Trwa ładowanie...

Polowanie na leki. "Kiedy się pojawi, natychmiast go blokujemy"

 Katarzyna Prus
04.01.2024 18:36
Jesteśmy uzależnieni od Azji. Łukasz Pietrzak: 90 proc. substancji czynnych powstaje właśnie tam
Jesteśmy uzależnieni od Azji. Łukasz Pietrzak: 90 proc. substancji czynnych powstaje właśnie tam (Getty Images / serwis X)

Problem z dostępem do leków na cukrzycę i odchudzanie zdaje się nie mieć końca, a w tym roku - jak prognozują farmaceuci - może się jeszcze nasilić. Pacjentów czeka więc "polowanie", ale nie tylko na te preparaty. Brakuje też leków na ADHD, popularnych antybiotyków czy szczepionek na śmiertelnie groźne pneumokoki.

spis treści

1. Brakuje leków na cukrzycę i odchudzanie

Z brakiem popularnego semaglutydu na cukrzycę typu 2 i otyłość polscy pacjenci zmagają się od dawna. W tym roku problem może się jeszcze nasilić.

- Aktualnie to jeden z najpoważniejszych problemów dotyczących dostępności leków. Krótką poprawę zauważyliśmy w czasie wakacji, a teraz znowu lek jest praktycznie niedostępny, szczególnie w dawce 1 mg, którą ma zaledwie 3 proc. aptek i 0,25 mg, którą można dostać w 11 proc. aptek - zaznacza w rozmowie z WP abcZdrowie Klaudia Ćwiąkała, farmaceutka z serwisu gdziepolek.pl.

Zobacz film: "Rehabilitacja kardiologiczna"

Trochę lepiej jest w przypadku dawki 0,5 mg, bo dostępność jest na poziomie 26 proc. To jednak nadal za mało, by w pełni pokryć zapotrzebowanie, które cały czas jest na bardzo wysokim poziomie.

- Pod koniec ubiegłego roku zauważyliśmy nawet, że zapotrzebowanie jeszcze wzrosło. Jeśli więc lek gdzieś się pojawia, błyskawicznie znika. Cały czas mamy zapytania od pacjentów, którzy nie wiedzą, co mają robić, bo nie mogą nigdzie znaleźć leku i dosłownie "polują" na niego, również w sąsiednich miejscowościach czy nawet województwach - zaznacza farmaceutka.

W aptekach brakuje leków m.in. na cukrzycę i odchudzanie
W aptekach brakuje leków m.in. na cukrzycę i odchudzanie (Getty Images)

- Mówimy o refundowanym leku, choć z dostępnością opakowań nierefundowanych wcale nie jest lepiej. Cena jest barierą dla wielu pacjentów, dlatego też apteki praktycznie go nie zamawiają, bo zdają sobie sprawę, że mogą go po prostu nie sprzedać. Koszt może być nawet siedmiokrotnie wyższy, np. za jedno opakowanie w dawce 1 mg pacjent z 30 proc. refundacją płaci ok. 128 zł, podczas gdy bez refundacji trzeba zapłacić ok. 850 zł - dodaje.

Z komunikatu producenta leku, który można znaleźć na stronie Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych wynika, że w tym roku też trzeba spodziewać się braków i to we wszystkich trzech dawkach leku.

- Nie bez znaczenia jest na pewno fakt, że stosują go nie tylko diabetycy, którzy chcą też zredukować masę ciała, ale również osoby, które stosują go wyłącznie na odchudzanie. Tymczasem w Polsce refundacja przysługuje tylko osobom z cukrzycą - zwraca uwagę Ćwiąkała.

Przypomnijmy, że próbował to ukrócić NFZ, który nakładał kary na lekarzy, którzy wystawiali refundowane recepty pacjentom bez odpowiednich wskazań.

2. Zapisy na leki

Zainteresowanie tym lekiem jest tak duże, że farmaceuci prowadzą listy zapisów i rezerwują lek.

- W przypadku semaglutydu podaż nadal nie dorównuje popytowi i w najbliższym czasie nie ma co liczyć na spektakularną poprawę, zwłaszcza, że producent już zapowiedział problemy z dostawami również w tym roku - przyznaje w rozmowie z WP abcZdrowie farmaceuta i popularyzator wiedzy medycznej Łukasz Pietrzak.

- W związku z tym cały czas prowadzimy listy rezerwacji i w momencie, kiedy lek się pojawia, natychmiast jest blokowany dla konkretnych pacjentów. Aktualnie sytuacja jest jednak lepsza, niż rok temu. Co prawda dostajemy z hurtowni pojedyncze opakowania, ale dość regularnie. Możemy więc pacjentowi obiecać, iż oddzwonimy, kiedy lek się pojawi. Wcześniej mogliśmy tylko rozłożyć ręce - dodaje.

Na polskim rynku jest co prawda dostępny od niedawna inny semaglutyd w zastrzykach, ale nie podlega on refundacji. Jedno opakowanie to koszt przekraczający tysiąc złotych. Nie jest on więc szeroko dostępny m.in. ze względu na wysoką cenę.

- Z kolei inny semaglutyd w tabletkach, który ma świetną dostępność, nie cieszy się dużym zainteresowaniem. Jego przyjmowanie może być bardziej uciążliwe i generuje większe ryzyko błędu pacjenta - zauważa Klaudia Ćwiąkała.

Tłumaczy, że tabletki trzeba przyjmować codziennie na pusty żołądek, popić wodą i odczekać co najmniej 30 minut przed jedzeniem, piciem lub przyjmowaniem innych leków doustnych.

- Nie stosowanie się do tych zaleceń, może skutkować zmniejszoną skutecznością leczenia. Nie bez znaczenia jest też na pewno jego wysoka cena - za 10 tabletek trzeba zapłacić ok. 100 zł - dodaje farmaceutka.

3. Internetowa moda nakręca braki w aptekach

Z danych serwisu gdziepolek.pl wynika, że na liście najbardziej wyczekiwanych leków są także inne preparaty, stosowane w regulacji glikemii i redukcji masy ciała (liraglutyd i dulaglutyd), a także nowy lek - tirzepatyd, którego nie ma jeszcze na rynku, ale pacjenci już od dawna o niego pytają.

- Grupa tych leków wyróżnia się na tle innych, bo problem z ich dostępnością właściwie nie znika i tak szybko nie zniknie. Nie ma chyba innych, tak wyrazistych przypadków - przyznaje Klaudia Ćwiąkała.

- Oczywiście pojawiają się przejściowe braki, które dotyczą np. antybiotyków, co jest jednak sezonowe i wiąże sią ze wzrostem infekcji albo - jak np. w przypadku najbardziej popularnego leku na migrenę zawierającego zolmitryptan - problemem z brakiem substancji czynnej, uniemożliwiającym produkcję - zaznacza farmaceutka.

Powodem takich przejściowych braków może być też chwilowa moda, którą napędzają na przykład internetowe porady, które błyskawicznie zyskują mnóstwo zwolenników.

- Taka sytuacja, która zaskoczyła nawet samego producenta, dotyczyła w tym roku dwóch preparatów OTC - maści tranowej i maści z witaminą F. W sieci krążyły informacje, że rzekomo pomagają one na zmarszczki. W pewnym momencie oba produkty były praktycznie niedostępne, podczas gdy wcześniej były mało popularne. Aktualnie sytuacja wróciła do normy - dodaje farmaceutka.

4. Problem z ADHD i sezonowymi infekcjami

Farmaceuci zwracają uwagę, że nie zniknął na razie problem z dostępem do leków na ADHD, o którym pisaliśmy pod koniec ubiegłego roku.

Chodzi przede wszystkim o dostęp do najbardziej popularnych leków zawierających metylofenidat.

- Na wzrost popytu może wpływać fakt, że przybywa osób, u których diagnozowane jest to zaburzenie, ale też nie jest tajemnicą, że wiele osób zażywa leki psychostymulujące bez takich wskazań, by np. zwiększyć swoją wydolność - zaznacza Pietrzak.

Ponadto, co jest charakterystyczne dla sezonu infekcyjnego, utrzymuje się problem z dostępnością do antybiotyków, m.in. amoksycykliną czy fenoksymetylopenicyliną (kluczową w leczeniu anginy).

Co więcej, problem jest szerszy i dotyczy także innych leków stosowanych przy infekcjach dróg oddechowych np. budezonidu, wziewnego sterydu, który mogą stosować również chorzy na COVID-19, czy salbutamolu w postaci roztworu do inhalacji.

- Praktycznie niedostępna jest też szczepionka na pneumokoki, a zapalenie płuc, które wywołują, jest dla osób z obniżoną odpornością śmiertelnie niebezpieczne - zauważa farmaceuta.

Zwraca uwagę, że to pochodna uzależnienia europejskiej produkcji leków od dostaw z Azji.

- 90 proc. substancji czynnych powstaje właśnie tam, więc jesteśmy totalnie uzależnieni. Rozpoczęcie produkcji europejskiej jest aktualnie jednym z największych wyzwań, bo z jednej strony mówimy o zapewnieniu bezpieczeństwa lekowego, a z drugiej - wiązałoby się to ze wzrostem cen leków - przyznaje Pietrzak.

Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze