Trwa ładowanie...

Naukowcy: Kryzys epidemiczny związany z COVID-19 spowodowany jest w głównej mierze przez osoby niezaszczepione

Naukowcy: Kryzys epidemiczny związany z COVID-19 spowodowany jest w głównej mierze przez osoby niezaszczepione
Naukowcy: Kryzys epidemiczny związany z COVID-19 spowodowany jest w głównej mierze przez osoby niezaszczepione (Getty Images)

Osoby niezaszczepione to potencjalna fabryka nowych wariantów wirusa. Niemieckie badania pokazują, że kryzys epidemiczny związany z COVID-19 spowodowany jest w głównej mierze przez osoby niezaszczepione - odpowiadają oni za 8-9 na 10 nowych przypadków COVID-19. Im mniej szczepień, tym więcej zgonów w populacji. Jeśli nie chcemy depopulacji Polski, musimy zmobilizować się do szczepień.

spis treści

1. Niezaszczepieni napędzają kryzys epidemiczny

Specjaliści od miesięcy powtarzają, że szczepienia są na razie najskuteczniejszą bronią, jaką mamy w walce z koronawirusem. To jedyny sposób na powrót do normalności sprzed pandemii. Tymczasem w serwisie "medRxiv" ukazała sie właśnie analiza, która jasno wskazuje, że za kryzys epidemiczny związany z COVID-19 odpowiadają niezaszczepieni.

W badaniach uwzględniono populację Niemiec. Oszacowano, że około 67-76 proc. wszystkich nowych infekcji SARS-CoV-2 spowodowanych było przez osoby niezaszczepione.

Zobacz film: "Dr Sutkowski: Druga dawka dla seniorów nie jest fizycznie zabezpieczona"

"Ponadto szacujemy, że 38-51 proc. nowych zakażeń koronawirusem jest spowodowanych przez osoby nieszczepione, które zarażają inne nieszczepione osoby" – twierdzą autorzy badań.

Zasugerowano, że pozostałe 24-33 proc. wynikało z transmisji wirusa przez zaszczepionych.

Naukowcy twierdzą, że za 8-9 na 10 nowych przypadków COVID-19 odpowiadają osoby niezaszczepione.

- Szczepienia wciąż pozostają skutecznym środkiem do tłumienia transmisji wirusa oraz przerywania łańcuchów szerzenia się zakażeń. Co więcej, dzięki szczepieniom tłumiona jest ewolucja wirusa i utrwalanie nowych mutacji, co jest jednym z kluczowych warunków opanowania pandemii – podkreśla dr hab. Piotr Rzymski z Zakładu Medycyny Środowiskowej UM w Poznaniu.

Immunolog dr hab. Wojciech Feleszko dodaje, że nie jest zaskoczony takimi wynikami badań. Jak podkreśla, wirus – zwłaszcza ten zmutowany – ma lepszą szansę rozprzestrzenić się w środowisku osób niezaszczepionych.

- Wyobraźmy sobie, że mamy taką sytuację jak w Warszawie, gdzie populacja zaszczepionych to ok. 70 proc. U jednego pacjenta wirus mutuje, przeskoczy na dwie inne osoby i jego wędrówka się skończy. Podczas gdy w populacji, w której jest zaszczepionych zaledwie 20 proc., wariant transmituje z jednego człowieka na drugiego i się utrwala. Szansa, że zatoczy coraz szersze kręgi, jest znacznie większa niż w populacji, w której ten odsetek niezaszczepionych jest wyższy – tłumaczy w rozmowie z WP abcZdrowie dr hab. Wojciech Feleszko, immunolog i pulmonolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Naukowcy: Kryzys epidemiczny związany z COVID-19 spowodowany jest w głównej mierze przez osoby niezaszczepione
Naukowcy: Kryzys epidemiczny związany z COVID-19 spowodowany jest w głównej mierze przez osoby niezaszczepione (Getty Images)

2. Im więcej niezaszczepionych osób, tym więcej zgonów

Ekspert podkreśla, że ludzie niezaszczepieni przeciwko COVID-19 nie tylko ryzykują zakażeniem wirusem SARS-CoV-2, lecz także ich organizmy mogą stać się "fabrykami" nowych wariantów wirusa. Im więcej niezaszczepionych osób, tym więcej możliwości namnażania się wirusa.

- Mutacje nie tyle zależą od pojedynczej osoby niezaszczepionej, ile od liczby niezaszczepionych osób w populacji, czyli żywicieli, na których wirus może swobodnie przeskakiwać z jednej osoby na drugą i te mutacje mogą się utrwalać. Nie bez powodu nowy wariant Omikron pojawił się w Afryce, gdzie odsetek zaszczepionych jest niezwykle niski, bo oscyluje wokół 20 proc. – tłumaczy dr Feleszko.

- Można więc powiedzieć, że ta grupa ludzi niezaszczepionych to potencjalne źródło nowych wariantów. Podejrzewam, że jeszcze tych wariantów trochę zobaczymy – dodaje immunolog.

Podobnego zdania jest dr hab. Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog z Katedry i Zakładu Mikrobiologii Lekarskiej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

- Oczywiście elementem koniecznym do mutacji wirusa jest proces jego replikacji, czyli jego namnażania. Ten proces zachodzi wyłącznie w żywych komórkach wrażliwego organizmu. W związku z tym im większy będzie odsetek osób wyszczepionych, a więc w pewnym stopniu zabezpieczonych, tym prawdopodobieństwo takiej mutacji będzie mniejsze, ale zawsze będzie istniało – tłumaczy w rozmowie z WP abcZdrowie dr hab. Tomasz Dzieciątkowski.

Dr Bartosz Fiałek, reumatolog i popularyzator wiedzy medycznej, podkreśla jeszcze jedną zaletę szczepień.

- Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC) przedstawiło, w jaki sposób kształtuje się liczba zgonów z powodu COVID-19 w zależności od odsetka wyszczepienia populacji - mówi lekarz i wyjaśnia, że wniosek jest tylko jeden: - Im więcej osób zaszczepiło się w danej populacji, tym mniej zgonów z powodu choroby notowano na tym terenie.

3. Zaszczepieni rzadziej zarażają innych

W innych badaniach naukowcy z Uniwersytetu w Oksfordzie porównali poziom wiremii (ilość wirusa w jednym mililitrze krwi) u osób zaszczepionych i niezaszczepionych, które były zakażone wariantem Delta. Okazało się, że w obu przypadkach był on podobny. Mimo to osoby w pełni zaszczepione nadal rzadziej zarażały innych.

- Pierwsze doniesienia na ten temat były bardzo niepokojące. Jednak późniejsze badania nad dynamiką zmian wiremii wykazały, że jej poziom pozostaje porównywalny tylko przez pierwsze 4-5 dni od zakażenia. Później u osób zaszczepionych wiremia zaczyna gwałtownie spadać, ponieważ w tym czasie uruchamia się odpowiedź komórkowa, która usuwa wirusa z organizmu - wyjaśnia dr Rzymski.

W praktyce oznacza to, że okienko, w którym osoby zaszczepione mogą zakażać innych, jest znacznie krótsze.

- Tymczasem w organizmach osób niezaszczepionych wirus przebywa i replikuje znacznie dłużej i przez to o wiele łatwiej jest transmitowany na innych. Osoby niezaszczepione na ogół pozostają zakaźne do 10 dni od wystąpienia objawów, choć u osób z deficytami odporności ten okres może być wydłużony - podsumowuje dr Rzymski.

Eksperci są zgodni: szczepienia przeciw COVID-19 w dalszym ciągu spełniają swoją najważniejszą rolę, ograniczają szerzenie zakażenia i nowych mutacji oraz chronią nas przed ciężkim przebiegiem COVID-19 i zgonem.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze