Tak działa psychiatria w Polsce. Program pilotażowy CZP pod znakiem zapytania
Resort zdrowia odpiera zarzuty o zmniejszeniu środków na psychiatrię i zapewnia o systematycznym zwiększaniu nakładów. Mimo to sytuacja finansowa jednostek psychiatrycznych jest trudna. Pacjent z reguły nie dostaje miejsca na oddziale całodobowym, o ile nie jest w stanie zagrażającym życiu.
Spór o dane finansowe
W ostatnich dniach pojawiły się sprzeczne informacje dotyczące przyszłości finansowania psychiatrii w Polsce. Ogólnopolskie Stowarzyszenie Centrów Zdrowia Psychicznego (OSCZP) poinformowało, że w 2026 r. środki na ten cel będą niższe o 1,2 mld zł w porównaniu z obecnym poziomem. Według przewodniczącej OSCZP Izabeli Ciuńczyk, taka redukcja oznaczałaby ryzyko ograniczenia zatrudnienia w placówkach i wydłużenia kolejek do specjalistów.
W wydanym komunikacie Ministerstwo Zdrowia podkreśliło jednak, że psychiatria pozostaje jednym z jego priorytetów, a nakłady w żadnym wypadku nie spadają. Wręcz przeciwnie - w 2026 r. mają być wyższe o 1,75 mld zł w stosunku do roku 2025. Resort zdrowia wyjaśnił, że zamieszanie wynika z technicznych uwarunkowań związanych z planowaniem budżetu Narodowego Funduszu Zdrowia. Zgodnie z przepisami NFZ przygotowuje plan finansowy do połowy lipca, a pilotaż Centrów Zdrowia Psychicznego obecnie obowiązuje do końca 2025 r. Z tego powodu w dokumentach na 2026 r. nie ma jeszcze uwzględnionego finansowania CZP.
NFZ zapewnia, że jeśli pilotaż zostanie przedłużony lub centra zostaną na stałe włączone do systemu, środki zostaną ujęte w budżecie. Tak było również w przypadku 2025 r., kiedy ostatecznie dopisano finansowanie mimo wcześniejszych ograniczeń.
- Mamy w planie finansowym NFZ dwie "kieszenie", z których finansuje się usługi w psychiatrii. Pilotaż Centrów Zdrowia Psychicznego (jedna kieszeń) oraz opieka psychiatryczna (druga kieszeń). W 2025 r. mamy ok. 2,5 mld na CZP oraz 6,6 mld na resztę, co daje 9,1 mld. W przyszłym roku w planie NFZ jest tylko "druga kieszeń", na którą przeznaczono 7,9 mld. Oczywiście, resort zdrowia tłumaczy, że te środki i tak będą zwiększane, a różnica w kwotach wynika z tego, że pilotaż CZP planowany jest tylko do końca roku, a potem być może będzie kontynuowany lub wdrożony na stałe - komentuje w rozmowie z WP abcZdrowie lek. Sebastian Goncerz, rezydent psychiatrii i przewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL.
- Zaniepokoiła nas informacja, w ktorej minister Konieczny zapowiedział zamknięcie pilotażu i zabezpieczenie środków w tej drugiej kieszeni, czyli o 1,2 mld zł mniej. Ale nam właśnie chodzi o tę niepewność dotyczącą losów pilotażu. Jest on rozwiązaniem, które znacząco odciąża już i tak przeciążoną i niedofinansowaną psychiatrię, a realnie poprawia opiekę nad pacjentem - dodaje lekarz.
Centra Zdrowia Psychicznego działają w Polsce od lipca 2018 r. w ramach programu pilotażowego. Według początkowych zapewnień resortu, miały zacząć działać w ramach systemu od 2025 r., tymczasem po prostu przedłużono pilotaż do końca roku.
Ekspert podkreśla, że na razie nie ma żadnych oficjalnych informacji na temat przyszłości pilotażu. - Jeśli miałby zostać wdrożony do systemu na stałe, jego finansowanie powinno odbywać się z głównej puli przeznaczonej na leczenie psychiatryczne, w której nie został uwzględniony. Nie ma się więc co dziwić, że środowisko jest zaniepokojone - dodaje.
Środki zwiększane, ale problemy nie znikają
Pilotaż Centrów Zdrowia Psychicznego jest najbardziej pozytywną zmianą tego systemu od lat. Według stanu na 2 stycznia 2025 r. w różnych częściach Polski działało łącznie 117 placówek CZP, świadczących bezpłatną opiekę psychiatryczną pacjentom od 18. roku życia. By uzyskać pomoc, nie trzeba skierowania. Istotny jest kontakt z Punktem Zgłoszeniowo-Koordynacyjnym, gdzie zbierane informacje potrzebne do udzielenia niezbędnej pomocy, a także umawiany termin i miejsce wizyty.
Brak pewności na temat losów programu pilotażowego CZP jest niepokojący zarówno dla lekarzy, jak i pacjentów. - Program pilotażowy trochę odczarowuje tę psychiatrię, którą dawniej zwykle umieszczano w ośrodkach oddalonych od innych jednostek, izolujących i stygmatyzujących tych pacjentów. Psychiatria kojarzyła się z bardzo poważnymi chorobami, budziła pewien lęk. Zwiększanie dostępności tych świadczeń, upowszechnianie ich, właśnie m.in. poprzez pilotaż CZP, sprawia, że łamiemy tabu wokół tej dziedziny zdrowia, zwłaszcza że świadomość i zapotrzebowanie rosną. Profil pacjenta psychiatrycznego znacząco się zmienił na przestrzeni lat - ocenia dr Goncerz.
