Lekarz Łukasz P. skopiował bazę pacjentów z poufnymi danymi. "Nie zgadzam się z wyrokiem"

- Dlaczego ktoś, kogo nawet nie znam, może mieć poufne informacje dotyczące mojego zdrowia?! - oburza się Anna Kaczorowska. Kobieta leczyła się w centrum medycznym, z którego lekarz miał przejąć dane 11 tys. pacjentów. Sprawa trafiła do sądu.

Lekarz Łukasz P. skopiował bazę pacjentów z poufnymi danymi. "Nie zgadzam się z wyrokiem"Lekarz Łukasz P. skopiował bazę pacjentów z poufnymi danymi. "Nie zgadzam się z wyrokiem"
Katarzyna Prus

Poufne dane w niepowołanych rękach

Ten lekarz to dr hab. n. med. Łukasz P., który prowadzi w Warszawie własną praktykę i regularnie wypowiada się w mediach jako ekspert ds. profilaktyki oraz leczenia problemów żylnych. Od lat jest też aktywny w mediach społecznościowych, gdzie publikuje treści edukacyjne.

Na swojej oficjalnej stronie internetowej podkreśla, że od dziecka marzył o zawodzie lekarza, a flebologia (dziedzina medycyny zajmująca się diagnostyką i leczeniem chorób żył) to jego pasja. Sporo miejsca poświęca też swojej edukacji i doświadczeniu, które jak wylicza, zdobywał m.in. na uczelniach w Hiszpanii, Portugalii czy Niemczech.

Zanim otworzył własny gabinet, dr P. leczył w Centrum Flebologii w Warszawie. Miał wówczas skopiować dane 11 tys. pacjentów, nawet tych, których nigdy nie przyjmował. Po odejściu z tej placówki, wysyłał setki SMS-ów, w których podając się za lekarza prowadzącego, informował o nowym miejscu pracy.

Przychodzą z diagnozą, nie ufają medykom. Lekarze gorzko o pacjentach

Jedna z takich wiadomości trafiła do Anny Kaczorowskiej, która od lat leczyła się w Centrum Flebologii, ale nigdy nie była pacjentką dr. P. - Nigdy mnie nie konsultował, nawet nie wiedziałam, że ktoś taki tam w ogóle przyjmuje. Dlatego wiadomość, którą od niego dostałam, od razu wzbudziła moje podejrzenia i bardzo mnie zdenerwowała. Pierwsza moja myśl była taka: "Skąd lekarz, u którego nie byłam nawet na jednej wizycie ma do mnie kontakt i dlaczego wysyła mi takie SMS-y?" - przyznaje w rozmowie z WP abcZdrowie pani Anna.

- Chyba nikt nie chciałby zastanawiać się, dlaczego ktoś, kogo nawet nie zna, może mieć tak poufne informacje, jak te dotyczące zdrowia, że może ich użyć w dowolnym celu, że mogą gdzieś wyciec. Nigdy nie spotkałam się z taką praktyką, że lekarz osobiście przy zmianie pracy pisałby SMS-y albo dzwonił, informując o nowym miejscu pracy, a korzystam z leczenia m.in. w jednej z dużych sieci, gdzie pracuje wielu specjalistów - dodaje.

Sprawa trafiła do sądu i dotyczyła nieuczciwej konkurencji. Lekarza pozwały właścicielki Centrum Flebologii (wyroki zapadły w Sądzie Okręgowym w Warszawie - 23 stycznia 2023 roku i Sądzie Apelacyjnym w Warszawie - 29 lutego 2024 roku). Obie strony wniosły skargi kasacyjne, ale wyrok jest prawomocny.

Historia ma tu jednak szerszy wymiar i nie kończy się na kwestiach związanych z działalnością gospodarczą, bo - jak ocenił sąd - uderza w pacjentów.

"Pacjent traktowany przedmiotowo"

Poszło o bazę danych pacjentów Centrum Flebologii, w którym leczył dr P. Nie dość, że lekarz skopiował dane pacjentów, to jeszcze udostępniał je innym osobom, w tym lekarzom, którzy ostatecznie odeszli z tej placówki i tak, jak on zaczęli pracę w nowym miejscu.

Jednocześnie 25 stycznia 2023 roku zapadło postanowienie w sprawie karnej w związku z art. 107 ustawy o ochronie danych osobowych (nielegalne przetwarzanie danych osobowych). W tym przypadku sąd umorzył postępowanie, bo nie dopatrzył się cech przestępstwa i wskazał na "znikomy stopień szkodliwości społecznej".

