Po e-papierosy sięga nawet 70 proc. nastolatków. "Łatwiej je ukryć przed rodzicami"
Nowelizacja ustawy dotyczącej sprzedaży e-papierosów oraz woreczków nikotynowych nieletnim czeka już tylko na podpis prezydenta. Zdaniem ekspertów, to dobra wiadomość, ponieważ po produkty nikotynowe sięga coraz więcej nastolatków. I robią to coraz częściej, bez żadnej kontroli.
W tym artykule:
E-papierosy wyparły tytoń w szkołach
Jak wynika z tegorocznego raportu ESPAD "Używanie alkoholu i narkotyków przez młodzież szkolną", odsetek młodzieży sięgającej po tradycyjne papierosy tytoniowe znacząco się zmniejszył. W 2003 roku zaledwie 33,3 proc. młodzieży w wieku 15-16 lat deklarowało, że nigdy nie próbowało papierosa. W 2024 roku - już 61,4 proc. Ten potencjalnie pozytywny trend jest jednak niczym innym jak zmianą preferencji co do produktu.
W 2019 roku 56,3 proc. 15-16-latków deklarowało, że przynajmniej raz w życiu sięgnęło po e-papierosa. W przeciągu następnych 5 lat odsetek ten wzrósł do 56,7 proc., a w starszej grupie (17-18 lat) wynosi już 69,5 proc. Co więcej, ponad połowa respondentów ze starszej grupy zadeklarowała, że przynajmniej raz sięgnęła po e-papierosa na przestrzeni ostatnich 30 dni.
- Nie odrzucają silnym zapachem i nie zostawiają go na dłoniach, włosach czy odzieży. Są znacznie bardziej atrakcyjne, bo łatwiej je ukryć przed rodzicami. Wielu moich pacjentów w wieku szkolnym deklaruje, że po nie sięga. Temu trendowi na pewno służy też fakt, że e-papierosy, "white snusy" czy vape’y są łatwo dostępne i nawet wyglądają tak, że mogą na pierwszy rzut oka nie wzbudzić podejrzeń dorosłego - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie psycholożka i terapeutka młodzieży Zuzanna Kamińska.
To, że młodzież chętnie sięga po tego typu używki, potwierdzają też sprzedawczynie w sklepach z bliskiego sąsiedztwa szkół. Zapytałam o to w trzech różnych sklepach w promieniu 700-800 metrów od szkoły podstawowej na warszawskich Bielanach.
- Przychodzą cały czas te same twarze, więc palą dużo. Mówimy tu o pełnoletnich, ale zdarza się, że kątem oka widzimy, że za sklepem oddają je kolegom. Gdy mamy podejrzenie, że kupują dla kogoś innego, nie wydajemy. Wtedy się często płoszą, ale w wielu przypadkach nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy na pewno nie kupują dla siebie. Jeśli mają dowód, w sklepie są sami, to nie możemy odmówić - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie kasjerka sklepu dużej sieci.
Co ciekawe, sprzedawcy wiedzą już, że nawet jeśli oni nie sprzedadzą nastolatkowi produktu, nabędzie go w internecie. - Chętnie próbują tych "snusów". Nie wiem, jak to w prawie wygląda, ja mam od szefa przykaz, żeby pytać o wiek. Ale jak kilka razy odmówiłam sprzedaży, to słyszałam, jak tam sobie szeptali: "dobra, kupisz w necie" - relacjonuje inna sprzedawczyni w osiedlowym sklepie monopolowym.
To, że zakup przez internet bez weryfikacji wieku jest możliwy i zupełnie bezproblemowy, sprawdziłam sama. Od tamtego eksperymentu minęło jednak kilka miesięcy, a parlament zabrał się w końcu za wprowadzenie zmian mających na celu ograniczenie dostępu do nowoczesnych produktów nikotynowych dla młodzieży - choć niektóre z nich nie miały dotąd nawet żadnej definicji prawnej. Zatwierdzony zarówno przez Sejm, jak i Senat, projekt nowelizacji Ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych czeka obecnie tylko na podpis prezydenta.
Prawo nie nadążało za producentami
Tzw. ustawa tytoniowa, jak wskazuje nazwa, definiowała dotąd przede wszystkim produkty, których działanie oparto na spalaniu tytoniu. Kiedy producenci wyeliminowali tytoń na rzecz syntetycznej nikotyny, zaczęła się wolna amerykanka, a nowe produkty przez pewien czas funkcjonowały w lukach prawnych. Przykładowo, "white snus", czyli woreczek z syntetyczną nikotyną (w Polsce dostępne są tylko takie) nie miał żadnej definicji w polskim prawie.
Najważniejszą zmianą wynikającą z nowelizacji ustawy ma być jasno sformułowany zakaz sprzedaży wszystkich rodzajów e-papierosów oraz woreczków nikotynowych (tzw. white snusów) osobom poniżej 18. roku życia. Dotyczy to zarówno produktów zawierających nikotynę, jak i tych beznikotynowych.
