"Nie żyłem przez 90 minut". W środku nocy dostał zawału. Co z tego pamięta?
Akcja reanimacyjna trwała nieprzerwanie 90 minut, a gdy medycy stracili nadzieję, że 60-latek wróci do żywych, u mężczyzny powróciła akcja serca. Po udanej operacji udrożnienia tętnicy i zaskakującym odkryciu, że nie doszło do uszkodzenia mózgu wskutek braku tlenu, "Łazarz" - jak później nazwał go lekarz, opowiedział, co się działo, gdy był martwy.
1. Doszło do zatrzymania akcji serca
W podcaście australijskiego news.com Alistair Blake opowiedział o tym, jak podczas snu doszło u niego do zatrzymania akcji serca.
- Technicznie rzecz biorąc, nie żyłem przez 90 minut – powiedział wprost.
Nikt się nie spodziewał takiego finału dnia – z relacji Alistaira wynika, że tego wieczoru przejechał 45 km na rowerze stacjonarnym, a następnie położył się do łóżka ze swoją żoną, Melindą.
Kilka godzin później, o 3.10 nad ranem, Melinda obudziła się, zaskoczona tym, że jej mąż przestał chrapać. Nie reagował na próby obudzenia go, więc kobieta chwyciła za telefon i wybrała numer alarmowy.
Została szczegółowo poinstruowana, w jaki sposób ma postąpić. Melinda ściągnęła męża z łóżka i rozpoczęła resuscytację krążeniowo-oddechową.
- Wykonywała resuscytację krążeniowo-oddechową przez 20 minut, potem zjawili się ratownicy medyczni. Wykonali resuscytację krążeniowo-oddechową i sięgnęli po defibrylator. Używali go ponad dziesięć do 12 razy – opowiada Australijczyk.
2. Lekarz nazwał go "Łazarzem"
Jednak rokowania nie były pomyślne, dlatego ratownicy zaprowadzili żonę Alistaira do drugiego pokoju, tłumacząc, że prawdopodobnie jej mąż nie przeżyje. Stało się zupełnie inaczej – akcja serca 60-latka zupełnie nieoczekiwanie powróciła.
Przewieziono go do szpitala, gdzie konieczne było usunięcie zatoru z tętnicy, odpowiedzialnego za groźny incydent. Mimo to wciąż nie było pewności, czy mężczyzna wyzdrowieje, a także, do jakich uszkodzeń doszło z powodu zablokowania naczynia. Z wybudzeniem mężczyzny czekano tydzień.
Okazało się, że Alistair nie tylko żyje, ale też badania ujawniły, że jego mózg nie został uszkodzony. Śmierć kliniczna nie wyrządziła żadnych szkód w organizmie. Dlatego też lekarz nadał mu przydomek "Łazarz". To postać biblijna, która według Nowego Testamentu miała zostać wskrzeszona przez Jezusa.
3. Doświadczenie pośmiertne – fikcja czy fakt?
Tzw. doświadczenia z pogranicza śmierci to zjawisko znane nauce (ang. near-death experience, NDE). Deklaruje je nawet kilkanaście procent osób, które przeżyły śmierć.
W jednym z badań bazującym na relacji 344 ankietowanych, spośród których niemal 20 proc. doświadczyło NDE, najczęściej wskazywano na takie wrażenia jak: mistyczne światło, wrażenie patrzenia na własne ciało z góry czy spotkanie z bliskimi zmarłymi.
A czego doświadczył Alistair?
- Pamiętam, że w sobotni wieczór szedłem spać – a następną rzeczą, jaką sobie przypominam, to było obudzenie się w czwartek rano na wózku jadącym z oddziału intensywnej terapii na oddział wieńcowy – powiedział i dodał: - Mój mózg całkowicie wymazał to, co wydarzyło się pomiędzy.
- Wiele osób pyta mnie, czy coś widziałem, ale nie, nic nie widziałem. Żadnych jasnych świateł, w ogóle nic takiego – przyznaje szczerze.
Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.