Są przyczyną ciężkich obrażeń. Hulajnogi elektryczne pod lupą
Statystyki nie pozostawiają złudzeń. Rośnie liczba wypadków z udziałem osób korzystających z hulajnóg elektrycznych. Od stycznia do maja br. było ich 223, przy czym jedna osoba uczestnicząca w takim wypadku zmarła, a 242 zostały ranne - informuje Komenda Główna Policji. Około 60 proc. wypadków na hulajnogach dotyczy osób niepełnoletnich.
Hulajnogi elektryczne w świetle prawa
Przypomnijmy, jak polskie prawo reguluje korzystanie z hulajnóg elektrycznych. Zgodnie z obowiązującym przepisami, maksymalna dopuszczalna prędkość hulajnogi elektrycznej to 20 km/h, a pojazd nie może ważyć więcej niż 30 kg. Dzieci do 10. roku życia mogą z niej korzystać wyłącznie w strefie zamieszkania i pod opieką dorosłego. Młodzież między 10. a 18. rokiem życia musi posiadać kartę rowerową lub prawo jazdy kategorii AM, A1, B1 lub T. Dorośli mogą jeździć bez dodatkowych uprawnień.
Hulajnogi powinny poruszać się po ścieżkach rowerowych, a w przypadku ich braku, po jezdniach o ograniczeniu prędkości do 30 km/h. Jazda po chodniku jest dopuszczalna tylko wtedy, gdy nie ma alternatywy, a prędkość musi być dostosowana do pieszych. Przejazd przez przejście dla pieszych? Zabroniony - należy zejść i przeprowadzić pojazd.
Przepisy są łamane
Pomimo wyraźnych regulacji, wiele osób nagminnie je łamie. Coraz częściej ludzie jeżdżą hulajnogami osiągającymi 50-70 km/h. Niektóre pojazdy mogą nawet osiągnąć prędkość 100 km/h. Dlaczego? Ponieważ możliwe jest nielegalne odblokowanie ograniczeń w "domowych warunkach", za pomocą prostych kombinacji klawiszy. Ograniczenia nakładane są elektronicznie.
Zdarza się, że wypożyczalnie rekreacyjne również pomagają klientom w usuwaniu zabezpieczeń. W efekcie na ulicach można dostrzec poruszających się na hulajnodze z prędkością motocykla, a przy tym bez kasku.
Jak donosi Polska Agencja Prasowa, w mediach społecznościowych popularność zdobył niebezpieczny trend "Nie ma wrażeń bez obrażeń". Biorą w nim udział młode osoby. Wyzwanie polega rozwijaniu dużej prędkości na hulajnodze elektrycznej, dochodzącej nawet do 70 km/h. Komentarze pod materiałami zachęcają do przekraczania kolejnych granic.
Potworne wypadki
Nie trzeba długo czekać na skutki łamania prawa. Wypadki z udziałem hulajnóg rosną lawinowo. Lekarze alarmują, że w sezonie letnim aż połowa dzieci trafiających na SOR ma obrażenia spowodowane jazdą na tym sprzęcie. Warto przy tym uświadomić sobie, że prędkość 20 km/h może już doprowadzić do urazów czaszkowo-twarzowych, a przy 50 km/h skutki bywają tragiczne.
- Najczęściej występują złamania żuchwy, wyrostka kłykciowego, szczęki, oczodołów i rozległe, wieloodłamowe złamania wielu kości części twarzowej czaszki - wylicza dr Michcik w rozmowie z Polską Agencją Prasową. - Obserwując leczonych w Klinice Chirurgii Szczękowo-Twarzowej pacjentów, zauważamy tendencję do zwiększania się rozległości urazów, co wynika zapewne ze stosowania coraz mocniejszych silników i uzyskiwania przez hulajnogi coraz wyższych prędkości - dodaje ekspert.
Inne urazy, które są efektem brawurowej jazdy na elektrykach to m.in. ciężkie złamania kończyn, urazy klatki piersiowej i jamy brzusznej, krwiaki wewnątrzczaszkowe. Dr hab. Beata Jurkiewicz, krajowy konsultant w dziedzinie chirurgii dziecięcej na briefingu prasowym w Świętokrzyskim Centrum Pediatrii w Kielcach mówiła też, że w takich wypadkach dochodzi do oskalpowań twarzy.
Szpital Uniwersytecki w Zielonej Górze poinformował we wpisie na Facebooku, że nie ma dnia, by ktoś tam nie trafiał po wypadku na hulajnodze, wypadki na tym sprzęcie wysuwają się na pierwsze miejsce jako przyczyna poważnych urazów.
Kask pomoże?
Michcik zaznacza, że urazy byłyby mniejsze, jeśli użytkownik pojazdu nosiłby kask. Podobnie do tego podeszli prawodawcy. Minister Infrastruktury Dariusz Klimczak zapowiedział, że do ustawy Prawo o ruchu drogowym zostanie dodany przepis nakazujący dzieciom do 16. roku życia jazdę w kasku na rowerze, hulajnodze elektrycznej i urządzeniach transportu osobistego.
- Postanowiliśmy podejść do tej kwestii systemowo i dbając o rekomendacje ekspertów - od policji, poprzez lekarzy, konsultantów krajowych w dziedzinie chirurgii dziecięcej - postanowiliśmy podjąć uchwałę - powiedział cytowany przez PAP Dariusz Klimczak. - Wychodzimy naprzeciw oczekiwaniom rodziców, wychodzimy naprzeciw oczekiwaniom pracowników systemu ochrony zdrowia, policji. Ta zmiana jest konieczna – wyjaśnił.
Czy jednak kask załatwi wszystko? Michcik podkreśla rolę wrodzonej ostrożności i znajomości zasad poruszania się na drogach. - To niebezpieczny środek transportu. Bez wątpienia kask powinien być obowiązkowy, ale nigdy nie zastąpi rozsądku i przestrzegania zasad ruchu drogowego - wyjaśnił.
Magdalena Pietras, dziennikarka Wirtualnej Polski
Źródła
- abcZdrowie
- Rynek Zdrowia
Treści w naszych serwisach służą celom informacyjno-edukacyjnym i nie zastępują konsultacji lekarskiej. Przed podjęciem decyzji zdrowotnych skonsultuj się ze specjalistą.