Zakaz obejmuje także sprzedaż e-papierosów i woreczków nikotynowych w miejscach publicznych, takich jak szkoły, placówki oświatowe, obiekty sportowe i rekreacyjne, a także w automatach i systemach samoobsługowych.
Kolejnym istotnym elementem nowelizacji jest całkowity zakaz sprzedaży e-papierosów i woreczków nikotynowych na odległość, w tym przez internet.
Czy e-papierosy są mniej szkodliwe? Młodzi lubią tak myśleć
Resort zdrowia, uzasadniając zmiany, podkreśla, że e-papierosy - niezależnie od składu - stanowią poważne zagrożenie dla zdrowia publicznego. Większość z nich zawiera silnie uzależniającą nikotynę oraz inne substancje chemiczne o nieznanych jeszcze skutkach długoterminowych. Jak jednak mówi w rozmowie z WP abcZdrowie lek. Tomasz Karauda, specjalista chorób płuc z Kliniki Pulmonologii USK nr 1 w Łodzi, zarówno młodzi, jak i dorośli, wolą myśleć, że e-papieros jest mniej szkodliwy niż tradycyjny "skręt tytoniowy".
- W świetle dostępnych badań możemy wstępnie stwierdzić, że papierosy klasyczne faktycznie są bardziej szkodliwe dla zdrowia od e-papierosów. Mają przede wszystkim więcej kancerogenów, a więc substancji, które mogą prowadzić do rozwoju nowotworów i działają toksycznie na układ oddechowy. Nie oznacza to jednak, że e-papierosy są zdrowe czy nieszkodliwe, a tak o nich lubią myśleć zarówno młodzi, jak i dorośli, którzy po nie sięgają - podkreśla lekarz.
Jak wyjaśnia, e-papierosy, podgrzewacze tytoniu czy vape’y są produktami na tyle nowymi, że liczba badań na ich temat jest jeszcze ograniczona. Chodzi zwłaszcza o takie badania, które wykazywałyby perspektywę czasową.
- Przypominam, że kilka dekad temu lekarze nawet zalecali pacjentom papierosy m.in. na uspokojenie, utratę wagi czy obniżenie poziomu stresu. Były one szeroko reklamowane, a o szkodliwości mówiło się niewiele. Ta narracja zmieniła się, dopiero gdy wyszły badania ujęte w perspektywie czasowej. Warto też wspomnieć, że Chińczycy, którzy sami wynaleźli e-papierosy i ich warianty, sami już dążą do ograniczenia ich dostępności, a początkowo też widzieli w nich "zdrowszą alternatywę" - przywołuje lek. med. Tomasz Karauda.
Na niekorzyść nowoczesnych produktów nikotynowych wskazuje też częstotliwość sięgania po nie. - Nawet jeśli uznamy, że te produkty szkodzą mniej, to na pewno uzależniają. Nie trzeba już wyjść na zewnątrz, żeby zapalić, można robić to w towarzystwie, bo dym nie przeszkadza. W praktyce narażamy organizm na znacznie większy i częstszy kontakt z substancjami chemicznymi uwalnianymi przez te produkty - mówi ekspert.
To zdanie potwierdza też psycholożka i terapeutka młodzieży Zuzanna Kamińska. - Tak naprawdę młody człowiek jest w stanie palić takiego papierosa nawet w domu, w swoim pokoju, w obecności rodziców. Sięga więc po niego znacznie częściej, bo palenie nie wiążę się już z tyloma "niedogodnościami". Pali coraz więcej i uzależnia się szybciej - podsumowuje.
Pomimo ograniczonych informacji na temat wpływu na zdrowie, już teraz lekarze i badacze donoszą o skutkach ubocznych nowego nikotynowego trendu.
- Zdarzają się tzw. ostre uszkodzenia płuc związane z inhalowaniem syntetycznej nikotyny, w skrócie EVALI (ang. e-cigarettes or vaping use-associated lung injury). To schorzenie może objawami przypominać COVID-19, wiązać się z dusznościami, kaszlem, spłyconym oddechem, choć, oczywiście, nie ma etiologii wirusowej. To uszkodzenie pojawia się w wyniku reakcji zapalnej na wdychane substancje. Poza nim regularnie obserwujemy podrażnienie dróg oddechowych, suchy kaszel, nadreaktywność oskrzeli, zaostrzenie astmy czy POChP, zaburzenia rytmu serca, a niektóre z tych schorzeń także wśród młodych ludzi - wylicza lek. med. Tomasz Karauda. - Uważam więc, że te zmiany prawne są bardzo potrzebne i słuszne - dodaje.
Aleksandra Zaborowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła
- Raport ESPAD "Używanie alkoholu i narkotyków przez młodzież szkolną"
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.