Pracuje w Wiedniu i nie chce wracać do Polski. Mówi o decydującym czynniku

Młody lekarz może liczyć na 3 tys. euro na start, ale to nie pieniądze są głównym powodem, dla którego warto rozważyć pracę w Austrii. - Austriacy naprawdę przestrzegają work-life balance. W Polsce rezydenci są pod tym względem wykorzystywani, bo są najniżej w hierarchii - przyznaje Jagoda Hofman-Hutna, która w Wiedniu robi specjalizację z psychiatrii.

Jagoda Hofman-Hutna robi specjalizację z psychiatrii w Wiedniu.Jagoda Hofman-Hutna robi specjalizację z psychiatrii w Wiedniu.
Źródło zdjęć: © archiwum prywatne / Getty Images
Katarzyna Prus

Po pierwsze balans

Jagoda Hofman-Hutna zakochała się w Wiedniu jeszcze na studiach. Na drugim roku pojechała tam turystycznie z mężem, a miasto ich zafascynowało. Decyzji o przeprowadzce do Austrii nie podjęli jednak od razu.

- Byliśmy na praktykach i stażach w Niemczech, Austrii, Danii. Porównywaliśmy, jak wygląda praca lekarza w tych krajach, w jakich warunkach pracują medycy. I okazało się, że Austria ma najwięcej plusów. Nie mogło się lepiej ułożyć, bo możemy żyć i pracować w Wiedniu, który jest naszym ukochanym miastem - opowiada w rozmowie z WP abcZdrowie Jagoda Hofman-Hutna, która robi specjalizację z psychiatrii i jest na rezydenturze w jednej z klinik w stolicy Austrii.

Podkreśla, że jednym z największych plusów jest work-life balance. - Austriacy naprawdę tego przestrzegają, przywiązując ogromną wagę do odpoczynku. W Polsce głównie się o tym mówi, bo w praktyce praca, zwłaszcza lekarza w szpitalu, jest obciążająca, a czasu na regenerację zwykle brakuje - przyznaje Jagoda Hofman-Hutna.

Zdrowie przy kawie. Jak jelita wpływają na kondycję organizmu?

- To wcale nie jest oczywistość, że po dyżurze faktycznie jest wolne. Jeśli jest taka konieczność, lekarz musi zostać, a rezydenci są w wielu szpitalach pod tym względem wykorzystywani, bo są najniżej w hierarchii - zwraca uwagę lekarka.

W Polsce nie przestrzega się work-life balance tak, jak w Austrii, dlatego medycy są przemęczeni
W Polsce nie przestrzega się work-life balance tak, jak w Austrii, dlatego medycy są przemęczeni © Getty Images

- Sytuacja finansowa w Polsce poprawiła się na tyle, że pieniądze nie są już głównym powodem emigracji młodych lekarzy. Decydującym czynnikiem są teraz właśnie warunki pracy i bezpieczeństwo, które, jak pokazało wiele ostatnich wydarzeń, w Polsce bardzo spadło - dodaje.

"Kieszonkowy" alarm

Polscy lekarze walczą o większe bezpieczeństwo w pracy, ze względu na rosnącą agresję ze strony pacjentów. Tymczasem w Austrii korzystają z prostego, ale bardzo skutecznego rozwiązania.

- W pracowniczych kartach elektronicznych jest wbudowany specjalny przycisk do alarmowania w kryzysowej sytuacji. Powiadomienie dostają wszyscy pracownicy kliniki na telefon służbowy. Każdy ma obowiązek rzucić to, czym się akurat zajmuje, oczywiście z wyjątkiem ratowania życia, i biec do konkretnego miejsca, w którym został włączony alarm - wyjaśnia Jagoda Hofman-Hutna.

System lokalizuje pracownika, który w ten sposób wezwał pomoc. - Do tej pory zdarzyło mi się trzy razy skorzystać z tego alarmu i faktycznie działa bez zarzutu: od razu przybiegli na pomoc inni medycy. Nie były to sytuacje zagrażające życiu, ale z powodu agresji pacjentów, która ze względu na stan ich zdrowia nie jest u nas rzadkością, musieliśmy ich unieruchomić lub zapiąć w pasy - tłumaczy lekarka.

- Mam jednak poczucie, że problem bezpieczeństwa medyków nie jest w Austrii tak powszechny, jak w Polsce. Społeczeństwo austriackie nie jest tak spolaryzowane, jak polskie. Z moich obserwacji wynika, że nie ma podsycania nienawiści, m.in. ze strony polityków, nakręcania hejtu i agresji w sieci - zauważa nasza rozmówczyni.

Inaczej jest też postrzegany zawód lekarza. - Ludzie mają do niego szacunek, ale z drugiej strony mam wrażenie, że samo środowisko nie tworzy takiej elitarnej otoczki wokół siebie, która może oddalać od pacjenta i budzić negatywne reakcje - zaznacza.