Z kolei sędzia w sprawie cywilnej nie zostawili na lekarzu suchej nitki. W uzasadnieniu wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie czytamy, że lekarz "uzyskał dane co najmniej 11 tys. pacjentów Centrum, w tym dane wrażliwe - informacje o stanie zdrowia i stosowanym leczeniu". Ponadto "większość danych dotyczyła osób, które nie były pacjentami pozwanego".

Ostatecznie sąd zakazał lekarzowi wykorzystywania bazy w działalności gospodarczej i uznał, że perspektywa pacjenta jest tu niezwykle istotna. Nie miał wątpliwości, że lekarz nie działał dla dobra chorych - choć tak się tłumaczył - a jedynie we własnym interesie. Ocenił, że taka argumentacja "nie odpowiada ani realiom niniejszej sprawy, stanowi prawnemu ani regułom etycznym".

"Opiera się w części na paternalistycznym wobec pacjenta – i przez to zakazanym – podejściu, w którym wola pacjenta nie ma żadnego znaczenia i jest on traktowany wyłącznie przedmiotowo" - zaznaczył w uzasadnieniu wyroku sędzia Krzysztof Kurosz. I dodał: "Z punktu widzenia pacjenta taka perspektywa jest w sposób oczywisty niedopuszczalna i narusza jego godność oraz prywatność".

"Kolizja dwóch wartości"

Lekarz widzi to zupełnie inaczej. - Nie zgadzam się z wyrokiem. Dlatego wniosłem skargę kasacyjną, a sprawa czeka obecnie na rozstrzygnięcie przez Sąd Najwyższy - zaznacza w rozmowie z WP abcZdrowie Łukasz P. (lekarz nie zgodził się na publikację nazwiska).

Zaprzecza, że kopiował bazę pacjentów, a jednocześnie twierdzi, że opierał się na danych, które "sam gromadził przez lata". - Pacjent nie jest dla mnie bazą, tylko człowiekiem, który potrzebuje leczenia. Działałem tylko z takim przekonaniem - dodaje.

Zdaniem lekarza doszło do "kolizji dwóch wartości". Ocenia, że "z jednej strony chodzi o obowiązek zapewnienia prawidłowego procesu leczenia i ochrony zdrowia pacjenta, w tym zapewnienia nieskrępowanej możliwości kontaktu lekarza i pacjenta oraz wolnego wyboru pacjenta co do lekarza prowadzącego leczenie, a z drugiej - o dążenie przez podmioty lecznicze do rozszerzenia pojęcia tajemnicy przedsiębiorstwa na pacjentów pobierających świadczenia i traktowania ich jako komercyjnej bazy klienckiej".

SMS-y od "lekarza prowadzącego"

Tymczasem, jak ustalił sąd, sprawa wyszła na jaw przypadkiem, podczas rutynowej kontroli komputerów służbowych, w październiku 2019 roku. Właścicielka Centrum Flebologii odkryła, że baza danych pacjentów jej placówki została skopiowana, a lekarz przetwarzał ją, korzystając w dodatku z prywatnego adresu mailowego.

- Początkowo nie wierzyłam w to, co zobaczyłam na ekranie komputera. Prywatna skrzynka była otwarta, nawet się z niej nie wylogował, więc najwyraźniej był tak pewny, że to nie wypłynie. Odkryłam, że były z niej wysyłane maile do innych osób z bazą danych naszych pacjentów. Szok był niewyobrażalny, w jednej chwili dosłownie zawalił mi się świat - przyznaje w rozmowie z WP abcZdrowie Anna Narojczyk, właścicielka Centrum Flebologii.

Co istotne, sąd zaznaczył, że Centrum przechowywało i przetwarzało dane "zgodnie z przepisami prawa i poszanowaniem zasady minimalizacji przetwarzania danych - w konkretnych celach i nie 'na zapas'". Z kolei lekarz "zobowiązał się do ochrony danych osobowych przetwarzanych w Centrum i do zachowania w tajemnicy wszelkich informacji".

W uzasadnieniu wyroku, który zapadł w 2023 roku, sąd wskazał, że lekarz wysyłał pliki z grafikami przyjęć pacjentów (od czerwca do listopada 2019 roku) z prywatnego adresu poczty elektronicznej. Co więcej, jeden z adresatów tych e-maili, odesłał mu już uporządkowaną bazę z danymi (imię i nazwisko, numer telefonu, informacje o tym, w jakich latach pacjent zapisał się na wizytę i ile razy), z której można było już swobodnie korzystać.

Do setek chorych lekarz wysłał SMS-y, w których przedstawiał się jako "lekarz prowadzący". Informował, że pracuje teraz w innej placówce, podając jej nazwę, numer telefonu do zapisów oraz adres swojej strony internetowej.