Jednak mimo zapewnień resortu o zwiększaniu nakładów, sytuacja w polskiej psychiatrii nadal nie wygląda dobrze. - W ciągu ostatnich 10 lat liczba hospitalizacji psychiatrycznych wzrosła dwukrotnie. Środki są więc zwiększane, ale nadal nie przystają do zapotrzebowania, z którym się mierzymy. Warto podkreślić, że aż jedną trzecią wartości wszystkich świadczeń [w psychiatrii - przyp. red.] przeznaczamy obecnie na leczenie powikłań nadużywania alkoholu i narkotyków. Między 2011 a 2020 rokiem dwukrotnie wzrosła też liczba zgonów z powodu psychicznych i behawioralnych konsekwencji stosowania alkoholu - zaznacza ekspert.
Dr Goncerz ponownie zwraca tu uwagę na kuriozalny system wyliczania świadczeń, który do psychiatrii zupełnie nie przystaje i przyczynia się do jej skrajnego niedofinansowania. - W dużym uogólnieniu, w systemie medycznym płaci się za dwie rzeczy: za to, ile czasu pacjent jest w szpitalu w przeliczeniu na dobę pobytu oraz za procedury, jakie są wykonywane. Psychiatria nie jest dziedziną zabiegową, a to zabiegi są wyliczane najlepiej i de facto pomagają utrzymać oddział. U nas możemy mówić właściwie wyłącznie o takich świadczeniach jak sesja psychoterapii, konsultacja psychiatryczna etc. One są wyceniane groszowo w porównaniu z zabiegami w innych zakresach. Ba, część opieki nad pacjentem sprawujemy właściwie za darmo, bo NFZ wycenia samo leczenie, ale już nie naszą pracę w zakresie wsparcia społecznego, mimo że wchodzi w skład naszych obowiązków. Chodzi np. o telefony do MOPS-u itp. - tłumaczy lekarz.
To, że oddziały psychiatryczne dysponują skrajnie ograniczonymi środkami finansowymi, przekłada się bezpośrednio na dostęp do pomocy dla pacjentów. - Niedofinansowanie sprawia, że ta opieka jest i będzie niewydolna. Najlepszym tego przykładem jest opieka nocna, gdzie w niektórych szpitalach na 300 pacjentów przypada jeden lekarz. Ponadto, w większości szpitali obecnie psychiatria funkcjonuje wyłącznie w wymiarze "ostrodyżurowym". To znaczy, że pacjent z reguły nie dostaje miejsca na oddziale całodobowym, o ile nie jest w stanie zagrażającym życiu. A co z pozostałymi? Są odsyłani do domu albo dostają bardzo odległe terminy przyjęcia. W najlepszym wypadku kierowani są na oddziały dzienne, jeśli są tam miejsca - wyjaśnia dr Goncerz.
To nadal wyłącznie aspekt dotyczący leczenia, które w psychiatrii rzadko kiedy jest skuteczne w wymiarze interwencyjnym. Aby miało sens, wymaga zaopiekowania się pacjentem także po opuszczeniu szpitala. A to, w obecnym modelu, nie funkcjonuje prawie w ogóle - za wyjątkiem Centrów Zdrowia Psychicznego.
O tym, jak wygląda leczenie w CZP, napisała na swoim profilu na X lek. Julia Pankiewicz, rezydentka psychiatrii. "Pacjentka zgodziła się na leczenie pod okiem Zespołu Leczenia Środowiskowego, bardzo ucieszyła się z takiej możliwości i z mnogości korzyści, jakie z niej wynikają. Opieka w miejscu zamieszkania, lepsza kontrola leczenia, elastyczność terminów wizyt psychologa i psychiatry, a to wszystko razem oznacza jedno: szansa na dłuższą remisję i omijanie murów szpitalnych. Piszę o tym nie bez przyczyny, bowiem nadal nie wiadomo, czy Centra Zdrowia Psychicznego przetrwają i będą optymalnie finansowane. Zabiedzenie polskiej psychiatrii to cios wymierzony w pacjentów".
- Dopiero koncepcja psychiatrii środowiskowej, realizowana w ramach CZP, obejmuje bardziej kompleksową opiekę nad pacjentem. Standardowy model tego nie uwzględnia. Chory otrzymuje wypis i dalej ma sobie radzić sam. Celem jest zniwelowanie objawów do stanu, w którym pacjent w teorii nie stanowi już zagrożenia dla siebie i innych. I tu się kończy leczenie. Brzmi abstrakcyjnie, bo to oczywiste, że w praktyce ten pacjent dalej potrzebuje pomocy. Efekt jest taki, że teraz go wypiszemy, ale za chwilę wróci znowu - podsumowuje dr Sebastian Goncerz.
- Powrót do zdrowia to nie jest tylko "chwilowe nieposiadanie objawów", ale też powrót do życia zawodowego, społeczności lokalnej, swojej rodziny - dodaje ekspert.
Aleksandra Zaborowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła
- OSCZP
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.