Trwa ładowanie...

Byłam w uzdrowisku w Polanicy. Wniosek: o koronawirusie tam zapomnieli

Avatar placeholder
Anna Krzyżanowska 10.07.2020 13:45
Uzdrowiska tętnią  życiem
Uzdrowiska tętnią życiem (East News)

Wakacje to czas, kiedy uzdrowiska zaczynają tętnić życiem i zapełniają się turystami z Polski i zagranicy. Zwykle trudno tu znaleźć nocleg, a nawet wolną ławkę w parku czy miejsce w restauracji. Jak wygląda sytuacja w kurortach w czasie trwającej pandemii koronawirusa? Sprawdziłam to podczas rodzinneg wypadu do Kotliny Kłodzkiej.

1. Koronawirus w uzdrowiskach

To tutaj, na ziemi kłodzkiej, znajdują się najpopularniejsze polskie miejscowości uzdrowiskowe - Polanica, Duszniki, Kudowa i Lądek-Zdrój. W blisko trzydziestu sanatoriach i szpitalach leczy się choroby układu krążenia, oddechowego i pokarmowego, cukrzycę i migrenę oraz schorzenia narządu ruchu, takie jak choroby reumatologiczne i osteoporozę. Oprócz walorów zdrowotnych okolice Kłodzka kuszą również atrakcjami typowo turystycznymi - Góry Stołowe, górskie miasteczka, twierdze, zamki i leśne szlaki. Z dnia na dzień przybywa więc spacerowiczów, seniorów i rodzin z dziećmi, które rozpoczęły wakacje.

Uzdrowiska w Polanicy
Uzdrowiska w Polanicy (arch.prywatne)
Zobacz film: "Czy województwo lubuskie pokonało epidemię koronawirusa?"

Wchodząc do małego sklepiku na deptaku w Polanicy-Zdroju, dziwię się, że jest otwarty - jest po 19-tej, a na drzwiach widzę godziny otwarcia 10-18. Podobnie jest w pobliskiej kawiarence. Właściciele sklepów i lokali gastronomicznych wypatrują klientów, a po kilku miesiącach zamknięcia każdy jest na wagę złota.

- Pani założy maseczkę, wczoraj był nalot, mandaty wlepiają – mówi kelner w jednej z małych knajpek. Sam maseczkę ma zsuniętą na brodę. Posłusznie zakrywam więc usta i nos i siadam przy stoliku z karteczką informującą, że miejsce zostało zdezynfekowane. - Jakoś pustawo tu u Państwa – zagaduję.

Tylko tabliczki przypominają o epidemii
Tylko tabliczki przypominają o epidemii (arch.prywatne)

- Emeryci, co przyjeżdżają do sanatorium, jedzą w ośrodku, mają wykupione posiłki, do nas nie przychodzą. Czekamy na turystów, wie pani, z nich jest największy zysk. Już się zaczynają zjeżdżać, bo się wakacje zaczęły. A najbardziej to czekamy na zagranicznych, ale jeszcze nie przyjechali - skomentował.

Może wirusa się boją? - Wirus? Co pani "wirus-świrus"! Ludzie się już nie boją wirusa, tylko powodzi! – tłumaczy starszy pan, który siedzi przy stoliku obok. - Pani patrzy, ciągle pada, co chwila mówią o podtopieniach. Pamięta pani? To już prawie 25 lat, a tutaj to jakby wczoraj. Wszystko zalane było. Tutaj rok po tej powodzi stulecia wszystko pod wodą było, i Duszniki, i Polanica.

Mimo pogody w kratkę uzdrowiskowe życie powoli wraca do normalnego rytmu, a koronawirusem nikt specjalnie się nie przejmuje. Jest obiektem żartów, ludzie przestali się go bać. Poza nielicznymi restauracjami i pijalniami wód nie widzę nikogo w maseczce, żele do dezynfekcji też są jakby nieco schowane.

Nawet osoby, które dbają o zakwaterowanie, zapominają o maseczkach. Dopiero na moje pytanie zrobili krok w tył i zaczęli nerwowo szukać w plecaku czegoś, czym można przysłonić twarz.