"Poważne zastrzeżenia" Rzecznika Praw Pacjenta

"Ochrona zdrowia nie może być podstawą do przetwarzania przez lekarza danych w celach marketingowych związanych z chęcią "przejęcia" pacjentów i udzielania im świadczeń zdrowotnych w nowym założonym przez siebie podmiocie leczniczym" - to fragment stanowiska z 23 sierpnia 2022 roku przygotowanego przez Biuro Rzecznika Praw Pacjenta na potrzeby procesu.

Biuro RPP nie prowadziło w tej sprawie postępowania i nie zajmowało się oceną naruszenia praw pacjenta. Zastrzeżeń było jednak więcej, a w dokumencie wskazano też na "zasadę minimalizmu", zgodnie z którą zakres informacji, jakie posiada lekarz nie może być "szerszy niż jest to konieczne do wykonywania danej czynności medycznej w wyniku kontynuacji procesu leczenia".

"Lekarz nie może zatem przekazać bazy danych pacjentów innym lekarzom bez związku z wykonywaną czynnością medyczną" - czytamy w stanowisku RPP. Komentując teraz sprawę dla naszej redakcji, Rzecznik Praw Pacjenta Bartłomiej Chmielowiec wskazał na "poważne zastrzeżenia".

"Z perspektywy Rzecznika Praw Pacjenta poważne zastrzeżenia budzi sprawa przekazania danych pacjentów do nowego podmiotu i do innych lekarzy, którzy nie udzielali im wcześniej świadczeń. W naszej ocenie nie był zasadny argument o konieczności zapewnienia kontynuacji leczenia, a lekarz nie był zwolniony z tajemnicy zawodowej" - przekazał rzecznik w e-mailu wysłanym do naszej redakcji.

- Lekarz nie może dowolnie dysponować danymi pacjentów pozyskanymi w sposób nieuprawniony – bez wiedzy i zgody pacjentów. Jest tak tym bardziej w sytuacji, gdy lekarz świadczy usługi medyczne w ramach cudzej placówki medycznej. Wówczas ma dostęp do danych pacjentów w celu świadczenia usług medycznych i tylko w tym celu może z nich korzystać, np. wystawiając recepty, czy zwolnienia - zwraca też uwagę w rozmowie z WP abcZdrowie mec. Ewelina Pijewska z Kancelarii Prawnej Prolegit Pijewska Mazurek w Warszawie, która reprezentuje właścicielki Centrum. Zaznacza, że nie można wykorzystywać tych danych w celach "akwizycyjnych" - do pozyskania pacjentów jako klientów do swojej prywatnej konkurencyjnej placówki.

- Niedopuszczalne jest takie uprzedmiotawianie pacjentów i ich danych. Z całą pewnością nie służy to ich dobru. I ten bardzo ważny aspekt słusznie podkreśliły sądy obu instancji – dodaje mec. Pijewska. Zwraca uwagę, że takie praktyki lekarza, który jest zawodem zaufania publicznego, naruszają fundament relacji z pacjentem. - Nieuprawnione pozyskanie danych pacjentów przez lekarza jest wykorzystaniem ich ufności. Obecnie mierzymy się z widocznym spadkiem zaufania do lekarzy, należy więc zrobić wszystko, by tę tendencję zatrzymać - stwierdza dr Michał Mazurek z Kancelarii Prawnej Prolegit Pijewska Mazurek w Warszawie.

Jego zdaniem, kluczowa jest tu rola samorządu lekarskiego, który powinien o to zadbać. - Brakuje wyraźnego stanowiska samorządu na temat postępowania z danymi pacjentów, zwłaszcza medycznymi, które powinny być szczególnie chronione – zauważa Mazurek.

Utrudnianie kontaktów z pacjentem?

Tymczasem samorząd lekarski nie dopatrzył się w praktykach lekarza niczego złego. Co więcej, w opinii, która podobnie jak stanowisko RPP, była przygotowana na potrzeby procesu, wskazał, że niedopuszczalna jest sytuacja, w której "dotychczasowy podmioty leczniczy utrudnia lekarzowi (...) kontakt z pacjentem".

Sąd nie krył zdziwienia taką argumentacją i wskazał na ewidentne "pomijanie interesu pacjenta w ochronie jego danych osobowych i w ogóle prywatności – przez organy samorządu lekarskiego". "Gdyby dopuścić wykładnię prawa przyjmowaną przez pozwanego – to okazałoby się, że możliwe jest wynoszenie nawet najbardziej wrażliwych danych – takich jak historia leczenia psychiatrycznego, zabiegi przerywania ciąży i jakiekolwiek inne o każdej najbardziej skrywanej chorobie – przez każdego lekarza w odniesieniu do wszystkich danych z którymi się zetknął w pracy w danym ZOZ" - zaznaczył w uzasadnieniu wyroku sędzia Kurosz.

