"Na raka" i euforię. Ruszył sezon na "świętego grzyba". Lekarze ostrzegają
Mianem "świętego grzyba" określa się bynajmniej nie borowika. W internecie mnożą się grupy wsparcia i grupy sprzedażowe oferujące niebezpieczne dla zdrowia suszone muchomory czerwone, nalewki, a nawet suplementy diety. Grzyb ma rzekomo "odwracać parkinsona, leczyć depresję, a nawet raka". Lekarze alarmują.
Polacy ruszają po trującego muchomora, GIS interweniuje
Amanita muscaria, muchomor czerwony - grzyb jednoznacznie klasyfikowany jako grzyb trujący. Niebezpieczna moda na zbieranie i stosowanie muchomora czerwonego trwa nieprzerwanie od kilku lat. Jak grzyby po deszczu wyrastają publiczne i prywatne grupy w social mediach zawierające posty sprzedażowe, a nawet sklepy internetowe oferujące suplementy diety z muchomorem. Na wyciągnięcie ręki są dostępne substancje halucynogenne odpowiedzialne za doświadczenia psychodeliczne. - To może kusić, a w dodatku wokół tych muchomorów narosło wiele mitów o ich cudownym jakoby działaniu, o tym, że od lat były stosowane w medycynie naturalnej - podkreśla w rozmowie z WP abcZdrowie toksykolog dr Eryk Matuszkiewicz.
Skutkiem tego była decyzja Głównego Inspektoratu Sanitarnego o zakazie sprzedaży muchomora i objęciu nadzorem Państwowej Inspekcji Sanitarnej wszelkich działań sprzedażowych w tym zakresie. 7 listopada 2024 roku zespół ds. oceny ryzyka zagrożeń dla zdrowia lub życia ludzi związanych z używaniem nowych substancji psychoaktywnych podjął uchwałę rekomendującą ministrowi zdrowia umieszczenie substancji tj. kwas ibotenowy i muscymol w Rozporządzeniu Ministra Zdrowia z dnia 17 sierpnia 2018 r. w sprawie wykazu substancji psychotropowych, środków odurzających oraz nowych substancji psychoaktywnych (Dz.U.2024. poz. 1139) jako nowych substancji psychoaktywnych.
Amatorów muchomora czerwonego to nie odstrasza. Wręcz przeciwnie - na grupach użytkownicy doradzają sobie, jakie dawki i jaka postać grzyba działa na konkretne przypadłości, a także wystawiają swoje zbiory na sprzedaż. W jednym ze sklepów internetowych widnieje natomiast informacja o treści: "Posiadanie, zbiór i przechowywanie amanity muscarii jest legalne, jedyny mankament to obrót grzyba w celach spożywczych, szczególnie w Polsce jest zakazany. Dlatego my sprzedajemy ten grzyb w celach naukowo-badawczych".
Jednak spożywanie grzyba w jakiejkolwiek postaci może stanowić nawet śmiertelne zagrożenie. Eksperci nie mają wątpliwości.
Trują się muchomorem. "Przestrzegamy"
Jak informuje GIS, ten gatunek grzyba "zawiera substancje toksyczne, które mogą powodować zatrucia", a ich objawem jest m.in. pobudzenie psychiczne i ruchowe, omamy wzrokowe, zaburzenia widzenia, drgawki, a w ciężkich zatruciach śpiączka. "Przestrzegamy przed uleganiem chwilowej modzie, która może być niebezpieczna dla naszego zdrowia!" - czytamy w oficjalnym komunikacie GIS.
- Mamy sezonowe przyjęcia pacjentów po spożyciu grzybów trujących, często to bardzo dramatyczne przypadki przebiegające z ciężkim uszkodzeniem wątroby i wtórnym zaburzeniem funkcji mózgu na skutek zaburzeń metabolicznych. Mieliśmy pacjenta, który zrobił sobie kanapkę z kapeluszem muchomora i ze smakiem zjadł. Doszło do ciężkiego uszkodzenia wątroby - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Konrad Rejdak, kierownik Kliniki Neurologii SPSK4 w Lublinie i prezes Polskiego Towarzystwa Neurologicznego.
- Jeszcze gdy pracowałem w pogotowiu, pojechaliśmy do domu, gdzie znaleźliśmy pobudzonego pacjenta i słoiki pełne ususzonych grzybów. Drugą pacjentkę pamiętam z oddziału. Oboje znajdowali się pod wpływem halucynogenów. Pobudzeni, bez logicznego kontaktu, szarpali się i krzyczeli, nie reagowali zupełnie na polecenia i prośby personelu medycznego - relacjonuje w rozmowie z WP abcZdrowie dr Eryk Matuszkiewicz, specjalista toksykologii klinicznej i chorób wewnętrznych ze Szpitala Miejskiego im. F. Raszei w Poznaniu.
