Trwa ładowanie...

Serduszko, które zatrzymało się już 5 razy

Avatar placeholder
Patrycja Nowak 25.03.2019 12:09
Serduszko, które zatrzymało się już 5 razy
Serduszko, które zatrzymało się już 5 razy
  • Dziecko nie chce żyć, skoro serce zatrzymało się tyle razy - najgorsze, najokropniejsze zdanie, które usłyszeli rodzice i nieświadomy jeszcze niczego Krystianek. Było to już po pierwszej operacji, jednej nocy serduszko Krystianka nie dawało już rady i stanęło 5 razy. Wtedy stał się cud, dzięki któremu Krystian jest wciąż z nami.

Druga ciąża, więc wszystko już znajome. Mijające tygodnie, kolejne badania. I w 21 tygodniu ciąży wszystko, co znajome w ciągu kilku minut znikło, rozpoczynając czas straszny, bolesny i pełen obaw, czy dzieciątko, bezpieczne pod piersią mamy, będzie w stanie żyć z połową serduszka. Lekarz podczas badania od razu wskazał na problem z lewą komorą serca. Echo serca pokazało dobre przepływy, doktor sam powiedział, że to lekka wada. Dopiero później okazało się, że wada (HLHS) jest poważna, że maleństwo będzie musiało walczyć o życie, a jego serduszko od początku jest kwalifikowane do przeszczepu.

Rodzice wiedzieli, jak lekarze będą leczyć chore serduszko ich synka. Jednak od początku wszystko szło nie tak. Mama, czekając na operację serduszka, spędziła z Krystiankiem na karimacie przy jego łóżeczku nie 5 dni, ale miesiąc. Zakażenie bakterią osłabiło Krystianka i trzeba było czekać. Potem okazało się, że etapu Norwooda nie będzie ze względu na zbyt duże ryzyko po sepsie. Lekarze zaproponowali operację hybrydową - krótsza, lżejsza dla organizmu. A jako drugi etap operację Norwooda i Glenna łącznie. Wydawało się, że w końcu pojawiło się zielone światełko dla chorego serduszka. Po operacji pani doktor powiedziała: "Stan wyśmienity, chyba od razu oddamy go na kardiologię!". I wtedy zaczęły się bezdechy, w ranę wdała się bakteria, jeszcze raz musieli otwierać ledwo co zaszytą ranę.

Zobacz film: "Soki ekologiczne"

Noc, kiedy serduszko Krystiana stanęło 5 razy, będzie trudna do wymazania z pamięci mamy, która była przy każdej akcji reanimacyjnej. I modliła się, żeby synek się nie poddawał, żeby przeżył. Do tej pory emocje tamtej nocy są jak otwarta, krwawiąca bólem rana. Wtedy też rodzice chłopca usłyszeli, że skoro serduszko zatrzymało się tyle razy, to oznacza, że dziecko nie chce żyć. Jak to nie chce żyć?! - nie mogli zrozumieć. Bolały ich te słowa jak żadne inne. Podpisali zgodę na pierwsze cewnikowanie, pierwsze z 5 kolejnych.

Gdy Krystian znikał za drzwiami sali operacyjnej, rodzice prosili lekarza, żeby wyszedł do nich po cewnikowaniu, że chcą wiedzieć, czy synek przeżył... Wpatrywali się w drzwi, gdy zobaczyli biały fartuch i szeroki uśmiech pani doktor, która powiedziała: "Zdarzył się cud. Państwa synek żyje. Podany lek zadziałał w godzinę, to naprawdę cud". Ostatnie cewnikowanie małego serduszka odbyło się na koniec października. 3 stenty mają zabezpieczyć przepływy do następnej operacji.

Po kilku miesiącach walki o życie dziecka, w rodzicu pozostaje lęk "poszpitalny", nie do pokonania. Każdy dźwięk monitora w szpitalu powoduje natychmiastową panikę, czy aby serduszko się nie zatrzymało po raz kolejny. Na szczęście nie zatrzymało się. Jednak potrzebna jest kolejna operacja, o tyle poważniejsza, że będzie to połączenie I i II etapu. Lekarze nie ukrywali, że to operacja ratująca życie, jednak po tym, co przeszedł Krystian, jest bardzo ryzykowna. Gdy rodzice po raz kolejny pytali, kiedy będzie operacja, lekarz powiedział wprost: "Operacja by go zabiła. Dziwne, że on w ogóle żyje. To serce to jest bomba wybuchowa - jedno cofnięcie krwi i koniec". Wtedy mama Krystiana zaczęła się rozglądać po oddziale. Pamiętała dziewczynkę z taką samą wadą, jak jej synek, której już nie było. Zastanawiała się, czy już wyszła do domu po operacji? I nie potrafiła przestać płakać, gdy dowiedziała się, że nie wyszła do domu, że umarła. Zaczęła rozmawiać z innymi rodzicami i przypomniała sobie słowa lekarza, że chore serce to bomba wybuchowa.

  • Myślę że każdy rodzic zrobiłby wszystko dla swego dziecka - mówi mama Krystiana. - Dlatego, gdy w Polsce usłyszałam, że jest bardzo duża umieralność dzieci po operacji, na którą czekamy, szukaliśmy innych możliwości. Rodzice dzieci z wadami serca podpowiadali: "Jedźcie do profesora Malca, po operacjach u niego dzieci żyją". Pojechaliśmy na konsultację i zdecydowaliśmy się na operację w Niemczech, aby zwiększyć szanse na przeżycie naszego synka. Nie mamy innego wyjścia, mimo że operacja jest droga, a powinna się odbyć do kwietnia 2015 roku.

Rodzice pragną naprawić serduszko Krystiana, ponieważ to jedyny sposób, żeby oddalić widmo przeszczepu serca. Jest tyle osób, które czekają w kolejce na serce od dawcy, a Krystianek po operacji ma szansę żyć z własnym serduszkiem. Dlatego prosimy z całego serca o pomoc w zebraniu tej ogromnej kwoty na opłacenie operacji, od której zależy przyszłość 5-miesięcznego chłopczyka.

Zachęcamy do wsparcia akcji zbierania pieniędzy na operację Krystianka. Jest ona prowadzona za pośrednictwem strony Fundacji siepomaga.

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze