Mamy "cichą epidemię". "Może dotyczyć nawet 30-latków"
Z chorobami otępiennymi zmaga się nawet 700 tys. Polaków, a najczęstszą jest choroba Alzheimera. Wiele osób żyje bez diagnozy, więc skala problemu może być jeszcze większa, a zagrożeni mogą być też młodzi ludzie. - Kaskada zmian postępuje bardzo szybko. 45-latek może mieć już głębokie deficyty funkcji poznawczych - przyznaje neurolog prof. Konrad Rejdak.
W tym artykule:
Lawinowy wzrost chorych
Szacuje się, że w Polsce żyje 600-700 tys. osób z chorobami otępiennymi, a według prognoz Ministerstwa Zdrowia do 2038 roku ta liczba niemal się podwoi i sięgnie ok. 1,2 mln. Najczęstszą przyczyną otępienia jest choroba Alzheimera, która - choć głównie jest diagnozowana u osób powyżej 65. roku życia - coraz częściej dotyczy młodszych osób, ok. 40. roku życia.
Jak wynika z najnowszych danych Narodowego Funduszu Zdrowia, które można znaleźć na stronie ezdrowie.gov.pl (opublikowane 18 września), chorobowość rejestrowana w tym przypadku wynosiła w 2024 roku 382,6 tys. osób i była o 13 proc. wyższa niż w 2014 roku.
- Mamy coraz lepszy dostęp do badań diagnostycznych i neuropsychologicznych, ale z drugiej strony jesteśmy w momencie kryzysu demograficznego - społeczeństwo się starzeje, więc proporcja osób z chorobami otępiennymi będzie rosła - zaznacza w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Konrad Rejdak, neurolog z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, członek Rady Programowej Europejskiej Akademii Neurologii.
- Musimy bezwzględnie przestawić system na wczesne wykrywanie takich chorób, bo zdrowie mózgu to kluczowy komponent zdrowia całego organizmu, a o tym jeszcze do niedawna w ogóle się nie mówiło. Teraz poniekąd to nadrabiamy, co widać w statystykach - wskazuje neurolog.
Dodaje, że wiele osób żyje bez diagnozy, więc chorych jest z pewnością znacznie więcej niż w oficjalnych rejestrach. - W tym sensie mówienie o "cichej epidemii" jest uzasadnione, zwłaszcza, że świadomość czynników ryzyka chorób otępiennych wciąż jest zbyt niska. Dlatego tak ważne, by mówić m.in. o tym, jak styl życia wpływa na mózg - zaznacza prof. Rejdak.
Polskie Stowarzyszenie Pomocy Osobom z Chorobą Alzheimera również wskazuje na "cichą epidemię" związaną z chorobą Alzheimera - nie tylko w Polsce, ale też w szerszym kontekście. Do 2050 roku liczba osób z otępieniem na całym świecie może sięgnąć nawet 139 mln.
Tymczasem zmianami stylu życia jesteśmy w stanie zmniejszyć ryzyko chorób neurologicznych. - Dieta połączona z aktywnością fizyczną może zredukować ryzyko nawet do 20-30 proc., a dodatkowo może na tyle opóźnić postęp choroby, że wydłużymy życie takiego pacjenta nawet od trzech do pięciu lat - wskazuje lekarz.
Inwestowanie w profilaktykę choroby Alzheimera to konieczność. - Bez niej nie zatrzymamy lawinowo narastającej liczby chorych. Konieczne jest też zreformowanie systemu diagnozowania i leczenia choroby Alzheimera, bo choć obecnie dostępne terapie nie prowadzą do wyleczenia, to mogą złagodzić objawy i poprawić jakość życia chorych - zaznacza prof. Alina Kułakowska, prezes Polskiego Towarzystwa Neurologicznego.
"Proces patologiczny" nawet u 30-latków
Prof. Rejdak zaznacza, że proces patologiczny w mózgu może zacząć się 20 lat przed wystąpieniem objawów klinicznych, a nawet wcześniej.
- To może już dotyczyć 30-latków. Dlatego tak ważne są badania biomarkerów, np. płynu mózgowo-rdzeniowego, a także w surowicy kri czy badania PET ze znakowaniem amyloidu, które pomagają przewidzieć, że u konkretnego pacjenta rozwinie się choroba. Wtedy mamy jeszcze czas na działanie. Kiedy choroba zacznie się już rozwijać, jej postęp może być bardzo szybki i prowadzić do niepełnosprawności - przyznaje neurolog.
Tłumaczy, że nie dotyczy to tylko seniorów, ale nawet 40-latków. - Jeśli u osoby, która ma predyspozycje genetyczne, nałożą się inne czynniki, np. używki, regularny brak snu, zła dieta czy inne choroby przewlekłe, możemy mieć do czynienia z przyśpieszoną manifestacją choroby. Kaskada zmian postępuje wówczas bardzo szybko - zaznacza lekarz.
- Normalnie choroba dałaby o sobie znać, powodując konkretne objawy, po 60. roku życia, a tak może to się wydarzyć nawet w ciągu 5 lat. W związku z tym taki 45-latek może mieć już głębokie deficyty funkcji poznawczych, związane m.in. z pamięcią, mówieniem, koncentracją, ale też funkcji wykonawczych. Choroba postępuje więc szybciej i ma cięższy przebieg - tłumaczy ekspert.
Neurolog dodaje, że czynnikiem ryzyka patologicznych zmian w mózgu mogą być też nabyte uszkodzenia mózgu, które były konsekwencją infekcji koronawirusem, więc pandemia też przyczyniła się do nasilenia problemu chorób otępiennych.
"Ryzyko zachorowania wzrasta wraz z wiekiem i jest wyższe w przypadku kobiet. Zwiększone ryzyko występuje dla osób chorujących na nadciśnienie tętnicze, hiperlipidemię, chorobę niedokrwienną serca czy cukrzycę typu 2. Dodatkowo, czynnikiem ryzyka jest również pierwszy stopień pokrewieństwa z osobą, u której stwierdzono chorobę Alzheimera, jednak nie warunkuje on rozwoju choroby" - czytamy na stronie ezdrowie.gov.pl.
Tymczasem, jak wskazywał prof. Tomasz Gabryelewicz, prezes Polskiego Towarzystwa Alzheimerowskiego, choroba Alzheimera jest diagnozowana jedynie u około 25 proc. osób.
Nie lekceważ tych objawów
Choroba Alzheimera rozwija się podstępnie i długo może nie dawać wyraźnych objawów. Symptomy mogą być na początku subtelne, więc bagatelizuje je zarówno chory, jak i jego otoczenie.
Na co więc zwrócić uwagę? - To nie tylko problemy związane z pamięcią. To mogą być bardzo subtelne na początku zaburzenia zachowania, które są często lekceważone i przypisywane zwykłym zmianom nastroju. To mogą być także problemy z mową, przy czym nie chodzi tylko o to, że mowa staje się niewyraźna. Takiej osobie trudniej też dobierać słowa, robi to wolniej, zdarza się, że myli słowa i ich znaczenia, a także ma coraz większe trudności, by zrozumieć to, co mówią do niej inni - tłumaczy prof. Rejdak.
To mogą być też zaburzenia orientacji czy problemy z liczeniem.
- Musimy przestawić system na diagnostykę chorób otępiennych, bo na razie jesteśmy nastawieni głównie na leczenie pacjentów w ostrych stanach. Brakuje wydzielonych poradni, które zajmowałyby się konkretnymi chorobami mózgu, a one nie są jednorodne. W ramach jednej poradni neurologicznej nie jesteśmy w stanie leczyć wszystkiego, brakuje też personelu - ocenia prof. Rejdak.
Zwraca uwagę, że w krajach Europy Zachodniej działają konkretne kliniki zaburzeń pamięci tzw. memory clinics, gdzie w jednym miejscu pacjent otrzymuje kompleksową diagnostykę i ocenę neuropsychologiczną.
- U nas ze względów finansowych nie ma na to na razie szans, ale bez większych nakładów, a samym przeorganizowaniem systemu można pewne zmiany wprowadzić już teraz. Rozwiązania w tym zakresie ma wskazać plan alzheimerowski, na który nadal czekamy i liczymy, że po zmianach w resorcie zdrowia coś się w tej sprawie ruszy. Polska jest jednym z niewielu krajów w Europie bez takiego planu - dodaje neurolog.
Niemal milion Polaków wymaga stałej opieki
Choroba Alzheimera może skończyć się niepełnosprawnością, a chory staje się całkowicie zależny od innych. Z nowych danych NFZ wynika, że w 2024 roku w refundacji dotyczącej alzheimera i chorób pokrewnych dominowały świadczenia pielęgnacyjne i opiekuńcze oraz świadczenia udzielone w ramach długoterminowej opieki psychiatrycznej (w 2024 roku stanowiły łącznie 66,5 proc., czyli 265,8 mln zł spośród 399,6 mln zł przeznaczonych na refundację świadczeń udzielonych z powodu choroby Alzheimera i chorób pokrewnych).
Tymczasem w Polsce opieki długoterminowej, również z innych powodów wymaga już niemal milion osób. W Polsce brakuje jednak szerszej dyskusji o związanych z tym wyzwaniach.
To m.in. dlatego Międzykolegialne Centrum Badań nad Rodzinami i Generacjami SGH oraz Instytut Gospodarstwa Społecznego SGH ogłosiło konkurs "Kroniki opieki długoterminowej". Swoją perspektywą i osobistymi doświadczeniami mogą się podzielić zarówno opiekunowie, jak i osoby, które otrzymują wsparcie. Szczegóły konkursu można znaleźć tutaj.
- Konkurs przede wszystkim wynika z pilnej potrzeby wzmocnienia debaty publicznej w tym obszarze i nagłośnienia wyzwań, przed jakimi stają każdego dnia miliony Polaków starających się godzić obowiązki opiekuńcze i zawodowe - wskazuje dr hab. Paweł Kubicki, prof. SGH, kierownik Katedry Polityki Społecznej, Instytut Gospodarstwa Społecznego, Kolegium Ekonomiczno-Społeczne SGH.
Jak podają eksperci SGH, już w 2022 roku systematycznej pomocy osób trzecich potrzebowało około 920-930 tys. osób starszych. Do 2030 roku liczba osób powyżej 60. roku życia deklarujących potrzebę wsparcia wzrośnie o ok. 80-160 tys. Z kolei do 2040 roku w porównaniu z 2022 rokiem ta liczba będzie większa o ok. 260–500 tys.
Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródło:
WP abcZdrowie
Narodowy Fundusz Zdrowia
Polskie Stowarzyszenie Pomocy Osobom z Chorobą Alzheimera
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.