"Kleszczy nie należy się panicznie bać". Rozmowa z Irminą Nikiel, dyrektorem sanepidu w Lublinie
Są małe, prawie niewidoczne i bardzo niebezpieczne. Kleszcze uaktywniają się właśnie teraz. Ciepła zima sprawiła, że jest ich więcej niż w latach ubiegłych. Czy to jednak oznacza, że należy panikować?
WP abcZdrowie, Ewa Rycerz: W 2016 roku naukowcy z Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu wydali alert, zgodnie z którym w tym roku nastąpi wzrost liczby kleszczy. Jest się czego bać?
Irmina Nikiel, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie: Kleszczy nie należy się panicznie bać, ale trzeba na nie bezwzględnie uważać, ponieważ stanowią pewne zagrożenie dla zdrowia człowieka.
Jakich zasad trzeba przestrzegać?
Kleszcze są nośnikami bakterii i wirusów, przez co trzeba się przed nimi chronić. Ważny jest tutaj sposób ubierania. Idąc do lasu zakładajmy długie spodnie, skarpety i kryte buty. Do tego bluza z cienkiego materiału, ale z długimi rękawami. Na głowę obowiązkowo czapka lub kapelusz. Chodzi o to, by uszczelnić okrycie ciała tak, by kleszcz się nie przedostał do skóry.
Ale kleszcze żerują nie tylko w lasach. Bytują także w wysokich trawach, na klombach, w ogrodach. Można odnieść wrażenie, że są wszędzie.
Przed tymi pajęczakami naprawdę da się uchronić. Wystarczy stosować specjalne repelenty. Ich zapach odstrasza kleszcze.
A co zrobić, gdy kleszcz nas ukąsi?
Przede wszystkim – nie panikować. Jeżeli zauważymy go na skórze, powinniśmy natychmiast go wyjąć.
Jak to zrobić?
Kleszcze wyjmujemy za pomocą specjalnych kleszczołapek. Jeśli nie posiadamy ich w domu, można do tego celu użyć pensety. Przykładamy ją do miejsca wkłucia i lekko skręcając wyciągamy.
A co z domowymi sposobami wyjmowania kleszczy?
Należy o nich zapomnieć. Wpity w skórę kleszcz próbuje przenieść do organizmu żywiciela bakterie i wirusy, o ile je posiada, a my przecież chcemy tego uniknąć. Smarowanie skóry masłem lub jakimikolwiek preparatami da skutek odwrotny od zamierzonego: ułatwi przenikanie tych drobnoustrojów do krwi i stworzy większe ryzyko zakażenia.
Ranę po wyjęciu pajęczaka można jedynie posmarować spirytusem lub innym środkiem dezynfekującym, a później trzeba ją obserwować. Jeśli pojawi się rumień wędrujący lub inne objawy boreliozy – należy natychmiast udać się do lekarza.
Jak dużo kleszczy zakażonych jest boreliozą?
Szacuje się, że to ok. 20-30 proc. One oczywiście mogą być zakażone w różnym stopniu. Jedne będą więc przenosić boreliozę szybciej, inne wolniej.
Polacy boją się boreliozy, bo to poważna choroba ogólnoustrojowa.
Owszem, ale panika jest złym doradcą. Zagrożenie ze strony kleszczy było zawsze, ono nie pojawiło się nagle. Coraz większa część społeczeństwa jest świadoma tej choroby, wykonujemy coraz więcej badań w tym kierunku.
Coraz więcej jest też chorych.
Inaczej. W związku z tym, że wykonujemy coraz więcej badań na boreliozę, jest więcej osób zdiagnozowanych. W 2016 r. w województwie lubelskim stwierdziliśmy 1906 przypadków boreliozy, rok później już 1975. Widać, że ta liczba rośnie.
Część osób, które zauważyły u siebie kleszcza i wyjęły go samodzielnie lub z pomocą pielęgniarki, wysyła go później do analizy. Chcą się dowiedzieć, czy był zakażony Borrelią.
Ale po co?
Chcą się przekonać, czy są chorzy na boreliozę. Wynik dodatni u kleszcza może dać podstawę do wykonania badań w kierunku obecności przeciwciał boreliozy.
W moim przekonaniu takie badanie obarczone jest błędem. Fakt, że kleszcz jest zakażony Borrelią burgdorferi wcale nie oznacza, że przeniósł ją na człowieka. O tym, że tak się stało, świadczy czerwony, okrągły i wędrujący rumień na skórze.
Lekarze podkreślają, że rumień występuje jedynie w 30 proc. przypadków zakażenia Borrelią.
I właśnie dlatego należy dokładnie obserwować miejsce ukąszenia i całe ciało. Nie panikujmy. Spacerującego po skórze kleszcza łatwo można wyczuć – on po prostu łaskocze.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.
