Koronawirus we Włoszech. Polka opowiada, jak wygląda sytuacja w Puglii
Nie da się ukryć, że pandemia koronawirusa zmieniła nasz świat i wpłynęła na nasze życie bez względu na to, kim jesteśmy i gdzie mieszkamy. Nieważne, czy w Polsce, która na tle innych państw pod względem ilości zakażeń nie wypada najgorzej, czy we Włoszech, które jawią się nam jako miejsce, gdzie nikt nie chciałby się teraz znaleźć. Jak wygląda sytuacja we Włoszech? Opowiada nam Aleksandra, Polka, która od kilku lat tam mieszka.
1. Koronawirus we Włoszech
Aleksandra mieszka ze swoim włoskim narzeczonym w Puglii na południu Włoch. Kiedy rozpoczęła się pandemia koronawirusa, Ola i Marco spędzali ferie w Polsce, a do domu mieli wrócić na początku marca. Niestety, nie było to takie łatwe.
Anna Krzyżanowska, WP abcZdrowie: Wylot do Włoch planowaliście na 10 marca, a przecież dwa dni wcześniej premier zdecydował o zamknięciu Lombardii. Jak wróciliście do domu?
Ola Krawczyk: Odwołano większość lotów do i z Włoch, w tym nasz. Musieliśmy szybko podjąć decyzję, jak wrócić do domu, wybraliśmy opcję: autobus Warszawa - Berlin, lot Berlin – Bari.
Do stolicy Niemiec pojechaliśmy nocnym autobusem, podróż była spokojna, ale na lotnisku tak naprawdę po raz pierwszy poczuliśmy prawdziwy niepokój - w tamtym momencie w Niemczech było już kilka tysięcy zachorowań. Byliśmy maksymalnie ostrożni, wciąż myliśmy ręce, staraliśmy się zachować dystans wobec innych osób. Samolot był wypełniony mniej więcej w 3/4, wszyscy wracali do Włoch, wiedząc, że kilka dni później nie będzie to już możliwe. Udało nam się wrócić w ostatniej chwili.
Nie myślałaś, żeby zostać w Polsce? Masz tu rodzinę i znajomych.
Większość moich bliskich próbowała mnie przekonać, żebyśmy zostali, bo w Polsce jest spokojnie, bezpiecznie i "nie ma wirusa", że powrót do Włoch wiąże się z ryzykiem, że sama podróż jest zagrożeniem. Nikt przecież nie wiedział, ile to potrwa. Postanowiliśmy więc wracać.
Jak wygląda teraz życie w twoim miasteczku?
Podobnie jak w Polsce z domu możemy wychodzić tylko z ważnego powodu, takiego jak praca, zakupy czy kwestie zdrowotne. Należy mieć przy sobie "Autocertificazione", czyli dokument, w którym deklaruje się powód opuszczenia miejsca zamieszkania. Napisanie nieprawdy może skutkować mandatem. W praktyce wygląda to jednak trochę inaczej - Marco rzadko ma przy sobie ten formularz i do tej pory nikt go nie skontrolował, nikt nie pytał, po co i dokąd idzie.
Mieszkamy przy głównej ulicy, nad pocztą, w okolicy banku i kilku sklepów. Wyglądając przez okno rano, widzę spory ruch, długą kolejkę przed pocztą, ludzi, którzy zatrzymują się, żeby pogawędzić ze znajomymi, dużo samochodów. Życie wydaje się toczyć swoim zwykłym torem. Jednak ta część miasta, która zazwyczaj przepełniona jest turystami, teraz jest zupełnie pusta. Najbardziej widać to podczas weekendu – jest zupełnie cicho.
A jak wyglądają zakupy?
W sklepach obowiązkowe są rękawiczki i dezynfekcja rąk przed wejściem. My najczęściej robimy zakupy w małych lokalnych sklepach i w warzywniaku najbliżej domu. W zależności od wielkości jednorazowo wpuszczane są 3 osoby.
Nosicie maseczki?
W naszym regionie nie ma oficjalnego nakazu używania maseczek, jednak dziś większość mieszkańców je nosi. Na początku epidemii tak nie było, maseczki widać na ulicach od około dwóch tygodni.
W Polsce obserwujemy, że ludzie nie wiedzą, co zrobić ze zużytymi rękawiczkami i maseczkami, często leżą na ulicy. We Włoszech też tak jest?
Nie i nie słyszałam też o żadnych problemach z ich utylizacją. Wiem, że w naszej gminie są specjalne zalecenia dla osób przebywających na kwarantannie - zużyte maseczki, rękawiczki i inne artykuły higieniczne trzeba wyrzucać w podwójnym foliowym worku do odpadów zmieszanych.
2. Domy spokojnej starości we Włoszech
W Twoim miasteczku są jakieś zachorowania?
Na szczęście tylko 2 przypadki, ale najgorzej jest w domach spokojnej starości. W całej Puglii zakażonych jest już ponad 800 mieszkańców DPS. W Brindisi, niedaleko miejsca zamieszkania rodziców Marca, w jednym z takich domów zarażone są 102 osoby, z czego 43 to personel. Dom jest zamknięty i nie są dozwolone żadne wizyty.
Jak wygląda wasza codzienność?
Staramy się robić tylko zakupy. Mamy spore mieszkanie z ogródkiem, więc zawsze jest coś do zrobienia. Aktualnie nie pracujemy, ale nie nudzimy się, mamy czas na odpoczynek, hobby. Oczywiście brakuje nam zwykłego wyjścia na spacer, na zakupy czy do restauracji. Od dwóch miesięcy nie widzieliśmy się też z rodzicami Marca, którzy mieszkają od nas zaledwie 50 km.
Boisz się?
Nie boję się samego wirusa, jesteśmy młodzi, zdrowi, damy radę. Bardziej o rodzinę w Polsce, o moją 84-letnią babcię i o mamę, która pracuje w supermarkecie i ma codziennie kontakt z setkami osób. Obie mieszkają w powiecie, gdzie potwierdzono wiele zachorowań wśród personelu dwóch szpitali i gdzie sytuacja już na początku epidemii była trudna, bo dopuszczono się poważnych zaniedbań.
Myślę także o znajomych, którzy ze względu na wykonywane zawody nie mogą pracować z domu. Moje największe obawy dotyczą jednak nie zdrowia, ale raczej finansów i planów na przyszłość. Pracujemy w turystyce, wynajmujemy pokoje turystom i z tego się utrzymujemy. Zaczęliśmy działalność niecały rok temu, więc 2020 to miał być pierwszy "pełny sezon".
Przeczytaj także: Najważniejsze informacje o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
|W jakiej temperaturze i jak długo żyje koronawirus? Dr Paweł Grzesiowski odpowiada [WIDEO]|Na czym dokładnie polega kwarantanna w przypadku koronawirusa? Ekpert wyjaśnia [WIDEO]
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.