2. Czy w sanatoriach jest bezpiecznie?

Na stronach internetowych NFZ-u można przeczytać, że zostały one ponownie otwarte prawie miesiąc temu. Pacjenci, którym wirus przerwał leczenie, mogą teraz je dokończyć, tym zaś, którzy mieli tu przyjechać między 12 marca a 14 czerwca, NFZ po odesłaniu skierowania wyznacza nową datę rozpoczęcia zabiegów. Jednak warunkiem kontynuacji czy rozpoczęcia turnusu jest obowiązkowy test na obecność koronawirusa.

Pracownicy Funduszu sami kontaktują się z pacjentami z potwierdzonymi skierowaniami i wskazują, kiedy i gdzie mogą oni zrobić bezpłatne testy. Muszą zostać wykonane nie wcześniej niż 6 dni przed terminem rozpoczęcia leczenia.

W komunikatach NFZ-u próżno jednak szukać zaleceń dla takich jak ja, czyli chcących skorzystać z oferty sanatoryjnej bez skierowania, z pełną odpłatnością. Czy mnie również obowiązuje test na koronawirusa? W większości placówek sprawa jest jasna – każdy pacjent, komercyjny także, przed rozpoczęciem leczenia musi mieć negatywny wynik testu na COVID-19, ale są również takie, które wciąż czekają na dyspozycje "z góry" i nie rozpoczęły jeszcze turnusów dla kuracjuszy bez skierowań.

Placówki maja sztywno określone procedury przez NFZ i Sanepid – korytarze, windy i inne części wspólne w ośrodkach mają być systematycznie dezynfekowane. W recepcjach znajdziemy osłony z pleksi, a przed zabiegami przeprowadzany jest wywiad z pacjentami. Mierzona jest również temperatura.

Spacerując po parku zdrojowym, przysłuchuję się rozmowom kuracjuszy i wyraźnie widzę zmęczenie pandemią. Przyjechali tu przede wszystkim podreperować zdrowie i odpocząć, ale po serii zabiegów wielu myśli o tym, żeby miło spędzić pozostałą część dnia i spotkać się z nowymi sanatoryjnymi znajomymi.

Siadają więc na ławeczkach, dzielą się wrażeniami, planują spotkania i żałują, że przez koronawirusa sanatoria nie funkcjonują tak, jak dawniej - nie ma potańcówek, wspólnych wyjść, nie organizuje się wycieczek.

- Nawet nie ma gdzie posiedzieć i porozmawiać! - żali się elegancki starszy pan. - Tu w ośrodku jest taki duży hol z kanapami i fotelami, byłem tu kiedyś na turnusie, życie towarzyskie kwitło. Teraz wszystko pozamykali. I jeszcze te maseczki, można je zdejmować tylko na stołówce i w pokoju! Na szczęście możemy normalnie wychodzić! Znajomy mi opowiadał, że w jego sanatorium jest jak w więzieniu, zakaz wychodzenia na miasto, żeby się czymś nie zarazić - żali się.

(arch.prywatne)

W sobotni wieczór w polanickim parku czuję się jak na deptaku w szczycie turystycznego sezonu – dziś pokaz kolorowej fontanny. Z minuty na minutę na głównej alei parkowej pojawia się coraz więcej osób. Dostrzegam całe rodziny, seniorów, młodzież.

Tuż przed 22.00 tłum gęstnieje przy barierce okalającej nieckę fontanny. Z głośników płynie muzyka, w rytm której strzelają w górę strumienie podświetlonej kolorowymi reflektorami wody. Stoimy ramię w ramię, ktoś się przepycha, ktoś się awanturuje, że ten przed nim zasłania mu cały widok, niektórzy podrygują w rytm znanych przebojów. Tylko pojedyncze osoby zakrywają twarz, ale dystansu nie zachowuje nikt, bo tu wydaje się ludziom, że koronawirusa nie ma. W końcu jesteśmy w uzdrowisku.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze