dwa zarzuty: fałszerstwa dokumentacji medycznej i stwarzania zagrożenia epidemicznego.

- Znane mi są przypadki, w których po wykryciu takiego fałszerstwa osoby podejrzane automatycznie trafiły do aresztu na 48 godzin. Szybko postawiono im zarzuty - powiedział w rozmowie z WP abcZdrowie dr Tomasz Anyszek, pełnomocnik zarządu ds. medycyny laboratoryjnej w Diagnostyka sp. z o.o.

- Możemy trafić nawet na kilka lat do więzienia. Tak samo dzieje się w przypadku osoby, która chciałaby się takim zaświadczeniem posłużyć - dodaje Antoni Rzeczkowski z Komendy Głównej Policji.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze