Trwa ładowanie...

W tej grupie ryzyko zakażenia jest 16-krotnie wyższe. Nawet mimo pełnego zaszczepienia

 Karolina Rozmus
Karolina Rozmus 28.11.2021 15:03
W tej grupie ryzyko zakażenia jest 16-krotnie wyższe. Nawet mimo pełnego zaszczepienia
W tej grupie ryzyko zakażenia jest 16-krotnie wyższe. Nawet mimo pełnego zaszczepienia (Getty Images)

Osoby, u których układ odpornościowy nie funkcjonuje prawidłowo, są priorytetowo traktowane w kwestii terminu szczepień przeciw COVID-19. Nic dziwnego – dla nich zetknięcie z wirusem może być wyjątkowo niebezpieczne. Badacze dowiedli, jak podatne na zakażenie i ciężki przebieg są osoby chorujące na nowotwór.

spis treści

1. Brak odporności po szczepieniu

Nie każdy reaguje tak samo na szczepionkę – na naszą odporność poszczepienną składa się kilka czynników, w tym wiek, schorzenia czy zażywane leki. Także wariant wirusa ma wpływ na to, jak odpowiadamy na kontakt z patogenem – wariant Delta częściowo przełamuje odporność i jest bardziej zakaźny, niż poprzednie warianty SARS-CoV-2.

Szczególną grupą, uprzywilejowaną w harmonogramie szczepień, są pacjenci z niedoborami odporności wynikającymi z choroby, jaka im towarzyszy i z podjętego leczenia. Zarówno choroby nowotworowe, jak i terapie stosowane w ich leczeniu istotnie wpływają na układ immunologiczny, co przekłada się na ryzyko zachorowania i ciężkiego przebiegu COVID-19.

Zobacz film: "Trzecia dawka wcześniej niż po 6 miesiącach. Prof. Simon wyjaśnia"

- U zdrowych osób komórki nowotworowe są wychwytywane i niszczone na wczesnym etapie, u pacjentów onkologicznych dochodzi do rozwoju komórek nowotworowych, kiedy tenże układ immunologiczny jest zaburzony, osłabiony. To jest jedna z przyczyn rozwoju nowotworów, a sama choroba jest dodatkowym czynnikiem upośledzającym odporność – tłumaczy to zjawisko w rozmowie z WP abcZdrowie pulmonolog prof. Robert M. Mróz, koordynator Centrum Diagnostyki i Leczenia Raka Płuca US w Białymstoku.

Te dwa czynniki oddziałujące na układ odpornościowy i tym samym zmniejszające szanse pacjenta na uniknięcie zachorowania i ciężkiej postaci COVID-19 nie są jedynymi.

- Kolejnym czynnikiem upośledzenia odporności jest samo leczenie – radioterapia, chemioterapia, immunoterapia, która ma za zadanie wzmacnianie odporności, niemniej to też jest ingerencja w układ odpornościowy i na pewno na nią wpływa – mówi ekspert.

Wreszcie ostatni czynnik osłabiający i tak już upośledzone funkcjonowanie układu odpornościowego.

- Jest jeszcze jeden – stres. Stres i depresja. Pacjenci z nowotworem mierzą się z ogromnym stresem, a to wpływa istotnie negatywnie na układ odpornościowy, upośledzając go - wyjaśnia.

Jakie są skutki? Pokazują to dotychczasowe okrycia naukowe. Kohortowe badanie ESMO-CoCARE na podstawie zgromadzonych i przeanalizowanych danych pacjentów z nowotworami litymi i hematologicznymi wskazało, jak wrażliwa jest ta grupa. Wnioski? U chorych na nowotwór przebieg COVID-19 jest ciężki. Taki zanotowano u 65 proc. badanej grupy, z czego aż 11 proc. wymagało opieki na OIT.

Przeżywalność w grupie ciężko chorujących sięga 70 proc. (z łagodnym przebiegiem infekcji poradziło sobie 98 proc. pacjentów z analizowanej grupy).

Opublikowane w "JAMA Network" badanie pokazało z kolei, w jaki sposób pacjenci onkologiczni – z nowotworami hematologicznymi – są narażeni na przełomowe infekcje, czyli dotykające zaszczepionych.

- Immunoniekompetentne osoby z aktywnymi nowotworami litymi albo nowotworami krwi, to osoby u których układ odpornościowy nie pracuje prawidłowo. Stąd to ryzyko, jeśli chodzi o różne zjawiska związane z chorobą, jest wyższe aniżeli w populacji osób zdrowych – podkreśla w rozmowie z WP abcZdrowie dr Bartosz Fiałek, reumatolog i popularyzator wiedzy na temat COVID-19.

2. Nowe doniesienia

Naukowcy zaczynają od przypomnienia, że badania wskazują na słabszą odpowiedź układu immunologicznego u pacjentów ze szpiczakiem mnogim i innymi nowotworami hematologicznymi.

- Odpowiedź odpornościowa, czyli tworzenie przeciwciał i reaktywność odpowiedzi komórkowej, jest słabsza u tych pacjentów. Mają oni najczęściej mniejsze miana przeciwciał po szczepieniu albo przeciwciała nie mają tak dobrych zdolności neutralizujących czy też wiążących patogen – tłumaczy dr Fiałek.

Badana populacja objęła 507 288 pacjentów ze szpiczakiem mnogim, którzy między grudniem 2020 r. a październikiem 2021 zostali w pełni zaszczepieni przeciw COVID i dotychczas nie chorowali.

Przełomowe infekcje zaobserwowano u 187 pacjentów z nowotworem. Badacze pogrupowali zakażonych na pacjentów z nawrotem choroby nowotworowej, na tych, którzy nie osiągnęli remisji, dokonali też m.in. podziału zgodnie z metodami terapeutycznymi (radioterapia, chemioterapia itd.).

"Całkowite ryzyko zakażeń przełomowych SARS-CoV-2 wynosiło 15,4 proc. w populacji pacjentów ze szpiczakiem mnogim i 3,9 proc. w populacji nienowotworowej" – podsumowują rozważania badacze.

- Odporność u osób z rozwijającym się nowotworem jest potencjalnie zmniejszona, stąd wnioski badaczy nie są nieoczekiwane – podsumowuje prof. Mróz.

Jednocześnie podkreśla, że to nie oznacza, że szczepienia u tych pacjentów nie działają.

- Co do tego nie ma żadnych wątpliwości – my leczymy pacjentów mimo tej trudnej sytuacji pandemicznej. Wszyscy nasi pacjenci są zaszczepieni. Owszem, dochodzi od czasu do czasu do zakażenia, ale to przypadki incydentalne, jeśli mówimy o pacjentach zaszczepionych – przekonuje ekspert.

Naukowcy podkreślają potrzebę kontynuowania badań, aby precyzyjniej określać termin przyjęcia kolejnej dawki przez osoby szczególnie narażone na ciężki przebieg choroby. Zdaniem prof. Mroza szczepienie podstawowe i kolejne dawki to priorytet wśród pacjentów onkologicznych.

Dla tych pacjentów szczepionka to warunek konieczny, by myśleć o powodzeniu onkoterapii. Ekspert zwraca uwagę, że akurat tej grupy nie trzeba ani przekonywać, ani zachęcać do szczepień.

- To jest kwestia motywacji, zawierzenia ochronie zdrowia. Pacjent, u którego doszło do rozwoju nowotworu, on już nie szuka bzdur w internecie, tylko słucha tego, co mówi do niego lekarz prowadzący. Nie mamy z nimi problemów - mówi.

Jeśli jednak mówimy o kolejnych dawkach szczepień, to warto o nich mówić nie tylko w kontekście tego, że są konieczne dla pacjentów immunoniekompetentnych.

- Nie ulega wątpliwości, że oni szczepionki potrzebują. Ale ja z radością przyjąłem ten pomysł, by osoby po 55. roku życia przyjęły szczepienie trzecią dawką już po pięciu miesiącach od ostatniej dawki. Myślę, że ten okres mógłby być skrócony do 3-4 miesięcy, to byłby dobry kierunek – mówi prof. Mróz.

Artykuł jest częścią akcji "Pomyśl o sobie – sprawdzamy zdrowie Polaków w pandemii". Wypełnij TEST i dowiedz się, czego tak naprawdę potrzebuje twój organizm.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Nie czekaj na wizytę u lekarza. Skorzystaj z konsultacji u specjalistów z całej Polski już dziś na abcZdrowie Znajdź lekarza.

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze