Jednoczesne zakażenie koronawirusem SARS-CoV-2 i grypą zwiększa ryzyko ciężkiego przebiegu choroby. Potwierdzono przypadki koinfekcji
Lekarze ostrzegają przed koinfekcją. Jednoczesne zachorowanie na COVID-19 i grypę zwiększa ryzyko ciężkiego przebiegu i śmiertelności wśród pacjentów. Są pierwsze obserwacje chorych, którzy byli zaatakowani przez oba wirusy równolegle.
1. Potwierdzono przypadki jednoczesnego zachorowania na grypę i COVID-19
Lekarze z kolejnych państw donoszą o przypadkach współzakażenia SARS-CoV-2 i wirusem grypy, co potwierdza, że COVID-19 może być powiązany z innymi chorobami zakaźnymi.
Przypadki potwierdzonych koinfekcji zostały opisane w artykule "Immunopathological similarities between COVID-19 and influenza: Investigating the consequences of Co-infection", który ma się ukazać na łamach "Microb Pathog".
W Chinach współzakażenie SARS-CoV-2 i wirusem grypy potwierdzono u 69-letniego mężczyzny. W Iranie po przeprowadzeniu badań u czterech pacjentów z objawami zapalenia płuc, u wszystkich potwierdzono, że byli jednocześnie zakażeni SARS-CoV-2 i wirusem grypy. Podobne przypadki odnotowano m.in. w Hiszpanii i Japonii.
W badaniu przeprowadzonym w Wuhan, wśród 115 pacjentów z zapaleniem płuc zakażonych koronawirusem, u pięciu potwierdzono również grypę. Większość pacjentów, u których dochodzi do koinfekcji narzeka na gorączkę, kaszel, zmęczenie i ból głowy. W przypadku danych z Chin u pacjentów z podwójną infekcją zaobserwowano nietypowe objawy, takie jak ból gardła, biegunka i łagodne krwioplucie, które stosunkowo rzadko występują u pacjentów z COVID-19. U wszystkich chorych ze współzakażeniem pojawiła się duszność.
Inne badanie wykazało, że u pacjentów z COVID-19 może dochodzić również do równoległego zakażenia innymi bakteriami, wirusami i patogenami grzybowymi.
Według danych Amerykańskiego Instytutu Zdrowia, ryzyko śmierci przy koinfekcji wzrasta o 5,8 proc. u dorosłych. Jak wynika z raportu - wzrasta też ryzyko ciężkich powikłań. U pacjentów obserwowano najczęściej wirusowe zapalenie płuc.
2. Koinfekcje u chorych na COVID-19. Problemem z diagnostyką
Na razie dane na temat przebiegu "koinfekcji" i rokowań u pacjentów nie są jednoznaczne. Pewne jest jedno: to oznacza dodatkowe utrudnienia zarówno w zdiagnozowaniu chorób, jak również w ich skutecznym leczeniu.
"Szczególnie groźna jest koinfekcja - wspólne zakażenie - dwoma wirusami: SARS-CoV-2 i wirusem grypy. To dlatego tak dużo mówiliśmy o potrzebie szczepień przeciwko grypie w dobie COVID-19 od marca 2020 roku. Mimo że powszechne noszenie maseczek, dystansowanie i dezynfekcja również zapobiegają grypie (mamy jej mniej niż w latach przed pandemią), mimo że na grypę mamy leki, a na COVID-19 nie, nadal warto szczepić seniorów, osoby z chorobami współistniejącymi, osoby pracujące w kontakcie z innymi ludźmi i niemogące sobie pozwolić na pracę zdalną" - podkreśla prof. Krzysztof J. Filipiak z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, który na swoim profilu na FB, odniósł się do nowych doniesień na temat pandemii COVID-19.
3. Koronawirus a grypa. Czy szczepienie przeciwko grypie ma jeszcze sens?
Eksperci mówią o pozytywnym "efekcie ubocznym" obostrzeń wprowadzonych, żeby zahamować przyrosty zakażeń koronawirusa w Polsce.
- Wszelkie obostrzenia przeciwdziałają również roznoszeniu wirusów drogą kropelkową. Jeżeli będziemy się nadal zachowywali w ten sposób, dbając o ochronę przed koronawirusem, niechcący zabezpieczymy się przed innymi infekcjami oddechowymi przenoszonymi drogą kropelkową - przyznaje prof. Włodzimierz Gut, wirusolog.
Specjaliści nie mają wątpliwości, mimo że jest duża szansa, że grypa w tym sezonie będzie występowała w ograniczonym zakresie, nadal warto się zaszczepić.
- Szczepić warto się nawet do grudnia tego roku, aby być zabezpieczonym w okresie ewentualnej grypy, zwłaszcza w okresie przedwiośnia 2021 roku - radzi prof. Krzysztof J. Filipiak. - Swoista odporność rozwija się w ciągu 2-4 tygodni po podaniu szczepionki przeciw grypie i utrzymuje się przez 6-12 miesięcy. To dlatego warto się regularnie szczepić raz do roku - dodaje lekarz.
Profesor podkreśla, że wbrew wielu mitom, żaden ze składników szczepionki nie powoduje zachorowania na grypę.
- Szczepionka chroni przed chorobą, a nawet gdy zachorujemy - grypę przejdziemy łagodniej. Szczególnie ważne jest to, że szczepionka chroni przed powikłaniami grypy, w tym również sercowo-naczyniowymi - podkreśla prof. Filipiak, uznany warszawski kardiolog. Lekarz przypomina, że rutynowe szczepienia przeciw grypie są już zalecanym postępowaniem terapeutycznym u osób po zawale serca i z niewydolnością tego narządu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.