Jagoda Hofman-Hutna
Jagoda Hofman-Hutna

Szok kulturowy

By zostać lekarzem w Austrii, trzeba mieć pełne prawo wykonywania zawodu w Polsce. Po ukończeniu studiów i egzaminie lekarskim trzeba też zaliczyć roczny staż podyplomowy.

- Następnie w austriackiej izbie lekarskiej musimy przedstawić przetłumaczone na niemiecki dokumenty, które potwierdzają nasz status. Do tego, by zostać potem wpisanym na listę austriackich lekarzy, należy przedstawić odpowiednie certyfikaty językowe - wyjaśnia Jagoda Hofman-Hutna.

Lekarka ma prawo wykonywania zawodu od listopada ubiegłego roku. Potem była przeprowadzka i formalności. Od marca razem z mężem, który robi specjalizację z neurologii, zaczęli rezydentury w wiedeńskich szpitalach.

- To, co od razu mnie zaskoczyło, to pozycja lekarza rezydenta w zespole i ogromna otwartość na to, by lekarz, który się szkoli, zadawał jak najwięcej pytań. To naturalny sposób zdobywania wiedzy - wskazuje lekarka.

- Dla mnie jako młodego lekarza to był szok niemalże kulturowy, bo w Polsce pokutuje bardzo szkodliwe przekonanie, że "nie wypada" pytać. Jest to źle odbierane już na studiach. Powszechne są sytuacje, kiedy prowadzący, zamiast konkretnie odpowiedzieć na pytanie, zaczyna odpytywać z innych rzeczy. Ironiczne "To pani tego nie wie?" jest standardem - dodaje.

W Austrii takich pytań nie odbiera się jako braku kompetencji czy zawracania głowy. - Wręcz przeciwnie. To właśnie taka postawa jest tutaj doceniana. Na początku trudno mi to było zrozumieć. Nadal mam problem z tą polską mentalnością, by czuć się dobrze z tym, że pytam - przyznaje Jagoda Hofman-Hutna.

Kilka tysięcy euro dla młodych lekarzy

Każdy lekarz rezydent ma swojego opiekuna. Lekarz specjalista daje mu faktyczne wsparcie podczas pracy na oddziale. - Na dyżurze zawsze jesteśmy razem. W Polsce też jest możliwe dyżurowanie ze specjalistą, ale nie zawsze. Zdarza się, że rezydent zostaje sam na kilkudziesięciu pacjentów, spoczywa na nim pełna odpowiedzialność - zaznacza lekarka.

- W Austrii to nie do pomyślenia, a wszystkie kluczowe decyzje podejmuje lekarz specjalista, mimo że rezydent ma oczywiście swoich pacjentów i bierze aktywny udział w procesie leczenia. To bardzo racjonalne podejście, bezpieczne zarówno dla pacjenta, jak i lekarza - dodaje.

A na jakie wynagrodzenie może liczyć lekarz rezydent? - W Wiedniu dostaje na start 3 tys. euro. To wynagrodzenie rośnie z każdym kolejnym rokiem rezydentury. Nie mamy możliwości dorabiania w innych miejscach, jak w Polsce, bo zabraniają tego przepisy. To jednak kwoty, które pozwalają żyć w Wiedniu bez konieczności oszczędzania. Biorąc pod uwagę to, jak bardzo jest tu przestrzegany work-life balance, to wynagrodzenie wydaje się jeszcze bardziej atrakcyjne - zaznacza Jagoda Hofman-Hutna.

- Dodatkowa korzyść to zwrot kosztów za szkołę psychoterapii. W Polsce, jeśli lekarz chce zdobyć takie dodatkowe uprawnienia, musi sam za nie zapłacić. To kilkadziesiąt tysięcy złotych za trzy lata. W Wiedniu zwrot kosztów jest na poziomie 90 proc., a zdobyte w ten sposób umiejętności pozwalają mi na wybór konkretnej ścieżki po rezydenturze. Mogę zostać w szpitalu, ale mogę też pracować od razu w sektorze prywatnym - dodaje.

Kompleksowa pomoc

- Z jednej strony psychiatria w Austrii ma podobny problem, jak w Polsce, czyli brak specjalistów, bo to obciążająca dziedzina. Braki są widoczne szczególnie w psychiatrii dzieci i młodzieży. System oferuje jednak pacjentowi kompleksowe wsparcie - wskazuje lekarka.

Co ważne, to nie tylko wsparcie medyczne, psychologiczne i psychoterapeutyczne, ale też socjalne. - Po wyjściu ze szpitala pacjent nie jest zostawiony sam sobie, ale otrzymuje pomoc, która pozwala mu stanąć na nogi, wrócić do normalnego życia. Jako zespół terapeutyczny, w ktorym są lekarze, pielęgniarze, pracownicy socjalni, psycholodzy i terapeuci, pomagamy mu w miarę możliwości w znalezieniu mieszkania, zatrudnienia czy dalszej opieki medycznej oraz socjalnej - wyjaśnia Jagoda Hofman-Hutna.

Ponadto sprawnie działa sieć ośrodków dziennych, a szpital jest z nimi w stałym kontakcie, by mieć aktualną wiedzę, co dzieje się z pacjentem. - W Polsce wsparcia w tak szerokim zakresie nie ma - zauważa lekarka.

Mózg na pełnych obrotach

Jagoda Hofman-Hutna poleca Austrię jako alternatywę dla młodych lekarzy i sama nie wyobraża sobie już powrotu do kraju. Przyznaje jednak, że trzeba się liczyć z tym, że łatwo nie będzie.

- To nie jest idylliczna kraina. Dla mnie największym minusem była bariera językowa. Nie da się jej pokonać, ucząc się jedynie z podręczników, czy słuchając podcastów. Trzeba codziennie z tym językiem obcować, słuchać, przyswajać różne akcenty, potoczną mowę. To jest gigantyczna praca - podkreśla lekarka.

- Na początku było to dla mnie stresujące. Bez znajomości niuansów językowych jesteśmy wyłączeni z pewnych rozmów, żartów, co może frustrować. Teraz - po trzech miesiącach - czuję się pewniej. Niedawno zaczęłam bez problemu rozumieć jedną z naszych pielęgniarek, która mówi bardzo specyficznym wiedeńskim akcentem. Dopiero wtedy pomyślałam, że faktycznie zrobiłam postęp - przyznaje Jagoda Hofman-Hutna.

- Mój mózg cały czas pracuje na pełnych obrotach. Nie tylko z powodu wymagającej pracy, ale też stałego czuwania "językowego". Zdarza się, że po dyżurze jestem tak przebodźcowana, że muszę zasnąć na kilka godzin, by się zregenerować - dodaje.

Zwraca też uwagę, że Austriacy nie są tak otwarci, jak Polacy, przez co trudniej nawiązać nowe znajomości, np. w pracy. - Bardzo oddzielają pracę od życia prywatnego. W pracy rozmawia się przede wszystkim o pracy. Oczywiście są tutaj relacje koleżeńskie, ale bliższe przyjacielskie relacje z osobami z pracy nie są powszechne. W moim szpitalu nie ma też wśród lekarzy żadnych Polaków, z którym nawiązanie znajomości pewnie byłoby prostsze - zaznacza.

- Nikt mi jednak nigdy nie dał odczuć, że jestem gorsza tylko ze względu na pochodzenie. Zdarzały się natomiast sytuacje, że wyczułam poirytowanie faktem, że czegoś od razu nie zrozumiałam. Bardzo zwraca się tutaj uwagę na znajomość języka, czasem się nawet śmieję, że to klucz do serca Austriaków - podsumowuje lekarka.

Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Źródła

  1. WP abcZdrowie

Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.

Wybrane dla Ciebie
Spotkanie na szczycie. Prezydent ma zdecydować o przekazaniu 3,6 mld zł na NFZ
Spotkanie na szczycie. Prezydent ma zdecydować o przekazaniu 3,6 mld zł na NFZ
Wspiera jelita, serce i daje uczucie sytości. Po ten napój warto sięgać codziennie
Wspiera jelita, serce i daje uczucie sytości. Po ten napój warto sięgać codziennie
Farmaceutka ostrzega przed brakiem leku. "Mogą nie mieć ciągłego dostępu do terapii"
Farmaceutka ostrzega przed brakiem leku. "Mogą nie mieć ciągłego dostępu do terapii"
Do niedawna mieliśmy "zero" zachorowań. Obecnie chorują dziesiątki tysięcy osób
Do niedawna mieliśmy "zero" zachorowań. Obecnie chorują dziesiątki tysięcy osób
Innowacyjne terapie raka trzustki. "To może być największy od 30 lat krok w leczeniu"
Innowacyjne terapie raka trzustki. "To może być największy od 30 lat krok w leczeniu"
Wirus z dzieciństwa, rak w dorosłości? BK na celowniku naukowców
Wirus z dzieciństwa, rak w dorosłości? BK na celowniku naukowców
Powikłania po wypełniaczach. Jak ultrasonografia może im zapobiec?
Powikłania po wypełniaczach. Jak ultrasonografia może im zapobiec?
Leki, które mogą niszczyć kości. Ciche ryzyko, o którym warto wiedzieć
Leki, które mogą niszczyć kości. Ciche ryzyko, o którym warto wiedzieć
Pomagają sercu i poprawiają trawienie. Sięgaj po nie codziennie
Pomagają sercu i poprawiają trawienie. Sięgaj po nie codziennie
Kardiolożka ostrzega. To "subtelne objawy zawału", od razu wzywaj pomoc
Kardiolożka ostrzega. To "subtelne objawy zawału", od razu wzywaj pomoc
Wczesne wykrycie raka z krwi. Na czym polega test Galleri?
Wczesne wykrycie raka z krwi. Na czym polega test Galleri?
Świadczenie wspierające w 2026 roku. Nawet 4134 zł miesięcznie
Świadczenie wspierające w 2026 roku. Nawet 4134 zł miesięcznie