"Muchomor na depresję i raka"
W sieci można znaleźć informacje jakoby amanita mogła leczyć choroby neurodegeneracyjne, odwracała procesy starzenia mózgu, łagodziła stany zapalne, ból, a także wykazywała działanie antynowotworowe. I pomocy w leczeniu raka muchomorem szukają użytkownicy forów, ignorując niebezpieczeństwo, na jakie się narażają.
Na dziś dowody na "działanie antynowotworowe" A. muscaria ograniczają się do wczesnych wyników laboratoryjnych oraz jednego, historycznego modelu zwierzęcego z chemicznie modyfikowanym polisacharydem. Nie ma żadnych danych klinicznych, a część wyników sugeruje nawet możliwy niekorzystny wpływ na terapie onkologiczne.
- Nie znam ani jednego przypadku uzdrowienia z choroby nowotworowej po "cudownym" specyfiku - mówi w rozmowie z WP abcZdrowie onkolog dr n. med. Hubert Urbańczyk. Jednocześnie zwraca uwagę, że dziś wiele leków o działaniu cytostatycznym bazuje na substancjach pozyskiwanych z natury, np. z kory drzew.
- Ale są to substancje przebadane w laboratoriach, z bardzo precyzyjnie ustaloną dawką składnika. Branie jakichkolwiek "naturalnych", "cudownych" leków na raka jest bezmyślne. To jakby ktoś wszedł na dowolnym oddziale chemioterapii do dyżurki chemicznej, do magazynu cytostatyków, wziął na chybił trafił 10 różnych ampułek, wlał je do szklanki i wypił duszkiem - podkreśla stanowczo lekarz.
Mikrodawkowanie na nastrój. Lekarze przestrzegają przed taką praktyką
- Stoję na stanowisku popartym nauką, które mówi wprost: Amanita muscaria nie ma w sobie ani jednej substancji, która miałaby potencjał leczenia jakikolwiek schorzeń. Zawiera natomiast związki o udowodnionym działaniu halucynogennym, które wpływają na świadomość, umożliwiają przeżycie doświadczenia psychodelicznego i to najczęściej kusi amatorów stosowania muchomora - podkreśla dr Matuszkiewicz.
Szczególnym zainteresowaniem cieszy się mikrodawkowanie muchomorów, polegające na regularnym zażywaniu niskich dawek suszonych owocników grzyba. Mają działać relaksująco, zmniejszać poziom stresu, zwiększając kreatywność i koncentrację. Tymczasem naprawdę są groźne dla zdrowia.
- Główną substancją jest kwas ibotenowy, będący prekursorem dla muscymolu, obecny w kapeluszu grzyba. I te dwie substancje działają silnie halucynogennie, a efekt ten nasila się po wysuszeniu grzyba. Natomiast sam przebieg halucynozy może być różny i nie są rzadkością tzw. bad tripy. Lęk, niepokój, agresja, akty samookaleczania, wreszcie tzw. flashbacki w postaci halucynacji wzrokowych. Około 5 proc. stosujących tego typu halucynogeny się uzależnia - alarmuje dr Matuszkiewicz.
Również prof. Rejdak ostrzega, że praktyki małego dawkowania są bardzo niebezpieczne. - Użytkownicy zgłaszają psychoaktywne efekty, takie jak zniekształcenia percepcji i widzenia, wizje halucynogenne, a także euforię. Makropsja, czyli widzenie przedmiotów większych niż są w rzeczywistości, czy też mikropsja, a więc widzenie przedmiotów mniejszych, mogą występować naprzemiennie lub jednocześnie.
- Takie właśnie zjawiska, zwane dysmetropsją, opisano na kartach "Alicji w Krainie Czarów". Niestety, te doznania maskują efekty zatrucia i mogą znacznie uśpić czujność danej osoby, która poszukuje takich przeżyć, jedząc małe dawki muchomora - mówi lekarz.
Lekarze nie mają wątpliwości: choć muchomory są dostępne na wyciągnięcie ręki, to nie należy po nie sięgać. - Polacy na siłę szukają alternatywnych metod leczenia czy stymulowania organizmu. Popularność fitoterapii we własnym wykonaniu poraża, bo sięganie po nieprzebadane sposoby czy substancje może być nawet śmiertelnie niebezpieczne - podsumowuje prof. Rejdak.
Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.