Co ciekawe, Naczelna Izba Lekarska tłumaczy teraz, że w momencie przygotowania opinii doszło do nieporozumienia, a stanowisko samorządu jest zbieżne z prawomocnym wyrokiem sądu w tej sprawie.

- Mówimy o najbardziej wrażliwych danych, czyli danych dotyczących zdrowia pacjenta. Powinny one podlegać szczególnej ochronie, więc nie może dochodzić do sytuacji, w których lekarz kopiuje całą bazę pacjentów, w tym tych, którzy nie byli przez niego leczeni i konsultowani, a potem przesyła ją dalej przy użyciu prywatnego maila. Do tej pory nie spotkałem się z podobnym przypadkiem - komentuje w rozmowie z WP abcZdrowie Jakub Kosikowski, rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej. I zaznacza: - Nasze stanowisko jest zbieżne z wyrokiem sądu, który jest prawomocny.

Tłumaczy, że zupełnie czymś innym jest prawo pacjenta do kontynuowanie leczenia. - Opinia Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie, która na ten argument wskazuje, została przygotowana na wniosek pana doktora, tylko w zakresie przez niego wskazanym, a nie całej badanej przez sąd sprawy - wyjaśnia Kosikowski.

- Sąd zwrócił się potem do Naczelnej Izby Lekarskiej, ale tylko w kwestii potwierdzenia prawdziwości zawartych w opinii tez. I faktycznie jest ona prawdziwa, jeśli mówimy tylko o prawie do kontynuacji leczenia. Ubolewamy, że do takich rozbieżności w interpretacji w ogóle doszło - zaznacza rzecznik.

W sądzie toczy się sprawa karna dotycząca nieuczciwej konkurencji, w której nie ma jeszcze rozstrzygnięcia (Łukasz P. ma status oskarżonego).

Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.

Źródło artykułu: WP abcZdrowie
Wybrane dla Ciebie
Limitowanie badań znów zagrozi pacjentom. "Nie chcemy umierać w kolejkach"
Limitowanie badań znów zagrozi pacjentom. "Nie chcemy umierać w kolejkach"
Spotkanie na szczycie. Prezydent ma zdecydować o przekazaniu 3,6 mld zł na NFZ
Spotkanie na szczycie. Prezydent ma zdecydować o przekazaniu 3,6 mld zł na NFZ
Wspiera jelita, serce i daje uczucie sytości. Po ten napój warto sięgać codziennie
Wspiera jelita, serce i daje uczucie sytości. Po ten napój warto sięgać codziennie
Farmaceutka ostrzega przed brakiem leku. "Mogą nie mieć ciągłego dostępu do terapii"
Farmaceutka ostrzega przed brakiem leku. "Mogą nie mieć ciągłego dostępu do terapii"
Do niedawna mieliśmy "zero" zachorowań. Obecnie chorują dziesiątki tysięcy osób
Do niedawna mieliśmy "zero" zachorowań. Obecnie chorują dziesiątki tysięcy osób
Innowacyjne terapie raka trzustki. "To może być największy od 30 lat krok w leczeniu"
Innowacyjne terapie raka trzustki. "To może być największy od 30 lat krok w leczeniu"
Wirus z dzieciństwa, rak w dorosłości? BK na celowniku naukowców
Wirus z dzieciństwa, rak w dorosłości? BK na celowniku naukowców
Babcia zawsze po nie sięgała. Jak naprawdę działają krople żołądkowe?
Babcia zawsze po nie sięgała. Jak naprawdę działają krople żołądkowe?
Powikłania po wypełniaczach. Jak ultrasonografia może im zapobiec?
Powikłania po wypełniaczach. Jak ultrasonografia może im zapobiec?
Leki, które mogą niszczyć kości. Ciche ryzyko, o którym warto wiedzieć
Leki, które mogą niszczyć kości. Ciche ryzyko, o którym warto wiedzieć
Pomagają sercu i poprawiają trawienie. Sięgaj po nie codziennie
Pomagają sercu i poprawiają trawienie. Sięgaj po nie codziennie
Kardiolożka ostrzega. To "subtelne objawy zawału", od razu wzywaj pomoc
Kardiolożka ostrzega. To "subtelne objawy zawału", od razu wzywaj pomoc